Leszek Miller minimalizuje skutki podziału na lewicy i nisko szacuje szanse wspólnych list Ruchu Palikota i byłego prezydenta. "Aleksander Kwaśniewski podejmował inicjatywy polityczne, które kończyły się klęską" – przypomina w rozmowie z Rzeczpospolitą.
Szef SLD uważa, że nie ma powodu do alarmu z powodu dwóch list wyborczych dla PE.
Nie rozumiem gorączki, która zapanowała z tego powodu. Dwie listy mogą mieć pozytywny wpływ na frekwencję, bo wyborcy otrzymają szerszą ofertę. Poza tym nikt nie oczekuje, że PO i PiS będą miały wspólną listę do europarlamentu. I tak samo nikt nie powinien oczekiwać wspólnej listy SLD i Ruchu Palikota
- mówi Miller. Szef Sojuszu zaznacza, że priorytetem dla konstruowanej przez niego – będzie przekonanie, że wszyscy wystawieni kandydaci w razie wyboru zasilą szeregi z frakcji Europejskich Socjalistów.
Jeżeli czytam dziś, że na liście Kwaśniewskiego mógłby się znaleźć Andrzej Olechowski, to trudno mi go sobie wyobrazić we frakcji socjalistów i socjaldemokratów. Sam Palikot, gdyby startował, również nie przystąpi do Europejskich Socjalistów, bo oni walczą z rajami podatkowymi. Janusz Palikot mógłby się czuć w takim towarzystwie nieswojo
- zauważa Leszek Miller. Krytycznie wyraża się o misji Ryszarda Kalisza, który ma pomóc prezydentowi w przekonaniu środowisk feministycznych do swojej inicjatywy.
Jeżeli chce się zaangażować w pracę na rzecz innej partii politycznej, a tak traktuję pomoc dla listy, którą tworzy inna partia, to sprawa będzie oczywista, choć rozstrzygnie to sąd partyjny. Nie można pracować w jednej firmie na korzyść innej, konkurencyjnej. Przy okazji uważam, że ten pomysł Kwaśniewskiego jest wyrazem lekceważenia środowisk feministycznych i kobiecych. Maskotka Rysiu Kalisz świetnie się nada do rozmów z kobietami. A wydaje mi się, że nikt nie zapytał tych pań, czy chcą mieć takiego pośrednika. Ja bym się poczuł urażony
- podkreśla Miller. Były premier wyraźnie deprecjonuje też szanse Kwaśniewskiego jako patrona nowej inicjatywy. Przypomina, że były prezydent podejmował już różne inicjatywy polityczne, które kończyły się spektakularną klęską.
W ostatniej, czyli w LiD, uczestniczył SLD, który zaangażował w kampanię tysiące działaczy i swoje pieniądze. Był koniem pociągowym, którego wszyscy poganiali i który pracował na kogoś innego. Uznaliśmy, że po raz kolejny nie pozwolimy obsadzić się w tej roli
- zaznacza. Miller nie przykłada też przesadnego znaczenia do wyborów europejskich.
Polskie sprawy nie rozstrzygną się w wyborach do PE, tylko w wyborach samorządowych i do Sejmu oraz Senatu. Dlatego te listy, o których teraz jest tak głośno, nie są tak bardzo istotne
- mówi. I dodaje, że ludzie, którzy zdobędą mandaty w wyborach do europarlamentu, nie będą startować w wyborach samorządowych, tylko urządzać się w Brukseli. I przestaną się interesować sprawami kraju.
Na temat kandydatów z konkurencyjnej listy ma wyrobione zdanie.
Ci, którzy wystartują z listy Kwaśniewskiego, to taki miły związek towarzysko-biznesowy, który chce pożyć trochę w Brukseli, pozałatwiać trochę spraw i to wszystko. Ja to rozumiem, ale nie zamierzam im w tym pomagać. Niech Aleksander Kwaśniewski weźmie raz na siebie odpowiedzialność za powodzenie przedsięwzięcia i wystartuje w wyborach, zamiast – jak dotychczas – stać z boku.
- mówi lider Sojuszu Lewicy Demokratycznej.
ansa/ Rzeczpospolita
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/151874-leszek-miller-o-nowej-inicjatywie-na-lewicy-sojusz-nie-bedzie-wiecej-koniem-pociagowym-aleksandra-kwasniewskiego
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.