Liberał Łukaszenka puszcza w ruch całą ociężałą europejską machinę polityczną. Obietnic z Mińska nie można brać na serio

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Wikipedia
Fot. Wikipedia

Kilka dni temu otrzymałem komunikat prasowy Ambasady Republiki Białoruś w Polsce informujący o tym, że prezydent Łukaszenka właśnie zatwierdził program planowanych na jesień bieżącego roku wspólnych, rosyjsko – białoruskich ćwiczeń wojskowych „Zachód 2013”. Ostatnie tego rodzaju ćwiczenia, tj. „Zachód 2009” w połączeniu z manewrami „Ładoga 2009”  były największym od czasu rozpadu ZSRR manewrami na zachodnich rubieżach rosyjskiej strefy wpływów, angażującymi około 30 tysięcy żołnierzy różnych białoruskich i rosyjskich formacji wojskowych. Ćwiczenia dowiodły dość wysokiej sprawności obronnej i zaczepnej wojsk rosyjskich i białoruskich, stojącej w pewnym kontraście z potencjałem wojskowym Polski czy Litwy.

Dodatkowo, polską opinię publiczną zbulwersował wówczas fakt, że scenariusz ćwiczeń rozpoczynał się od „stłumienia polskiej rebelii” w Grodnie i zakładał kontratak na tereny Litwy i Polski. Tym samym, manewry z 2009 stały się probierzem rzeczywistego nastawienia Rosji wobec krajów sąsiednich, w tym Litwy i Polski oraz dowiodły jednoznacznie postępującej wasalizacji Białorusi wobec interesów Rosji.

Paradoksalnie, pomimo całej powagi ówczesnej sytuacji, manewry „Zachód 2009” zupełnie nie zaszkodziły negocjacjom Unii Europejskiej z Białorusią dotyczącym liberalizacji stosunków i ewentualnej pomocy politycznej i gospodarczej. Ocieplenie stosunków, niestety firmowane także przez Polskę, trwało w najlepsze aż do sfałszowanych wyborów prezydenckich na Białorusi w grudniu 2010 r. Ówczesna skala przemocy, w tym wyaresztowanie prawie wszystkich kontrkandydatów Aleksandra Łukaszenki, zatrzymanie sześciuset organizatorów powyborczych protestów, torturowanie opozycjonistów w aresztach stała się lodowatym prysznicem dla całej europejskiej dyplomacji. Tej samej, która jeszcze niedawno  ogłaszała kolejne sukcesy we wciąganiu Aleksandra Łukaszenki w „konstruktywny dialog” z Europą. Oczywista brutalność reżimu na wiele miesięcy zamknęła usta europejskim koniunkturalistom i zmusiła ich do ochłodzenia stosunków z reżimem.

Dlaczego piszę o tym akurat teraz? Bo mam nieznośne wrażenie déjà vu. Choć w kwestii praw człowieka i swobód obywatelskich na Białorusi nie zmieniło się zupełnie nic, to od kilku miesięcy obserwuję w Europie coraz śmielej podnoszone głosy na rzecz liberalizacji stosunków politycznych i gospodarczych Unii Europejskiej i Białorusi. Związane z litewskim MSZ think tanki opublikowały w ostatnich miesiącach już kilka prac wskazujących, że najwyższy czas znieść sankcje wobec Białorusi. Podobne głosy pojawiały się w białoruskich ośrodkach emigracyjnych w USA. Jedna z podobnych „opozycyjnych” białoruskich organizacji w Polsce zaczęła także proponować jak najszybsze wydanie wieloletnich (2-5 lat) wiz Schengen obywatelom Białorusi. Niestety, spóźnione o ileś lat białoruskie deklaracje chęci uczestnictwa w dogorywającym Partnerstwie Wschodnim wywołały żywe zainteresowanie polskiej klasy politycznej.

Dyplomatyczna i polityczna gra Białorusi jest jednak brutalnie prosta, Aleksander Łukaszenka powtarza ten sam manewr od wielu lat, a my (Polska i Europa) dajemy mu się nabrać dosłownie za każdym razem. Obiecując liberalizację, Łukaszenka puszcza w ruch całą ociężałą europejską machinę polityczną. Następnie wyrywa wręcz zachodowi z rąk pomoc gospodarczą oraz polityczną i likwiduje dzięki nim najbardziej palące problemy wewnętrzne. Następnie, zanim którykolwiek z krajów Unii zdąży zareagować, doprowadza do kolejnego kryzysu. W międzyczasie demonstracyjnie kpi sobie z Polski, np. organizując ćwiczenia wojskowe na jej granicach lub atakując mniejszość polską, bo zdaje sobie sprawę z ograniczonej siły sprawczej Polski w ramach europejskiej dyplomacji lub NATO.

Po prawie dwudziestu latach rządów Łukaszenki na Białorusi można o nim powiedzieć dosłownie wszystko ale nie to, że mógłby się kiedyś zliberalizować. Do warunków podlegających zmianie na Białorusi należy za to systematycznie rosnąca liczba więźniów politycznych, ich pogarszający się stan oraz zwiększająca się liczba emigrantów politycznych poza Białorusią. Obietnic liberalizacji płynących z Mińska po prostu nie można brać na serio. Faktem obiektywnym będą za to nadchodzące, kolejne białorusko – rosyjskie manewry na naszej wschodniej granicy.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych