Ucieczka Michnika jest symbolicznym wyrazem szerszego zjawiska: szybko postępującej degradacji siły perswazyjnej "Wyborczej"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Nagranie, na którym Jan Pospieszalski próbuje zapytać Adama Michnika o Żołnierzy Wyklętych i Stefana Michnika ma wymiar symboliczny. Grzecznie pytany redaktor naczelny "Wyborczej" nie raczy odpowiedzieć nawet słówkiem, choć przecież Jan Pospieszalski pyta nie przekraczając żadnych granic - tak, jak się pyta tysiące innych osób, także na korytarzach sądowych. Adam Michnik zdaje się jednak uważać, że on jest ponad regułami życia społecznego, że przepytywać (a często i nękać) może jego gazeta, ale jego tak traktować nie można.

Z drugiej strony - trudno się Michnikowi w tej konkretnej sytuacji dziwić. Co miałby odpowiedzieć? Że siedział w więzieniu i to wystarczy za wszystkie referencje? Po 23 latach z "Wyborczą" wszyscy wiemy już, że biografia byłego idola solidarnościowej opozycji jest dramatycznie pęknięta na pół, i dawne świetności dziś służą jedynie za zasłonę dymną w działaniu na rzecz sprawy zupełnie innej.

"Wyborcza" nie lubi sporów, które musiałby się toczyć na gruncie jej obcym. A święto Wyklętych i losy tych żołnierzy to przecież jaskrawa odwrotność tego wszystkiego, czym "Wyborcza" jest, i tego, jak sobie Polskę wyobraża. Także dlatego Michnik ucieka, nie odpowiada.

Ale ucieczka Michnika jest też symbolicznym wyrazem szerszego zjawiska: szybko postępującej degradacji siły perswazyjnej "Wyborczej". Coraz większa świadomość co do celów i metod tego środowiska spowodowała, że "GW" utraciła swoją podstawową, najskuteczniejszą broń: szantaż moralny. W każdym istotnym sporze ostatnich 2 dekad element moralnego szantażu stanowił oś strategii Czerskiej. Dziś to już przeszłość; gdy "GW" sięga po takie słowa jak "przyzwoitość", "obrzydliwość", "nikczemność" itp., a więc po swoje ulubione przymiotniki, to już tylko śmieszy. I sama czuje, że to śmieszy, więc sięga coraz rzadziej. W kontekście debat wokół polskiej historii argumentów ubyło zwłaszcza ostatnio, gdy zobaczyliśmy, jak duża część naszego establishmentu to po prostu dzieci i wnuki twardych komunistów, zbrodniarzy z lat 40. i 50.

Zostaje więc naga przemoc. Wypchnięcie polemistów na margines, przemiulczenie ich argumentów, stygmatyzowanie. W bezpośrednim starciu - ucieczka, odmowa odpowiedzi na proste pytanie. Całkiem niedawno do podobnej kapitulacji musiała się uciec Agnieszka Kublik (ostatnie minuty filmu, od 26:40).

 

Wracając do nagrania Jana Pospieszalskiego. Widzimy w tle milczącego Wojciecha Czuchnowskiego, w roli chyba bodyguarda. Smutno to wygląda. Kolejny raz mamy dowód, że pójście w wyborach drogą Fausta jest zawsze fatalnym wyborem.

Przy okazji - wyrazy uznania dla Jana Pospieszalskiego za świetną robotę dziennikarską. Skoro jeden dziennikarz jest w stanie tyle zrobić, gdzie bylibyśmy, gdybyśmy mieli choć jedną silną telewizję?

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych