Kudrycka tytułu ministry nie chciała, a GW i tak go dała. Agnieszki Kublik krew, pot i łzy w feministycznej sprawie

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Agnieszka Kublik. Fot. wPolityce.pl
Agnieszka Kublik. Fot. wPolityce.pl

Urocza jest nasza kochana Agnieszka. Nie ma sobie równych w równej jak równia pochyła redakcji, co o równość walczy słowem niczym żelaz rozpalonym. Zaczęło się od wywiadu, które „Wyborczej” udzieliła minister nauki Barbara Kudrycka.

GW: Możemy do pani mówić "ministro"?

Barbara Kudrycka: Wolę minister.

GW: - Nie podobają się pani żeńskie końcówki? Przecież wprowadziła pani parytet w radach uczelni.

BK: - Nie podoba mi się to słowo, podobnie jak "profesorko" czy "sędzino". Jeszcze nie czas, by używać żeńskich końcówek, ciągle brzmią niepoważnie. Kobiety w polityce czy nauce muszą być lepsze od mężczyzn, żeby osiągnąć ten sam status. Jeśli ten status będziemy zaznaczać poprzez końcówki, zdeprecjonujemy te osiągnięcia.

Trochę mądrze, trochę nie. Trochę po polsku trochę nie (sędzina to jednak wciąż żona sędziego). Nie nam jednak oceniać te spory, jeśli pod ręką jest taki arbiter (arbiterka, arbitra? Bo przecież nie sędzina) jak Agnieszka Kublik.

Już w tytule swojego komentarza ignorując życzenie pani minister oznajmia:

Ministra Kudrycka kobietom nie pomaga

I wylewa swe krokodyle łzy:

Jeśli te słowa brzmią niepoważnie, to dlatego, że nie jesteśmy z nimi osłuchani. Nie jesteśmy, bo się ich za rzadko używa. Po tych słowach ministry Kudryckiej pewnie jeszcze rzadziej.

Jeszcze bardziej niepokoją słowa „jeszcze nie czas”. Niby na co mamy czekać? Kobiety są już wszędzie: w Sejmie, w Senacie, rządzie, w wielkich spółkach, w małym biznesie, w instytutach naukowych. Ciągle w mniejszości, ale stale ich przybywa, choć rzecz jasna za wolno (dlatego czasowe parytety są potrzebne, by zmniejszyć te nierówności). Jeśli dziś kobiety pełnią te wszystkie stanowiska zarezerwowane kiedyś dla mężczyzn, to dlaczego mają czekać na żeńskie końcówki? I jak długo? Aż zdobędą jakąś część władzy? Jaką? I kto o tym zdecyduje?

Widzą Państwo chyba, że dotykamy tu sprawy pierwszoplanowej, gardłowej. Oburzenie i uniesienie Kublik niepocieszonej ministrem, co ministrą być nie chce, każe nam wyciągnąć dwa wnioski. Po pierwsze – gdzieś w zakamarkach tej ekipy czają się jednak elementy zdrowego rozsądku. Po drugie – Kublik nie jest w stanie tego zdzierżyć.

Co za pech, taki postępowy rząd, taka postępowa minister (wszak wprowadziła parytety na uczelniach, chciała zabierać dotację wielkiej uczelni, bo pozwoliła na badania naukowe jakiemuś zacofanemu gówniarzowi, który postanowił zbadać, ile autorytetu w autorytecie), a tu takie zaściankowe poglądy!

Piętnować!

mt

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych