NASZ WYWIAD. Antoni Macierewicz: "Czekamy aż wreszcie pan Lasek zmierzy brzozę"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. wPolityce.pl
fot. wPolityce.pl

"Nie bronię się przed przyznaniem do błędu” – mówi Maciej Lasek w rozmowie z Pawłem Reszką, którą publikuje "Tygodnik Powszechny". Chodzi o obecność generała Błasika w kokpicie. Jak pan ocenia tę deklarację?

Jeśli dokładnie tak brzmi to sformułowanie, że pan Lasek nie „broni się przed przyznaniem do błędu”, to ono jest żenujące. Generałowi Błasikowi wyrządzono ogromną krzywdę. Generała Błasika spotwarzyli ludzie w mundurach Wojska Polskiego. I robili to systematycznie, nawet wtedy kiedy było oczywiste, że to jest agresywna prowokacja rosyjska, nie mająca żadnych podstaw poza chęcią upokorzenia wojska polskiego i osobistego spotwarzenia Wojska Polskiego generała Andrzeja Błasika. Ci ludzie: pan Lasek, a na jego polecenie także pan pułkownik Grochowski, powtarzali te kłamstwa jeszcze w zeszłym miesiącu. Publicznie. To nie jest kwestia przyznania się do błędu, tu chodzi o przeproszenie. Przeproszenie rodziny, przeproszenie pamięci generała, przeproszenie wreszcie Wojska Polskiego i zadość uczynienia. Jak można załatwiać tę sprawę słowami „nie bronię się przed przyznaniem do błędu”?! Maciej Lasek powinien się bronić przed zarzutami karnymi i będzie się bronić przed zarzutami karnymi za sfałszowanie raportu i za wypowiadanie kłamstw na temat generała Błasika. I to jest prawdziwy problem obrony, jaki przed nim stoi.

 

Pan Lasek mówi także, że  na pytanie premiera: "Kiedy myślicie, by zrobić weryfikację waszej pracy?”, odpowiedział, że komisja zweryfikuje swoją pracę po zakończeniu pracy przez prokuraturę. Dodał także: „Myślę, że to dobry czas".

Przypomnijmy fakty: komisja pana ministra Millera nie istnieje i nigdy już nie będzie istniała. Istnieje zaś Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, która jest powoływana każdorazowo przez premiera w nowym składzie, w takim jaki wyznaczy premier. Także wtedy jeśli dotyczy to przypadku już zbadanego, a pojawią się nowe okoliczności, które kwestionują dotychczasowe ustalenia. I właśnie w tej sytuacji się znajdujemy. Nie ma wątpliwości, że już od dawna mamy do czynienia z okolicznościami, które wskazują, że raport Millera jest fałszywy. W związku z tym obowiązkiem premiera rządu jest powołanie nowego składu Państwowej Komisji Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, która zajmie się zbadaniem tragedii Tu-154 M. I to nie ma nic wspólnego z panem Millerem, ani, mam nadzieję, z panem Laskiem, bo żaden z tych ludzi, ze względu na swoje uwikłania w nieprawdę  i swoje fałszywe zeznania, nie ma prawa brać udziału w tej komisji. Przyznam, że czekamy aż wreszcie pan Lasek zmierzy brzozę.

 

Maciej Lasek i kierowana przez niego Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych może otrzymać dostęp do akt tzw. komisji Millera, która badała katastrofę smoleńską - ustalił portal wPolityce.pl (Stosowne rozporządzenie pod koniec stycznia wydał minister obrony narodowej oraz minister transportu, budownictwa i gospodarki morskiej. W ten sposób pan Lasek w swojej działalności publicznej, będzie miał dostęp do dokumentów komisji Millera. Co to może oznaczać?

Takie zezwolenie zgodnie z prawem, może wydać tylko sąd w Poznaniu. Żaden inny organ nie ma prawa wydać takiego zezwolenia, a jeżeli to robi, to łamie prawo. Nie ma wątpliwości, że gdyby coś takiego miało miejsce, miałoby to charakter prywatnego dysponowania dokumentacją państwową, do której kompetencje ma tylko sąd. W sposób brutalny złamano by więc prawo, wyłącznie ze względu na interes polityczny rządu.

 

rozm. DLOS

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych