Prof. Andrzej Nowak o abdykacji Benedykta XVI: "Nie znałem nigdy - w sensie lektury - żadnego mądrzejszego człowieka"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

POLECAMY: Solidarni2010

Profesor Andrzej Nowak o abdykacji Papieża. Dom Pielgrzyma „Amicus”, Warszawa, 12.02.2013.
Refleksja historyka nie jest tu potrzebna, bo nie ma żadnej paraleli pomiędzy abdykacją z 1294 roku, na którą powołują się niektórzy , tj. między sytuacją Kościoła w historycznym kontekście tamtego czasu, na progu niewoli awiniońskiej, Kościoła uwięzionego przez królów Francji w następnym stuleciu, czasu pewnego kryzysu, który był zupełnie inny niż kryzys obecny. Dlatego , tak jak każdy wierny, każdy chrześcijanin, każdy katolik, po prosty zastanawiam się nad tym, co się wydarzyło. (..)

Przychodzi mi na myśl początek testamentu Prymasa Tysiąclecia, Kardynała Stefana Wyszyńskiego, który nie abdykował (pamiętamy to doskonale), ale przygotowując się do odejścia do Domu Ojca, w słowach skierowanych do braci w biskupstwie,  zaczął od tego, że to jego odejście jest po to, by przypomnieć wszystkim , że człowiek jest w Kościele niczym. Ten pojedynczy człowiek, ten sługa boży, któremu może się wydać, że jest najważniejszy, że tyle ważnych rzeczy zrobił (a prymas tyle rzeczy zrobił, że na zawsze zostanie w naszej historii i w historii Kościoła), a jednak odchodzi, zostaje przez Pana odwołany, żebyśmy wszyscy wiedzieli, że ten pojedynczy człowiek jest niczym.

A  Bóg jest wszystkim w Kościele. I ta myśl jest bardzo ważna, jest potrzebna. Czy ona towarzyszyła skromnemu tak zawsze papieżowi Benedyktowi XVI?  Na pewno nam powinna towarzyszyć. Bóg jest wszystkim i w swojej mądrości doprowadził do tej decyzji Papieża Benedykta, a ten ją, w swojej skromności, nie ulegając pokusie pychy, przyjął. Zdecydował się przyjąć także te wątpliwości, które każdy z nas pewnie ma: dlaczego? czy nie ucieka? czy ta abdykacja nie jest jakimś zejściem z frontu tej walki, która się toczy, się nasila, która wymaga obecności następcy świętego Piotra u steru, na wzburzonych falach? Ale właśnie do tego Papież Benedykt  nawiązał w swoim słowie, zapowiadającym abdykację. Powiedział o tym kryzysie wprost i nie wiemy, nie mamy żadnych podstaw ani prawa spekulować, jakie jest Jego rozeznanie tych sił zła, które atakują Kościół i które atakują Jego osobiście. Wiemy jak wiele tego zła wylało się i jak wiele złości było przeciwko temu Papieżowi …W ostatnich latach można było myśleć (ja w każdym razie myślałem, tak jak wielu moich bliskich) tylko z największym współczuciem  o posłudze tego Papieża. Z jeszcze większym niż o naszym Papieżu, który w tej swojej sylwetce , przygniecionego co prawda w ostatnich latach cierpieniem, ale zawsze- „atlety Bożego”, człowieka cnót heroicznych, który miał ten szczególny charyzmat walki do końca (właśnie jako „atleta Boży”). Przecież kiedy nastał po nim Benedykt, to sam podkreślał swoje skromne miejsce „pracownika Winnicy Pańskiej” po Wielkim Papieżu. Wiemy dziś , że był następnym Wielkim Papieżem , jak to pięknie podkreślił kardynał Nagy w swoim gorącym komentarzu po ogłoszeniu zapowiedzi abdykacji.

Benedykt nie jest „atletą Bożym”. Nie wyglądał nigdy na takiego.  Ma inny charyzmat. Ma charyzmat Mądrości. Nie znałem nigdy- w sensie lektury, bo osobiście nigdy nie poznałem papieża- żadnego mądrzejszego człowieka. Mówię to z całą odpowiedzialnością, mówiąc o wszystkich innych ludziach, których teksty czytałem w tych ostatnich kilkudziesięciu latach. To zawsze była i jest, budząca respekt nawet u największych wrogów katolicyzmu, głębia mądrości, intelektu. Być może ten papież w swojej mądrości – po ludzku olśniewającej, oszałamiającej swoją  precyzją, swoim gruntownym rozeznaniem rzeczywistości i umiejętności nazywania jej po imieniu, wniknięcie w jej sedno- może papież, korzystając z tego charyzmatu swojej mądrości , zrozumiał( to moje oczywiście domysły zaledwie), że mądrość , w zderzeniu z tymi silami zła , nie wygrywa…To jest nasze doświadczenie codzienne. Wiemy, że argumenty nawet najlepiej skonstruowane , najbliższe prawdy, najwierniejsze prawdzie, wypowiadane z ust autorytetów w swojej dziedzinie(...), ,  ten współczesny świat odrzuca i lekceważy je, tak jakby mądrość nie miała najmniejszego znaczenia, jakby siła prawdy miała cofać się( tej prawdy ludzkiej) przed siłą mediów, które opierają się na manipulacji albo na taniej popularności , na skrócie myślowym, czyli na niewierności Prawdzie , ale na celach świadomego niszczenia Prawdy. Przecież odkąd wypaczono słowo Benedykta poświęcone islamowi, wszczynając ogromną burzę, która miała już na początku Jego pontyfikatu zniszczyć Jego autorytet, można się było przekonać, jak wielokrotnie próbowano tę Jego głębię mądrości niwelować, relatywizować, ośmieszać prostactwem komentarzy, redukcji tej myśli. Chociażby ostatnia książka Benedykta,  w której wszystko redukowano do spraw, które tylko dziennikarzy interesują(dziennikarzy w złym rozumieniu, bo dziennikarze są różni, choć to słowo stało się w ostatnich latach synonimem złej pracy ). Być może było to poczucie bezsilności , pewnego rodzaju bezsilności , bo przecież na pewno nie ma poczucia klęski ten Papież, który wydał tyle wspaniałych encyklik, książek, listów pasterskich, nauczań(sam pamiętam jakie ogromne wrażenie wywarła na mnie środowa audiencja akurat kiedy byłem w Rzymie w dniu swoich urodzin i tak trafił do mojego serca i umysłu Benedykt swoim przepowiadaniem , jakby mówił tylko do mnie , choć byłem jednym z kilkunastu tysięcy obecnych na Placu św. Piotra). Myślę, że  w takiej codziennej posłudze słowa Benedykt nie może mieć poczucia klęski . A jednak Jego rozpoznanie rzeczywistości, w której Kościół podlega takim atakom, takiej furii zła współcześnie, może znaczy, że  to co napisał (a przecież to nie jest papież, który kiedykolwiek by nas okłamywał!) powinno nam wystarczyć dla uzasadnienia tej decyzji? Zrozumiał, że potrzebna jest nowa siła, nowa energia, nowy „atleta Boży”. Towarzyszy pewnie tej decyzji Wiara, w Roku Wiary nie mniej potrzebna niż dokończenie tego Roku przez tego Papieża. Potwierdzenie tej wiary, że On, rezygnując, nie ogłasza kapitulacji Kościoła, ale ogłasza wiarę w to, że Kościół  odnowi swoje siły i pomnoży w nowym następcy świętego Piotra .

Tak ja to interpretuję sam dla siebie. Nie wiem czy słusznie , ale w najgłębszym przekonaniu, że Benedykt XVI wie najlepiej, że Jego decyzja jest słuszną , a ja, jak i większość z nas , nie mamy podstaw,  by te decyzje osądzać czy krytykować. Mamy natomiast wszelkie podstawy, by wierzyć, tak jak Benedykt, że z tej decyzji będą owoce dla Kościoła dobre . Powinniśmy modlić się o to, by i ten papież, który ustępuje, i Jego Następca mogli cieszyć się tymi owocami z nami wszystkimi. Modlitwa jest najprostszą i najwłaściwszą reakcją na to konfudujące nas wydarzenie.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych