Gośćmi kolejnego panelu dyskusyjnego zorganizowanego przez Stowarzyszenie Twórcy dla Rzeczpospolitej byli bohaterowie cyklu telewizyjnego Jerzego Zalewskiego „Pod prąd” (emitowanego w TV Puls i TVP Info w latach 2005-2008): Joanna i Andrzej Gwiazdowie, Antoni Macierewicz, Marek Nowakowski, Bronisław Wildstein, Grzegorz Braun, Piotr Gontarczyk, ks. Stanisław Małkowski, Wojciech Sumliński, Izabela Brodacka-Falzmannowa (żona Michała Faltzmanna), Marian Zagórny (NSZZ RI), Andrzej Górski (drukarz NOW) i Kazimierz Świtoń.
Wspominano także nieobecnych na tej dyskusji, w tym Annę Walentynowicz, tym bardziej, że w trakcie spotkania została powołana kapituła Nagrody „Człowieka Niezłomnego” im. Anny Walentynowicz, w jej skład weszli m.in.: Joanna Gwiazda, Bronisław Wildstein, Krzysztof Wyszkowski, Marek Nowakowski, Sławomir Cenckiewicz, Zofia Pilecka-Obtułowicz, ks. Isakiewicz-Zaleski, Jan Karandziej, Antoni Macierewicz, Adam Borowski.
Gościem specjalnym był wnuk Anny „Solidarność”, Piotr Walentynowicz – honorowy przewodniczący kapituły, który wspominał w ciepłych słowach swoją babcię. List dotyczący powołania tej nagrody w imieniu prezesa stowarzyszenia prof. Zdzisława Krasnodębskiego odczytał prof. Andrzej Zybertowicz.
„Celem nagrody im. Anny Walentynowicz - czytamy w liście - jest wyróżnienie osób, które bronią podstawowych wartości i dochowują wierności swoim przekonaniom, które mają cywilną odwagę występować przeciw władzy i przemocy, w tym także przeciw władzy i przemocy opinii publicznej”.
Moderatorem spotkania w Hybrydach był twórca programu „Pod prąd” - Jerzy Zalewski.
Jako pierwszy zabrał głos Antoni Macierewicz, który odpowiadając na pytanie, co się zmieniło od czasów, gdy była nagrywana z nim rozmowa do programu, powiedział: - Zmieniło się wszystko, bo od tego czasu powstały filmy Jerzego Zalewskiego, Grzegorza Brauna, Ewy Stankiewicz, Jana Pospieszalskiego, książki Sławomira Cenckiewicza. W ciągu tych kilku lat zmieniło się to, co jest fundamentem możliwej zmiany politycznej, gospodarczej i społecznej. "Zaczęliście odbudowywać polską kulturę, cywilizację chrześcijańską, postawę odwagi. Ten wielki front patriotyczny musi przynieść nam zwycięstwo".
Ks. Stanisław Małkowski stwierdził, że tak jak wówczas, gdy był nagrywany odcinek „Pod prąd” z jego udziałem, „nadal pracuje dla podziemia, mimo pewnych trudności”. Jak stwierdził, nadzieje związane z wyborami politycznymi wydają mu się wątpliwe ze względu „na dużą możliwość fałszowania wyborów i ogłupiania ludzi”, małe są szanse na zdobycie tak przeważającej większości głosów, żeby wybory wygrać i powierzyć władzę ludziom, którzy troszczą się o dobro Polski”. Dodał, że„obecne władze są zdeterminowane, żeby nie oddać władzy za wszelką cenę”, dlatego „masowe wyjście na ulicę, które już się dokonuje w obronie telewizji Trwam, wydaje się nieskuteczne”. Władze, jego zdaniem, przygotowują się, żeby te protesty społeczne tłumić, łącznie z aresztowaniami, więzieniem i innymi drastycznymi środkami. Ks. Małkowski przypomniał o przygotowywanych ustawach, które mają umożliwić działanie sił międzynarodowych, służących do pacyfikowania protestów. Przy tym wojsko jest niszczone, a policja osłabiana, gdyż jak dodał, te formacje „mogą się patriotycznie obudzić”. Polska jest rozkradana – podkreślił ks. Małkowski. – a kultura polska niszczona. Tymczasem w mediach mainstreamowych króluje kultura niska, która ludzi ogłupia, demoralizuje, deprawuje.
Jego zdaniem, „trwa wojna przeciwko Polsce i szczególnym wyrazem tej wojny była zbrodnia smoleńska, zamach dokonany 10 kwietnia 2010 roku”, przygotowaniem do tego był „ostrzał medialny, napaści, zniewagi, szerzenie nienawiści przeciwko Prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu i czołowym postaciom patriotycznej Polski i inne działania”. To nie był tylko„zamach stanu, ale i akt wojny przeciwko Polsce, wprowadzony przez trzy czynniki: wewnętrzny, wschodni i zachodni”. – powiedział ks. Małkowski.
Nieobecnych na spotkaniu, bo zmarłych niedawno bohaterów programu Jerzego Zalewskiego - Annę Walentynowicz, prof. Piotra Wieczorkiewicza wspominali Piotr Walentynowicz, Kazimierz Świtoń i Piotr Gontarczyk.
Z kolei Grzegorz Braun mówił o Piotrze Włodarskim - autorze książki o Andrzeju Wajdzie: „Pan Andrzej, Pan Tadeusz : kłamca, mitoman, czy konformista - rzecz o towarzyszu: opowieść dokument”.
Z lektury tej książki, jak stwierdził Braun, wyłania się „obraz wielkiej manipulacji, jaką jest kreacja Andrzeja Wajdy jako wieszcza”, była ona możliwa „dzięki powszechnej ignorancji, jaka otacza biografię Andrzeja Wajdy na jej wcześniejszych etapach”. To - dodał Braun – „Piotr Włodarski odkrył, że ten wybitny artysta kina, który za moich czasów był bezpartyjny z nawet opozycyjnym odchyleniem, wcześniej był nie tylko członkiem PZPR, ale i nawet PPR-u, do którego wstąpił jako młody student w Krakowie”.
„Wojna jaruzelsko-polska dla nas trwa do tej pory, jeszcze nie została zakończona” – mówiła Joanna Gwiazda – to Gwiazdowie byli pierwszymi bohaterami programu „Pod prąd”. – „Mam nadzieję, że my ostatecznie tę wojnę wygramy. Mierzę stan społeczeństwa, stan realizacji moich planów politycznych w dwóch ważnych kwestiach: jest dla mnie istotne, żeby zwyciężył lub objął dużą część społeczeństwa duch insurekcyjny, co nazwałabym wolą walki, ale i chodzi o to, żeby nie dać się okradać”. Działaczka opozycji demokratycznej w przywołała hasła Solidarności: „Nie ma chleba bez wolności” i ”Nie ma wolności bez chleba”. Joanna Gwiazda uznała, że "czas oczadzenia tym, że mamy wolność i demokrację, bo Wałęsa wygrał” minął, i dodała: "Od czasu wydania książki Gontarczyka i Cenckiewicza nie musimy już odpowiadać na pytania o Lecha Wałęsę.”
W przeciwieństwie do ks. Małkowskiego, Joanna Gwiazda twierdzi, że „władza się niczym nie przejmuje poza ulicą, z ulicą żadna władza rady dać sobie nie może”, chodzi jednak o to, żeby takie marsze były wszędzie, w całej Polsce. Jak przyznała, każdego dziesiątego dnia miesiąca w rocznicę tragedii smoleńskiej, wraz z mężem Andrzejem chodzi na msze w Sopocie i uczestniczy potem w pochodzie, który udaje się na plac Marii i Lecha Kaczyńskich, „Myślę, że to trzeba robić” – podkreśliła. – "Człowiek się dobrze czuje, jeśli choćby w takim małym zakresie coś robi". To działanie, według Joanny Gwiazdy, wiąże się to także z popieraniem polskich produktów, rolnictwa, handlu. „Każdy może coś zrobić” – zaznaczyła.
Andrzej Gwiazda dodał, że najważniejsze są zmiany w myśleniu społecznym. „Decydują zawsze ludzie, totalitaryzm jest tylko możliwy wtedy, gdy społeczeństwo da na niego przyzwolenie”. Wspominając tragedię z 10 kwietnia 2010 roku, podkreślił: „Ta katastrofa odarła z szat propagandy polskie dziennikarstwo, odarła z szat rządy PO, kłamstwa są tak jawne, stronniczość tak jawna, że zamykanie oczu ze strachu jest czasowe”. Andrzej Gwiazda przypomniał także wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który orzekł, że stan wojenny był nielegalny, sprzeczny z konstytucją. „To pociąga za sobą poważne konsekwencje”, - mówił Gwiazda. - Ci prokuratorzy i sędziowie, którzy wypełniali prawo stanu wojennego, oskarżali i ferowali wyroki, popełniali przestępstwo. To, według niego, jest bezsprzecznym dowodem, że Okrągły Stół i III RP zostały ufundowane na bezprawiu. Ci prokuratorzy i sędziowie do dziś piszą akty oskarżenia i ferują wyroki, będąc przestępcami – dodał.
Odnosząc się do słów Joanny Gwiazdy, powiedział: „Ulica jest to ta agora, która jest zawsze dostępna. Na ulicę możemy wyjść zawsze i tam możemy wyartykułować to, na czym nam zależy”.
Bronisław Wildstein odnosząc się do zasadniczego pytania, co się w Polsce zmieniło od czasów nagrywania programu „Pod prąd”, przypomniał, że był to okres nadziei po aferze Rywina, kiedy ludzie zajęci własnymi codziennymi sprawami mogli zajrzeć za kulisy władzy, a następne wybory w 2005 roku wygrały partie, które miały stworzyć koalicję. Ta koalicja miała zmienić Polskę, miała stworzyć IV RP, były to PiS i PO. Jednak PO, która przed wyborami szła z hasłem radykalnej zmiany Polski, zmieniła całkowicie orientację i stała się partią establishmentu. Wildstein zacytował za bohaterem „Lamparta” Lampedusy: „Wszystko się zmieniło po to, żeby nic się nie zmieniło”. To jest, zdaniem publicysty, jeszcze mocniejsza III RP - oligarchia, rządy nielicznych w swoim interesie.
„Żyjemy w momencie przesilenia” – stwierdził Wildstein i dodał - To nie jest łatwe, ale duch insurekcyjny, republikański Polaków przejawia się w kulturze i samoorganizacji.
„Polacy zdali sobie sprawę z tego, że są oszukiwani, że ten [medialny] obraz rzeczywistości nie jest prawdziwy. Że Polska nie jest tym, czym mogłaby być.”
Jednak, jak zaznaczył, „ci, którzy tu przyszli, to są ludzie aktywni, to jest mniejszość, ludzi aktywnych zawsze jest mniejszość, walka toczy się o ten ogół, który aktywny zawsze być nie może. On uaktywnia się w szczególnych momentach. Takim niezwykłym momentem, wspaniałym była Solidarność, ale to trwało czas określony, ludzie potem musieli wracać do swoich codziennych zajęć. Czy jest możliwa taka kolejna eksplozja Solidarności? Może nie na taką skalę, ale takie przesilenie, które potrafi zmienić Polskę, jest możliwe. Widać to po różnych inicjatywach, które się udają np. medialnych”.
Bronisław Wildstein przypomniał o powstającej TV Republice, o istniejących tygodnikach, nie będących tubą propagandową III RP. „Media elektroniczne trafiają do mas, więc dlatego strasznie ważne jest, aby je tworzyć” – podkreślił. Według niego, nie jest tak, że są dwie Polski, w rzeczywistości większość Polaków traktuje poważnie swoją tożsamość narodową i trzyma się tradycyjnych wartości, „tylko, że oni są manipulowani, ogłupieni przekazem. I tak się dziwię, że tak duża grupa ludzi mimo takiej ofensywy medialnej, propagandowej, dominującej w naszym kraju, nie poddaje się temu”. – zaznaczył publicysta. I dodał, że jeśli chcemy, żeby był możliwy wariant węgierski „musimy zawalczyć o tych, którzy nie wiedzą w jakiej rzeczywistości żyją. Z tych ośrodków, które prof. Zybertowicz nazywa archipelagiem polskości, powinna promieniować wiedza, one powinni przekonywać tych nieprzekonanych, ponieważ są oni niezorientowani”.
Tymczasem - dodał - w tej chwili mamy do czynienia z ofensywą kontrkultury z zachodu, która zdominowała cywilizację w Europie, kwestionując fundamentalny porządek, rodzinę, tożsamość narodową,„silne mniejszości, które dysponowały ośrodkami opinii publicznej, ośrodkami przemocy symbolicznej, potrafiły to narzucić”. W tej chwili, zdaniem publicysty, próbuje się to samo zrobić w Polsce, choć to na szczęście się nie udaje.
Mniej optymistyczny obraz zarysował Marek Nowakowski, który stwierdził, że mimo dwóch ważnych wydarzeń - afery Rywina czy tragedii smoleńskiej„Polska jako ogromna społeczność nie zmieniła się zasadniczo”. Jego zdaniem, duża jest część społeczeństwa, która nie chce zmian, nie chce innej rzeczywistości. „Polska ma tradycje straszliwego, ponurego podziału od XIX wieku i ten podział ciągle istnieje na Polskę serwilistyczną, obojętną, zdehumanizowaną, egoistyczną i tę Polskę, która tu się zebrała”, do tej drugiej należy średnie i starsze pokolenie. Młodsza generacja, zdaniem Nowakowskiego, nie przyjmuje tych argumentów, tej wizji. Pisarz określił to jako homo sovieticus przekazywany genetycznie, z pokolenia na pokolenie. „To myślenie jest wciąż żywe, że nie ma Polski jako tworu niepodległego, niezależnego, lecz takiego, który jest słaby i musi wchodzić w zależność od wielkich mocarstw”.
Socjolog prof. Andrzej Zybertowicz przywołał podobieństwo między rokiem 1918, 1989 i obecną sytuacją Polski. Według niego, Polska stała się niepodległa, bo chcieli tego Polacy i potrafili to zrobić. „Wyszliśmy z okresu zaborów z elitami, które miały wpływ na kluczowe grupy społeczne, te elity (szeroko rozumiane, polityczne, gospodarcze, społeczne), chciały, żeby Polska powstała, potrafiły nadać ton myśleniu pozostałych rodaków, wybrać ze swojego grona grupę, która znała ówczesną technologię polityczną, i potrafiła państwo zbudować”. Według socjologa, także w 1989 roku Polacy chcieli niepodległej Polski, ale elity nie potrafiły zbudować instytucji gwarantującej rozwój suwerennej, niepodległej Polski. 2010 rok pokazał, że projekt budowy takiego państwa się nie powiódł, że „to zadanie, z którym szliśmy do wyborów w 2005 roku skończyło się niepowodzeniem. Dziś jesteśmy przed tym samym zadaniem - w nowych warunkach historycznych - zbudowania niepodległej Polski”. Aby się to powiodło, zdaniem prof. Zybertowicza, mniejszość zainteresowana sprawami publicznymi musi nadać ton myśleniu większości, albo przynajmniej uzyskać jej przyzwolenie.
Według dziennikarza Wojciecha Sumlińskiego, następny rok wymusi na Polakach przebudzenie, które będzie trudne i bolesne. „Być może jesteśmy skazani na to, by budować coś na gruzach, być może to jedyna droga, by Polacy się przebudzili” - dodał. Odpowiadając na pytanie, co się u niego przez te kilka lat zmieniło, autor książki "Kto naprawdę go zabił?" o zabójstwie ks. Jerzego Popiełuszki, odparł, że śledztwo nie zostało zamknięte, wciąż trwa i to wiele lat po, rzekomo, odzyskaniu niepodległości. I dodał: „Wtedy byłem oszołomem, dzisiaj mam być przestępcą, najlepiej wielokrotnym. Próbuję udowodnić, że nie jestem wielbłądem. Przeszliśmy swoje. Nie jest łatwo, ale wiem, że innym było dużo trudniej”.
Relacja: Margotte i Bernard
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/151600-panel-dyskusyjny-o-programie-pod-prad-jerzego-zalewskiego-gosciem-specjalnym-byl-wnuk-anny-solidarnosc-piotr-walentynowicz-honorowy-przewodniczacy-kapituly