Dyktatura relatywizmu? Tak, ale mamy do czynienia z czymś nie mniej groźnym. Chodzi o dyktaturę kretynizmu

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Rys. Rafał Zawistowski
Rys. Rafał Zawistowski

Wiele pojawio się teorii mówiących dlaczego Benedykt XVI zrezygnował z piastowania swojej funkcji. Nie zamierzam głębiej analizować jego decyzji. Nie czuję się do tego kompetentny mimo mojego teologicznego wykształcenia. Podejrzewam jednak, że papież uznał, iż na dzisiejsze czasy potrzeba jest kogoś silniejszego fizycznie i sprawniejszego w zarządzaniu Kościołem niż on. Celowo nie piszę o sprawności intelektualnej papieża, który jest najwybitniejszym żyjącym teologiem. To Joseph Ratzinger lapidarnie i celnie niczym snajper zdefiniował największe zagrożenie jakie czyha na Europejczyków. To dyktatura relatywizmu, którą widzimy na każdym kroku. Dyktatura relatywizmu, będąca zbrojnym ramieniem niszczącej naszą cywilizacje liberalnej demokracji spowodowała, że przyjeżdżający na teren misyjny duchowni z Afryki ( odejście Europy od Boga spowodowało taką sytuację) przeżywają szok widząc Europejczyków. Znakomicie opisał to Grzegorz Górny w swoim tekście w „Nowym Państwie”.

Ks. John Bashbora z Ugandy zauważa, że niegdyś Europejczycy przybywali do Afryki i uczyli czarnoskórych, że cywilizowany człowiek nie robi sobie tatuaży i nie nosi ponakłuwanych na całe ciało kolczyków. Jest to bowiem oznaka dzikiego, prymitywnego sposobu pojmowania życia. Wielu Murzynów posłuchało więc białych i przyjęło ich zwyczaje. Gdy teraz przyjeżdżają do Europy, przezywają szok, widząc rozpowszechnione tatuaże i kolczyki. Spoglądają na to jako na przejaw regresu, z którego sami na szczęście już się wyzwolili. Większy szok przeżywają jednak, stykając się z deprecjonowaniem tradycyjnej rodziny czy prawa naturalnego.

pisze Górny. To oczywiście jedynie fragment całościowego problemu upadania wiary w Europie. Jest jednak w tym coś symbolicznego. Miejmy nadzieję, że kolejny papież znajdzie sposób na ratowanie naszego kontynentu, co nie udało się do końca wybitnemu niemieckiemu intelektualiście. Może potrzebny jest do tego człowiek z innego kontynentu? Zostawmy te rozważania na inny czas.

Ja chciałbym zwrócić uwagę na jeszcze inny problem, który oczywiście wynika również z odejścia człowieka od Boga i zasad, jakie rządziły światem od tysiącleci. Obserwujemy ten problem za każdym razem, gdy czytamy analizy uderzające w Kościół autorstwa liberalnych kapłanów postępu. Widzimy go również coraz wyraźniej w telewizji, obserwując samozwańcze autorytety, które roszczą sobie prawo do przewodzenia narodowi. Doskonale obnażył ten stan rzeczy prof. Ryszard Legutko w „Triumfie człowieka pospolitego”, jednej z najważniejszych książek pierwszej dekady XXI wieku w Polsce. Chodzi o dyktaturę kretynizmu, bylejakości i tandety intelektualnej. Występuje ona obok celowych i podbudowanych intelektualnie działań, które mają na celu zniszczenie chrześcijaństwa.

Oglądając znaną blondynę nazywaną pierwszą damą polskiego dziennikarstwa, która mądrzy się na temat in vitro i w dziecinny sposób potępia wybitnego prawnika oraz profesora, mamy do czynienia z erupcją tej dyktatury. Gdy czytamy dziecinny tekst na Twitterze wiecznie napuszonego prezentera telewizyjnego mieniącego się dziennikarzem na tematy bioetyczne, mamy do czynienia z wytryskiem tej głupoty. Gdy postkomunistyczna dziennikarka, albo świetnie opisany przez Bronisława Wildsteina w wywiadzie rzece PRL-owski książę czerwonej propagandy piętnują dziś duchownych, którzy nie mieszczą się w ramach ich nowego złotego cielca, mamy do czynienia z gejzerem opisywanej dyktatury. Na każdym kroku zderzamy się z konsekwencjami obniżenia standardów, które wcale nie skrajnej formie ( i to jest najbardziej przerażające) symbolizuje poseł z gumowym penisem. Codziennie musimy się zderzać z regresem naszej cywilizacji, która upada pod ciężarem dekadencji i głupoty, z którą nie można nawet polemizować. Czy papież, który zderzył się w ciągu 8 lat niejednokrotnie z festiwalem kretynizmu jego krytyków najzwyczajniej w świecie opuścił gardę i zszedł z ringu by ustąpić miejsca nowemu zawodnikowi? Na to wygląda. Klasyk mawiał, że polemika z głupstwem nobilituje je bez potrzeby. A co jeżeli głupota staje się zaraźliwa i staje się głównym wrogiem? Wzruszenie ramionami przestało wystarczać. Jak jednak walczyć by nie ugrzęznąć w bagnie, do jakiego sprowadza nas nasz oponent?

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych