Kolejny już powrót Aleksandra Kwaśniewskiego do polityki komentuje dr hab. Rafał Chwedoruk z Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego.
wPolityce.pl: Czy to możliwe, że Polacy wciąż kochają Aleksandra Kwaśniewskiego i dadzą się złapać w jego sieci?
Rafał Chwedoruk, politolog: Polskie społeczeństwo bardzo się zmieniło. Teraz mamy do czynienia z kolejną fazą zmian, która jest reakcją na coraz bardziej dotykający nas kryzys gospodarczy. Jeśli spojrzymy na próby reaktywacji różnych przedsięwzięć politycznych, to większość kończyła się fiaskiem. Udane próby reaktywacji polityków miały miejsce, gdy któryś polityk wchodził w orbitę którejś z dużych partii (Jerzy Buzek, Leszek Miller). Ale i to nie zawsze, żeby tylko przypomnieć Mariana Krzaklewskiego, którego przypadek pokazał, że jeśli ktoś jest silnie obciążony stereotypami, to wówczas amnezja społeczna nie jest tak silna, jak mogłoby się wydawać. Problem Aleksandra Kwaśniewskiego nie polega na tym, że ktoś będzie pamiętał mniej efektowne momenty jego prezydentury, a na tym, że wszystko co on robi, dzieje się w zupełnym oderwaniu od tego co się dzieje w kraju. Kiedy w dyskursie politycznym zaczyna dominować tematyka społeczno-gospodarcza, kiedy kryzys staje się najważniejszym dla ludzi tematem, dyskutowanie o euro federalizmie czy legalizacji narkotyków wydaje się abstrakcją, która może trafić wyłącznie do pewnej niszy. Paradoks polega na tym, że żadna z partii lewicowych w Europie, a partie lewicowe bardzo zyskały w ostatnich latach, nie uprawia polityki w ten sposób. Każda jest skoncentrowana na krytyce neoliberalnego modelu gospodarki rynkowej, na kwestiach polityki społecznej. W naszej części Europy dochodzi do tego silny sentyment starszej części społeczeństwa rzeczywistością za rokiem 89. W kliniczny sposób obrazuje go dwudziestoprocentowy wynik Komunistycznej Partii Czech i Moraw w wyborach samorządowych. Trudno więc powiedzieć na co liczy Kwaśniewski.
Czy pan więc tłumaczy pomysł postawienia na Aleksandra Kwaśniewskiego?
Działania Aleksandra Kwaśniewskiego wynikają z dwóch czynników. Pierwszy jest doraźny, drugi - historyczny. Czynnik doraźny polega na tym, że polityk ten, od 13 lat niepodlegający weryfikacji wyborczej traci znaczenie w polskiej polityce. Nie ma żadnego ugrupowania, na które mógłby mieć realny wpływ. Resztki jakichkolwiek możliwości oddziaływania zachował względem SLD, a i to bardziej dlatego, że niektórzy politycy, jak Ryszard Kalisz czy Wojciech Olejniczak zawdzięczają mu swoje kariery polityczne. Dlatego Kwaśniewski, w taki desperacki sposób próbuje ratować swoją pozycję i resztki wpływów, by nie zostać drugim Lechem Wałęsą czyli bezsilnym recenzentem, którego rola sprowadza się właściwie do wystawiania laurki rządzącym.
To nie pierwsza próba Kwaśniewskiego tworzenia politycznego przedsięwzięcia.
I tu właśnie przechodzimy do drugiego czynnika – historycznego. Aleksander Kwaśniewski i środowisko z nim związane, od 89 roku miało ideę fixe, stworzenia wspólnej formacji politycznej z liberalną, postlewicową częścią dawnych elit opozycji antysystemowej, niegdyś reprezentowanych przez postaci Jacka Kuronia czy Bronisława Geremka. I w znacznej mierze działania Aleksandra Kwaśniewskiego na niwie systemu partyjnego były ukierunkowane na doprowadzenie do takiego porozumienia. Takim oryginalnym momentem tego przedsięwzięcia był wspólny, zapomniany już dziś, list Adama Michnika i Włodzimierza Cimoszewicza. Później plan realizowany był przez nominację dla Leszka Balcerowicza za prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego, realizacji tego planu służyć miała także Partia Demokratyczna, następnie próba stworzenia SDPL-u, temu służył LiD, temu także miały służyć komitety europejskie z Różą Thun i Waldemarem Dubaniowskim. I wreszcie temu mają służyć ostatnie wydarzenia. W tym kontekście można powiedzieć o Aleksandrze Kwaśniewskim, to co o Janie Rokicie. To dobry polityk, tylko nie ma wyników. Żadna z opisanych inicjatyw się nie udała. Niech egzemplifikacją problemu będzie ostatnia lista centrolewicowa w wyborach do Parlamentu Europejskiego „Porozumienie dla Przyszłości”, na której byli np. Dariusz Rosati czy Magdalena Środa. Wszystko skończyło się dramatycznie niskim rezultatem. Stąd to przedsięwzięcie oceniam jako epigońską próbę Aleksandra Kwaśniewskiego stworzenia takiej formacji. Różnica polega na tym, że w XX wieku adresatami tej oferty, oprócz potężnego wówczas SLD, byli politycy o opozycyjnej przeszłości, bardzo wówczas znani i szanowani. Dziś adresatem tej oferty, oprócz średniej wielkości SLD, jest najbardziej izolowany w Polsce polityk.
Po co Kwaśniewskiemu cały ten powrót do polityki? Przecież pieniędzy, jak się ostatnio dowiedzieliśmy, raczej mu nie brakuje.
Aleksander Kwaśniewski przypomniał się opinii publicznej w ostatnich latach, głównie walką o legalizację narkotyków. A polityka jest jak narkotyk. Nie pierwszy Aleksander Kwaśniewski pokazał, że degradacja polityka, utrata przywilejów tych realnych jak i tych symbolicznych jest bolesna. Można zastanawiać się, czy ujawnione ostatnio w mediach, formy aktywności Aleksandra Kwaśniewskiego związane z sektorem prywatnego biznesu nie mogą być jakąś formą inspiracji czy zachęty do działalności publicznej. Z drugiej strony trudno sobie wyobrażać, by wielki biznes, myślący bardzo pragmatycznie mógł stawiać na polityka, którego siła wyborcza jest całkiem nieweryfikowalna.
Rozmawiała DLOS
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/151904-nasz-wywiad-o-aleksandrze-kwasniewskim-mozna-powiedziec-to-co-o-janie-rokicie-to-dobry-polityk-tylko-nie-ma-wynikow
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.