Uważany za znakomitego tancerza Siergiej Filin, dyrektor artystyczny największego i najsłynniejszego baletu na świecie, Teatru Bolszoj został kilka tygodni temu oblany kwasem, w wyniku czego jego twarz uległa poparzeniu trzeciego stopnia i niewykluczone, że straci wzrok. Główna solistka baletu Swietłana Łunkina poprosiła o azyl polityczny w Kanadzie. Geniusz artystyczny, w dziedzinie tak cenionej przez Rosjan jak balet, nie chroni jego posiadacza.
Polskie media zbliżone do obozu rządzącego informowały o tym dość szeroko. Jak zawsze z intencją, aby pokazać jak tam jest źle a u nas czyli w „Europie” dobrze. Cieszmy się zatem, że mamy takich wspaniałych demokratycznych przywódców jak Donald Tusk i Bronisław Komorowski. Hurraaaaaa!
Z wywiadu jakiego udzielił Filin można wnioskować, że cieszy się, że żyje. Co oznacza dla artysty baletowego zniekształcona twarz nie trzeba dodawać. Gerard Depardieu powinien wiedzieć, jakie stosunki panują w Rosji w świecie artystycznym. Powinien uważać, aby czasem, pijąc wódkę z jakąś znamienitą osobą z kręgu rosyjskiej władzy, nie narazić się zanadto innej osobie z kręgu władzy. Jeśli ktoś chce sobie wyrobić pogląd jakie stosunki panują w Rosji na szczytach władzy i jak te stosunki przenoszą się na niższe piętra społecznej konstrukcji powinien obejrzeć raz jeszcze „Ojca Chrzestnego”. To jest właśnie postkomunizm. Prof. Włodzimierz Marciniak, wybitny znawca Rosji, na jednej z konferencji użył takiego oto określenia:
Rosja to grupa przestępcza, która próbuje przekonać świat zewnętrzny, że jest państwem.
Społeczeństwo rosyjskie po komunizmie przypomina te opisane przez Hobbesa w „Lewiatanie”, gdzie wszyscy toczą wojnę przeciw wszystkim, a to co jest prawem, to, co kojarzymy tradycyjnie z państwem i jego instytucjami, to tylko fasada, która istnieje dla zachowania pozorów, że mamy do czynienia z „normalnym” państwem. Po 10 kwietnia 2010 roku Polska zaczęła gwałtownie skręcać w stronę takiego „ustroju”.
W październiku 2012 Centrum Lewada podał wyniki sondażu: opuszczenie Rosji rozważa 22% Rosjan a 9% z nich myśli o tym codziennie. Największy błąd jaki popełniają zachodnie umysły to mierzenie Rosji metodologiami nauk społecznych, które narodziły się w krajach Zachodu. Panująca w Rosji zasada, że człowiek człowiekowi wilkiem uniemożliwia budowę czegokolwiek. A co do Depardieu. Francuskie elity kulturalne miały zawsze wyraźną skłonność do ulegania wpływom rosyjskiej „stichijnosti”, czyli magii duszy rosyjskiej. Taka swoboda oddychania „wolnością” wielkiego kraju to idealna pożywka dla opisanych przez Lenina pożytecznych idiotów. Francja wydała w XVIII wieku Monteskiusza, czyli jednego z największych prawodawców liberalnej demokracji. I oto najsłynniejszy aktor francuski rezygnuje z przywileju bycia Francuzem z powodu miłości do pieniędzy i decyduje się na gest, który może okazać się dobrowolnym wsadzeniem ręki w maszynkę do mięsa. To niestety syndrom degeneracji republikańskiego ducha.
Kiedyś za czasów ZSRR w kraju, który zbliżał się do etapu przejścia z socjalizmu do komunizmu, bo tak pisano w polskich podręcznikach do wychowania obywatelskiego w epoce Edwarda Gierka, wszystko było największe i najsłynniejsze. Z Rosji postkomunistycznej ostał się Teatr Bolszoj jako najznakomitszy towar eksportowy, którego tournee poprzedza często wizytę w danym kraju ministra spraw zagranicznych Rosji. Ostał się Chór Aleksandrowa, podbijający serca i dusze, urabiający opinię publiczną przychylnie do reżimu. Po okaleczeniu Filina rzeczniczka baletu zauważyła:
Nigdy nie przypuszczaliśmy, że wojna o role a nie o ropę czy nieruchomości – może osiągnąć taki kryminalny poziom.
Ciekawa to wypowiedź, bo odsłaniająca pewien charakterystyczny typ mentalności. Świat artystyczny obsługujący tych, co biorą udział w wojnie o ropę i nieruchomości ma istnieć na innych prawach niż wszystko wokół. Ropa i nieruchomości to owszem zrozumiały przedmiot kryminalnych porachunków. Ale sztuka? Mafijna mentalność weszła do świata artystycznego, bowiem tam, gdzie są wielkie pieniądze i wielki rozgłos a marka i renoma Teatru Bolszoj to wielkie pieniądze i wielki rozgłos. Świat artystyczny staje się miejscem gangsterskich porachunków ku wielkiemu obłudnemu zdziwieniu niektórych artystów. Nie jest tajemnicą, że kariera wielu balerin związana była z romansami z oligarchami. Za czasów komunizmu romanse dygnitarzy komunistycznych z tancerkami i śpiewaczkami były (dodatkowo) sprawą ich prestiżu. Komunizm jako purytańska ideologia był dla frajerów. W czasach stalinowskich odmowa obsłużenia dygnitarza kończyła się w łagrze albo śmiercią. Obsłużenie karierą. Ta ciągłość zainteresowania gwiazdami sztuki i sportu w postkomunistycznej Rosji została zachowana przez elity władzy. Zatem nieobsadzenie jakiejś bardzo ambitnej artystki w odpowiedniej roli, może mieć dla dyrektora nieprzewidziane skutki, jeśli jest przywiązany do swojej wizji.
Przypadki napadów i pobić artystów można mnożyć. Przytoczę ze sporej listy. 13 stycznia w Petersburgu został pobity przez zamaskowanych osobników organizator spektaklu o "Lolicie" Artiom Susłow. – Efekt pobicia: wstrząs mózgu. Dyrektor artystyczny Moskiewskiego Teatru im. Gogola Kirillow Serebrennikow dostaje regularnie pogróżki a dyrektora tego teatru Alekseja Małobrodskiego napadnięto i pobito w grudniu 2012 roku. Wcześniej w 2006 roku strzelano z kałasznikowa do piosenkarza Avraama Russo, który cudem przeżył. Pochodził jak Depardieu z innego kraju. Z Turcji. Wydarzeniem „założycielskim” tej „tradycji” eliminowania artystów było zabójstwo muzyka, aktora, poety i kompozytora Igora Talkowa. Miało miejsce 6 października 1991 w Pałacu Sportu "Jubileusz" w Petersburgu podczas koncertu gwiazd, na którym Talkow miał zaśpiewać piosenkę „Panie Prezydencie”. Był to swego rodzaju „list” do prezydenta Federacji Rosyjskiej Borysa Jelcyna żądający obalenia sowieckiego prezydenta Michaiła Gorbaczowa. Sprawców, jak to w Rosji, do dziś nie ustalono. Anastazja Wołoczkowa, swego czasu zaprzyjaźniona z oligarchą Karimowem, balerina, która wygrała z Bolszoj proces o niesłuszne zwolnienie po tym jak straciła prace z powodu zbyt dużej wagi, powiedziała, komentując okaleczenie Filina, że „okrutność światowego baletu niespodziewanie okazała się patologiczna”. Dopóki była w bliskich stosunkach z oligarchą nikt jej nie zwolnił. Co jest ciekawe, że ta działaczka wysokiego szczebla „Jedinej Rossiji”, sygnatariuszka listu z 2005 roku popierająca skazanie Chodorowskiego, patologie w Bolszoj rozszerza na cały świat artystyczny. Borys Akinow inny wcześniejszy dyrektor artystyczny Bolszoj stwierdził „Pracowałem z wieloma teatrami na świecie i wszędzie jest tak samo”. Rzecz w tym, że raczej tylko w Bolszoj, spory rozstrzyga się przy pomocy flakoniku z kwasem.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/150926-gerard-depardieu-powinien-wiedziec-jakie-stosunki-panuja-w-rosji-powinien-uwazac-aby-czasem-pijac-wodke-z-jakas-znamienita-osoba-z-wladzy-nie-narazic-sie-zanadto-innej
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.