Nikt nie zrozumie przesłania Kościoła tak dosadnie, jak "Gazeta Wyborcza". Jacek Żakowski, w celu dotarcia do istoty przekazu, płynącego z postawy Benedykta XVI, posługuje się wykładnią własnych, od lat niezmiennych autorytetów. Łatwość połączenia Leszka Millera z Ojcem Świętym budzi podziw.
Nie wiem, czy Leszek Miller miał rację, mówiąc, że mężczyznę poznaje się po tym, jak kończy. Może raczej powinien powiedzieć, że tak się poznaje człowieka. Ale z całą pewnością, kto umie dobrze odejść, ten ma szansę zrobić coś dobrego, czego inaczej zrobić by mu się nie udało. Zwłaszcza jeśli jest papieżem.
- pisze Żakowski, żywiąc nadzieję, że Kościół wyciągnie wreszcie z papieskiej postawy należyte wnioski. Przypomina, że po śmierci Jana Pawła II "nie potrafił skorzystać z nauki jego odchodzenia", co wydaje mi się Żakowskiemu "wyjątkowo szkodliwym marnotrawstwem".
Ze swojej śmiałej tezy Żakowski wyprowadza wniosek, że między innymi dlatego "tak wiele osób uważa pontyfikat obecnego papieża za zmarnowaną szansę Kościoła katolickiego".
Za to teraz Żakowski widzi przed Kościołem ogromną szansę. Oczywiście pod warunkiem, że ten dostrzeże głębię przesłania, do której dotarł przenikliwy publicysta.
Ta lekcja mówi nam, że praca, a nawet służba innym lub najwyżej cenionym ideom nie jest jedyną formą sensownego istnienia. Że człowiek nie jest maszyną, która ma się kręcić, aż się kompletnie zużyje. Że produktywność, użyteczność, przydatność to nie wszystko. JP II też to demonstrował, eksponując rolę przyjemności, gdy dawał się fotografować na nartach
- twierdzi Żakowski, otwierając przy okazji furtkę do rozważań o bezkrytycznej pochwale przyjemności, postawieniu na jakość życia w kontekście decyzji bioetycznych oraz uznania wartości związków homoseksualnych i zrównania ich z małżeństwami.
Benedykt XVI przeniósł tę myśl w kontekst cyklu życia, który coraz bardziej męczy trapionych kryzysem demograficznym Europejczyków. Pokazał, że człowiek przynajmniej u schyłku życia - ale wciąż jeszcze daleko od łoża śmierci! - ma prawo przestać się zmagać ze światem i zająć sobą, czyli samym życiem.
- pisze Żakowski, ujawniając swoją bezkresną ignorancję i nieznajomość nauczania Kościoła, czy choćby przesłania Katolickiej Nauki Społecznej. Chyba żadna inna religia nie mówi tak jasno o dobrym rozumieniu sensu pracy, potrzebie odpoczynku, całościowego rozwoju człowieka na wszystkich płaszczyznach życia, o oparciu swoich działań na prawdziwych fundamentach, które w każdej chwili życia będą służyły jego rozwojowi i niczemu innemu, jak właśnie pełni życia.
Smutna rzeczywistość wyłania się z tekstu Jacka Żakowskiego. Skupiony na pogoni za sukcesem, zwiększaniem produktywności, budowaniem poczucia użyteczności i przydatności, sprawia wrażenie mocno zmęczonego. Na szczęście wyciągnął wnioski z nauki papieża i dostrzegł, że "człowiek nie jest maszyną, która ma się kręcić, aż się kompletnie zużyje". Żakowski apeluje przy tym, aby tym razem nie zmarnować tej nauki. Czyżby zapowiadał, że sam podąży za swym przesłaniem i "przestanie się zmagać ze światem i zajmie się sobą, czyli samym życiem"?
Mall
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/151313-jacek-zakowski-obwieszcza-ze-zrozumial-wreszcie-nauke-kosciola-z-decyzji-benedykta-xvi-wyciagnal-wniosek-o-afirmacji-hedonizmu
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.