Czym zajmuje się Muzeum Śląskie? Odzyskanie przez odrodzoną Polskę części Śląska definiuje jako "problem" bo "podzielono" region!

Góra Świętej Anny, miejsce chwały bojowników o polskość Śląska. Fot. wPolityce.pl

***

To co się dzieje na Śląsku, w jaki sposób polskość tego regionu wystawiana jest na pośmiewisko, jest po prostu niepojęte. Oto, jak doniosła Polska Agencja Prasowa, w Muzeum Śląska Opolskiego w Opolu otwarto wystawę "poświęconą mniejszości polskiej i niemieckiej na Śląsku". Ekspozycja ma "pokazać problem", jaki "pojawił się po podziale" Górnego Śląska w 1921 r.

Mamy więc "problem" - tak określane jest odzyskanie i odwojowanie przez odrodzoną Polskę części Śląska.

I mamy "podział" - a nie odzyskanie. Czyja to perspektywa? Na pewno nie polska.

Ale to nie koniec skandalu.  Jak zauważyła w rozmowie z PAP dyrektor Muzeum Śląska Opolskiego, Urszula Zajączkowska,

"granice nie są nam dane raz na zawsze, a nasza świadomość społeczna zależy od wielu czynników".

To słowa w oczywisty sposób wypowiadane w tym kontekście i w tym regionie w interesie niemieckim. Ale niestety trzeba się zgodzić. Jednak od polskiej instytucji można by oczekiwać raczej podkreślania, zgodnie z prawdą, polskich praw do Śląska, a nie ich rozwadnianie i relatywizację.

W kosztach wystawy, które wyniosły 30 tys. zł, partycypowali: Urząd Marszałkowski Województwa Opolskiego, prezydent Opola oraz Dom Współpracy Polsko-Niemieckiej. Partnerem projektu jest IPN w Katowicach.

CZYTAJ: Dla IPN (!) w Katowicach unitarny charakter państwa polskiego to "bękart" przeszłości, a okupiona krwią walka o polski Śląsk to "rewizjonizm i nacjonalizm"

Wystawa będzie otwarta do 20 maja.

I jeszcze ciekawostka. Należący do niemieckiego wydawcy "Dziennik Zachodni" informację na temat Muzeum zilustrował tak:

Województwem Śląskim współrządzi koalicja PO i separatystycznego, w rzeczywistości proniemieckiego, Ruchu Autonomii Śląska. Liderzy tego ostatniego regularnie obrażają polskość i polski dorobek na Śląsku.

CZYTAJ KONIECZNIE: Nasz wywiad. Prof. Marek: W państwie w pełni praworządnym władze rozmawiałyby z RAŚ tylko za pośrednictwem prokuratora

gim, inf. własna, PAP