NASZ WYWIAD. Zuzanna Kurtyka o walce męża o upamiętnienie "Żołnierzy Wyklętych": "Suwerenność Polski i ludzie, którzy o nią walczyli, były dla niego sprawą nadrzędną"

fot. januszkurtyka.info
fot. januszkurtyka.info

Janusz był mediewistą, ale był przede wszystkim człowiekiem, czyli Polakiem i Obywatelem polskim - Zuzanna Kurtyka, wdowa po śp. prezesie IPN opowiada o misji przywracania pamięci żołnierzom pomordowanym przez stalinowski reżim.

 

wPolityce.pl: Z okazji Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych należy przypomnieć, że pierwsza biografia gen. Leopolda Okulickiego powstała w 1988 roku, ale niewielu o tym wie, że napisał ją wtedy młody krakowski historyk Janusz Kurtyka…

Zuzanna Kurtyka: Tak, to była pierwsza biografia generała wydana w Polsce. I Janusz napisał ją ogromnym nakładem sił, z ogromnym trudem zdobywał materiały źródłowe, bo należy przypomnieć, że to działo się jeszcze przed 1989 rokiem. Ta biografia została wydana w podziemiu, przez wydawnictwo "Rytm" i były to czasy kiedy reglamentowano dostęp do źródeł naukowych. Do źródeł historycznych nieograniczony dostęp mieli tylko historycy usłużni wobec reżimu komunistycznego, albo tak zwani historycy resortowi, więc Januszowi było szczególnie trudno do tych źródeł dotrzeć. Niemniej jednak, dokonał tego i ta książeczka, mała książeczka, okazuje się, że nawet teraz przy ogromnych możliwościach kwerendy, i dostępu do źródeł polskich i brytyjskich została przez historyków uzupełniona, ale nie tak bardzo. Okazuje się, że w znacznym stopniu jednak wyczerpywała ten temat.

 

wPolityce.pl: Janusz Kurtyka był specjalistą od wieków średnich. Skąd u niego takie zainteresowanie tematyką "Żołnierzy Wyklętych"?

Zuzanna Kurtyka: Janusz był mediewistą, ale był przede wszystkim człowiekiem, czyli Polakiem i Obywatelem polskim. Dla niego suwerenność Polski i ludzie, którzy o tę suwerenność walczyli, oddali swoje życie za te wartości były sprawą nadrzędną. Nic zatem dziwnego, że bardzo szybko, bo już w latach studenckich związał się z żołnierzami organizacji "Wolność i Niezawisłość", z kombatantami, których wówczas żyło jeszcze bardzo wielu. Te kontakty, te przyjaźnie zaowocowały ogromnym zaangażowaniem Janusza w badanie dziejów zrzeszenia "WiN", został bardzo szybko redaktorem zeszytów historycznych WiN, które po ciężkich latach pracy jego i zespołu, który dzięki zaangażowaniu Janusza powstał wyszły na czoło wszystkich historycznych czasopism naukowych dotyczących polskiego podziemia niepodległościowego. Wciąż, po trzech latach, jakie minęły od śmierci Janusza, jest to czołowy periodyk naukowy zajmujący się tamtym okresem.

 

wPolityce.pl: Czy to, co się w temacie Żołnierzy Wyklętych dzieje dziś, ustanowienie ich świętem 1 marca, masowe wręcz jego obchody można traktować jako kontynuację pracy pani śp. męża?

Zuzanna Kurtyka: Ja to w sposób ewidentny tak właśnie traktuję. Choć jest jeszcze ogromna praca do wykonania. Ogromna. Bo świadomość społeczna, mimo ustanowienia w 2011 roku Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych, czyli zrealizowania tej idei, o którą tak bardzo walczył Janusz, jest bardzo mała. To jest dopiero pierwszy krok. Myślę, że znaczna część społeczeństwa nie wie nic na ten temat, nie wie, że taki dzień jest. Niestety z takimi reakcjami spotykam się na co dzień. Kiedy zaczynam mówić o Dniu Pamięci Żołnierzy Wyklętych, albo o święcie 1 marca, to ludzie pytają, o co chodzi, jacy Żołnierze Wyklęci? Nie uczymy o tym naszej młodzieży w szkołach, nie ma tych wiadomości w szkolnych programach.

Dlatego tym bardziej fantastyczne jest to, że jest taki duży odzew społeczny. Proszę zwrócić uwagę, że zdecydowana większość tych obchodów to są inicjatywy oddolne, społeczne. Właściwie nie mamy oficjalnych obchodów rządowych tego dnia. Więc gdyby nie ten ruch obywatelski, to byłoby to święto fikcyjne, istniejące tylko i wyłącznie na papierze. To duże szczęście, że jest tak, jak jest, ale to wcale nie oznacza, że nic z tym nie trzeba już robić. Jeszcze jest bardzo dużo pracy przed nami.

 

wPolityce.pl: A jaki pomysł miał Janusz Kurtyka na to, jak opowiadać młodemu pokoleniu o Żołnierzach Wyklętych, aby te wiedzę szerzyć?

Zuzanna Kurtyka: Są pewne sprawdzone formy przekazu, które trafiają do młodych ludzi. Są to rajdy szlakami żołnierzy i oddziałów partyzanckich. Bo to i niesamowita przygoda, i nauka, i rozrywka. Taka forma zawsze pociągała młodych ludzi i pociągać będzie. Organizacja takich rajdów, wypadów, ognisk, zgrupowań połączona z prelekcjami, z filmami jest rzeczą chyba najważniejszą. Drugą formą na pewno przemawiającą do młodych ludzi są koncerty i to bardzo dobrze, jeśli to są koncerty różnych form muzyki, muzyki łączonej. Byłam wczoraj w Filharmonii Krakowskiej, gdzie orkiestra symfoniczna i chór wspólnie z raperem Tadkiem wykonywali jego muzykę, muzykę hiphopową. To było coś niesamowitego, jak to wszystko współbrzmiało. Myślę, że to jest w stanie wciągnąć najbardziej obojętnego młodego człowieka, jeżeli tylko na takie spotkania trafi.

CZYTAJ WIĘCEJ: Koncert "Waszej Pamięci Żołnierze Wyklęci". Młodzi filharmonicy i Tadek Firma Solo w hołdzie bohaterom. OBEJRZYJ ZDJĘCIA i WIDEO

 

wPolityce.pl: Czy na tym ma właśnie polegać nasza praca, na organizacji i zapraszaniu młodzieży?

Zuzanna Kurtyka: Żeby cokolwiek osiągnąć, to ta wiedza musi być wciągnięta do szkolnych programów nauczania. Ktoś musi zacząć, powiedzieć choćby dwa słowa, zainteresować. Żeby ci młodzi ludzie wiedzieli, o czym w ogóle jest mowa. A potem to już samo pójdzie, pójdzie bardzo szybko. Bo etos tego pokolenia żołnierzy podziemia antykomunistycznego jest ogromnie silny. Oni przemawiają do młodzieży całą swoja postawą tak silnie, że nie sposób będzie jakoś ich zniechęcić do wyciągania pewnych wzorców przez nich przekazywanych.

Rozmawiał Marcin Wikło

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych