Teatrzyk „Przegniły Batonik” przedstawia sztukę „Think-tank”

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. You Tube/TVP2
fot. You Tube/TVP2

Występują założyciele Instytutu Myśli Państwowej:

Roman Giertych – Romek od pisania pozwów
Stefan Niesiołowski – przypadkiem szef sejmowej Komisji Obrony Narodowej
Michał Kamiński – europoseł
Kazimierz Marcinkiewicz – ten od Isabel

Miejsce: pokój w kancelarii Giertycha, tymczasowe miejsce spotkań Instytutu Myśli Państwowej. Giertych siedzi w głębokim fotelu, na drugim fotelu Kamiński, sączący koniak z kieliszka. Przy stole na krześle Marcinkiewicz, Niesiołowski nerwowo przechadza się po pokoju.


Giertych:
Panowie, mamy już ten instytut, to teraz musimy jakoś działać. Co kogo interesuje, czekam na propozycje.

Niesiołowski (czerwienieje): Ja bym ich wszystkich, tych kretynów, palantów, tych pisowców…

Giertych: Stefan, uspokój się. Masz jakąś konkretną sugestię?

Niesiołowski (plując): Jasne, jasne! Zróbmy seminarium, jak ich wyeliminować, wywalić z tego kraju, wysłać gdzieś, na Madagaskar czy dokąd tam…

Giertych (flegmatycznie): To może za kilka miesięcy, na początek coś innego.

Kamiński: To może coś o tym, jak polska dyplomacja potrzebuje ambasadorów spoza służby dyplomatycznej, a z doświadczeniem międzynarodowym, najlepiej w Parlamencie Europejskim i tuż po czterdziestce, którzy pełnili też wysokie urzędy, na przykład w Kancelarii Prezydenta RP…

Giertych: Mogłoby być, ale nie wiem, czy się sprawdzi na rozruch.

Niesiołowski (zieleniejąc, chodzi coraz szybciej): Padalce, tępaki, gnidy głupie, pisowska swołocz…

Giertych: Kaziu?

Marcinkiewicz: Ja to bym się zajął dużymi przetargami. A konkretnie tym, żeby w takich przetargach wygrywały te firmy, które rekomendują doświadczeni i wiarygodni doradcy, tacy, którzy wcześniej posiedli olbrzymie doświadczenie w pracy państwowej, pełniąc choćby funkcję prezesa Rady Ministrów.

Niesiołowski podchodzi do stojącej w kącie doniczki z fikusem i zaczyna rwać liście na kawałki.

Niesiołowski (na przemian czerwieniejąc i zieleniejąc): Zdusić te pluskwy, zdeptać! O tak, na kawałeczki, wsze jedne!

Giertych: Sądzę, że wszyscy jak tu siedzimy… (spogląda na Niesiołowskiego) …może poza Stefanem… jesteśmy zainteresowani debatą o tym, jak potrzebni są w polskim parlamencie… albo europejskim… ludzie rozsądni, poważni, z dorobkiem.

Niesiołowski zaczyna toczyć pianę, wyrywa fikusa z korzeniami, zaczyna walić wyrwanym pniem w ścianę.

Niesiołowski (z furią): Zróbmy konferencję, jak ich wypatroszyć, wypchać i powiesić sobie na ścianie! Ja sobie powieszę Kaczora, wypcham i powieszę! A z Hofmana zrobię wycieraczkę! Hołota pisowska! Pisowskie palanty!…

Giertych (flegmatycznie wstaje, wyciąga z kieszeni strzykawkę): Przytrzymajcie Stefana, czas na zastrzyk. Nie wiem, czy branie go do naszego interesu nie było jednak pewnym błędem. Leki coraz krócej trzymają.

Następuje szamotanina, którą w imię tajemnicy medycznej przysłania kurtyna.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych