Wszędzie kolesie, dreamliner uziemiony, lotnisko zamknięte, nikt nie umie zmierzyć brzozy, ale … od sukcesów głowa pęka

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot: PAP, Paweł Supernak
fot: PAP, Paweł Supernak

Pojawiły się właśnie pierwsze, konkretne i wyliczalne efekty wspaniałej polityki kadrowej kiepskiego bardzo – jak większość Polaków ocenia – rządu.

Zakupiony przez wspaniałą, zarządzającą ekipę LOT – em dreamliner będzie stał bez zajęcia jeszcze przez długie miesiące, tak samo jak równie wspaniałe lotnisko w Modlinie. To pierwsze rachunki, które ujrzały światło dzienne, ale premier właściwie się z tego wszystkiego śmieje – jeśli LOT sobie nie poradzi, to zbankrutuje. Przecież to normalka w cywilizowanym świecie. A kto odpowie za durne nominacje w tej firmie? Przecież to spółka Skarbu Państwa. Kto nasyłał tam do rządzenia swoich ludzi? Może opozycja?

Tusk mógłby opowiadać takie banialuki, gdyby LOT był pozbawiony stałego nacisku kadrowego ze strony rządzących. Przecież swego czasu szefem rady nadzorczej tej spółki był Władysław Bartoszewski. Jak wiadomo wybitny fachowiec w dziedzinie zarządzania i nadzoru, szczególnie liniami lotniczymi.

Teraz wszędzie, jeśli idzie o państwowe przedsiębiorstwa sami swoi, czyli krótko mówiąc kolesie, rodziny, kolesie rodzin. Sitwy i układy. Przecież przy budowie niby autostrad wyszły na jaw te same powody klęski. Przejechałem się ostatnio nowym odcinkiem tzw. autostrady z Krakowa do Tarnowa. Co chwila ograniczenia prędkości i niebezpieczne odcinki. Jeszcze przed Szarowem, na długości około kilometra, droga traci równy profil zarówno wzdłuż, jak i wszerz. Samochodem miota nawet przy prędkości 80 km na godzinę. Tak ma wyglądać polska autostrada? Na nierówności natrafia się raz po raz, a od Brzeska do Tarnowa wciąż jeździ się jednym pasmem. Lipa pod każdym względem.

Minie zima, na powierzchni najnowszych dróg pojawią się liczne dowody partactwa zawinionego przez kolesi i koleżków kolesi. Kolesie budują byle jak, bo wiedzą, że będą sprawdzani przez swoich. I tak właśnie wygląda ta „Polska w budowie”. Jest to raczej proces rozkradania niż budowy, ale zanim lud przekona się o tym na pewno, potrzeba jeszcze kilku, może kilkunastu miesięcy.

A Donald Tusk w świetnym nastroju i humorze. Przywiózł ponoć z Brukseli worek pieniędzy, ale ile ich będzie naprawdę i czy w znaczącej części nie pochowają się znowu w przepastnych kieszeniach licznych klik? O tym przekonamy się wkrótce. Ale nawet w obliczu pełnej blagi premier zawsze będzie wiedział co powiedzieć. Tak jak dziś.

Otóż lekceważenie podstawowych obowiązków, kompromitacja na milion procent komisji Millera związana z pomiarami smoleńskiej brzozy doczekała się takiej oto sentencji najmądrzejszego z najmądrzejszych – cóż, jedni mogli zmierzyć od korzeni, inni od ziemi, jeszcze inni od mchu. Stąd różnice. A jakby tak jedni zmierzyli wysokość premiera od ziemi, inni od piedestału, na który stale unoszą go Grasie, Nowaki i Arabskie, a jeszcze inni od korzenia? Ale by było. Nieważne jednak jak by było. Ważne jak jest. W PLL LOT, w Modlinie, na niby autostradach, w Polsce.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych