Przed rządowym łupu – cupu. Wiele szumu, nic pożytku. Na szachownicy nie ma żadnych figur, to same pionki

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP/Radek Pietruszka
Fot. PAP/Radek Pietruszka

Premier raptem zmienił zdanie. Jeszcze niedawno upierał się, że jakieś tam korekty w ekipie rządzącej nastąpią może w połowie roku, a może jeszcze później, co w praktyce mogło równie dobrze oznaczać, że nie nastąpią one w ogóle. Teraz trzeba zgubić wiele niekorzystnych dla rządu faktów w gąszczu nowych akcji, które będą zasłoną dymną dla widoku, choćby zastraszająco szybko rosnącego bezrobocia.

Harce po liście urzędujących ministrów zawsze przynosiły pewien efekt. Dawniej, za czasów PRL, ministrowie odchodzili najczęściej z powodu złego stanu zdrowia. Jeszcze parę dni przed przegnaniem minister prezentował się całkiem nieźle, a tu nagle, po rozmowie z którymś władców PRL, okazało się, że ledwo dycha.

Teraz trochę się zmieniło. To Tusk nie czuje się specjalnie dobrze, ale jego leczenie będzie polegało zmianach w rządzie. Premier czuje się na pewno kiepsko, bo widzi jakie są dziś notowania jego gabinetu. Stale lecą w dół, a kłopot jest tym większy, że lecą coraz szybciej. Na dodatek szef koalicjantów oficjalnie spotyka się z kandydatem na premiera rządu technicznego, proponowanego przez opozycję i wcale nie wystawia mu złej cenzurki.

Prawdę mówiąc, nie bardzo wiadomo w jaki sposób ten skład rządu w ogóle funkcjonuje. Przecież panie Szumilas, Kudrycka, Mucha, panowie Nowak, Arłukowicz, Sikorski, gdyby nie zatrudniono ich w polityce, mieliby wielkie trudności, by awansować na kierownicze stanowisko w dobrze funkcjonującej firmie. Chyba, że przez pomyłkę. Można mieć poważne podejrzenie, że jeśli ktoś mianował ich na tak wysokie stanowiska – liczył wyłącznie na jedną cechę, przydatną pewnie nie tylko na użytek Tuska. Bezwzględne posłuszeństwo wobec szefa. Od razu natrafię tu pewnie na wiadome komentarze. Uprzedzam je – zarówno prof. Zyta Gilowska, jak i św.p prof. Zbigniew Religa cieszyli się wielką samodzielnością w rządzie stworzonym przez PiS. Obydwoje opuścili PO dlatego, że nie mieli żadnych szans na realizowanie tam własnych idei. Dr Piecha musiał pogodzić się z utrata szans na kierowanie resortem, choć był zawsze bardzo blisko prezesa PiS.

Tusk rozrzuci więc trochę pionków na szachownicy, ale to nie szachy. Tu nie ma żadnych figur. Jak napisałem – same pionki. Ministra Gowina nie ruszy, choć pewnie bardzo by chciał. Być może wkrótce Gowin ruszy jego. A przynajmniej da mu znać, że jest do ruszenia. Ale na razie wszelkie te manewry warte są tyle, ile reformy oświaty, szkolnictwa wyższego, albo służby zdrowia. Dużo szumu, nic pożytku.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych