Otaczanie się ludźmi ze służb zwykle oznacza zagrożenie, oznacza w przypadku Tuska przygotowywanie się na pewne zagrożenie, może na jakiś rodzaj trzęsienia ziemi, a może nie - zastanawia się w rozmowie z Dorotą Łosiewicz publicystka i pisarka, Barbara Stanisławczyk, która uważa, że rekonstrukcja rządu nie jest ani pozorna, ani kosmetyczna. Stanisławczyk zwraca uwagę na osoby, które znajdą się teraz w najbliższym otoczeniu Donalda Tuska: Paweł Graś, Jacek Cichocki, Bartłomiej Sienkiewicz.
To jest kontynuacja tego frontu, który się wytworzył po ujawnieniu afery "Amber Gold" po konflikcie na linii rząd - służby specjalne. Odejście Bondaryka nie załatwiło wszystkiego. Wiemy, że w samych strukturach służb specjalnych jest pewne niezadowolenie i jest rodzaj buntu przeciwko premierowi i teraz ustawienie Bartłomieja Sienkiewicza jako szefa MSW oznacza jedno, że jest to człowiek, który montował nowe służby. Tworzył UOP, a jednocześnie wiemy, że on montował te służby ze starych służb. Werbował tych, którzy należeli do starych służb. A to oznacza, że on te służby i tych ludzi bardzo dobrze zna. Czyli lepiej sobie poradzi z "pozostałościami" po Bonadryku i z ta siłą, która w służbach jeszcze działa niż Jacek Cichocki.
CAŁA ROZMOWA W WERSJI WIDEO
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/151541-studio-telewizyjne-wpolitycepl-barbara-stanislawczyk-prawda-o-smolensku-wychodzi-na-jaw-tusk-czuje-sie-zagrozony-dlatego-otacza-sie-ludzmi-ze-sluzb
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.