Prezydent Opola- opuszczony czy wspierany przez PO? Jedno jest pewne: partia nie pomaga bez konkretnego interesu nawet swoim ludziom.

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot: opole.pl
fot: opole.pl

Na 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na 4 lata i grzywnę wysokości 100 tys. złotych skazał w maju ubiegłego roku bielski sąd prezydenta Opola Ryszarda Zembaczyńskiego. Samorządowiec był zamieszany w sprawę grupy przestępczej, która wyłudzała towary i pieniądze. Prezydent oczywiście złożył apelacje.

Zembaczyński, dawniej był dyrektorem oddziału BOŚ banku, miał udzielić kredytu zorganizowanej grupie przestępczej, która wyłudzała pieniądze od instytucji finansowych, przedstawiając fałszywe dokumenty. Prezydent Opola tłumaczy się, iż jako osoba zarządzająca, autentyczności dokumentów potrzebnych do udzielenia kredytu nie sprawdzał, ponieważ miał od tego pracowników. Położone na jego biurku zostały podpisane i kropka. Prokuratura jednak uznała inaczej i sprawa trwa do dziś.

Pokazuje to jak fenomenalnie działa wymiar sprawiedliwości w naszym kraju. Przez 11 lat toczy się proces człowieka, który zamieścił swój podpis, akceptując tym samym wypłatę kredytu oszustom. Owszem popełnił błąd, ale całkowicie nie świadomie. Nie pomaga fakt, iż można Zembaczyńskiego uznać, za człowieka ''układu''. W latach 80-tych pełnił funkcję wicewojewody opolskiego. Po 89 roku został wojewodą, prezesem banku, a od 9 lat pełni funkcję prezydenta Opola z ramienia Platformy Obywatelskiej.

Tocząca się sprawa nie przeszkodziła mu trzykrotnie wygrywać wybory na prezydenta miasta. Jest to kolejny fenomen: winny, czy nie, polityk wygrywa każde kolejne wybory. Nikogo nie interesuje toczący się proces, bowiem kto ma o nim pamiętać? Jeżeli zostałby skazany po 2-3 latach, z całą pewnością, jego kariera polityczna wyglądała by zupełnie inaczej.

Sam Zembaczyński o sprawie mówi bardzo rzadko. W ostatnim wywiadzie dla ''Niezależnej Gazety Obywatelskiej'' w Opolu zdecydował się na powiedzenie kilku słów:

Jak pana sprawa prowadzona przez bielski sąd?

Bardzo dobrze. Mam złożoną apelację, która jest 100 procentowym potwierdzeniem tego, co ja mówiłem przez 10 lat. Adwokatem jest znany autorytet z Wrocławia. Każdy, kto by przeczytał tą apelację, to powie, że nie ma tu żadnego przewinienia. Ale oczywiście uchylenie wyroku pierwszej instancji, musi rozpocząć się w drugiej instancji od nowa.

Rozumiem, że temat będzie trwał długo?

Będzie trwał długo. Jest kilka rzeczy, które powinny sprawę przeciąć od początku, ale nie przecięły. Apelacja – mogę głowę dać – że będzie skuteczna. Tam jest taki ładunek faktów merytorycznych, że ten wyrok musi być uchylony. No i potem gramy dalej.

Rzeczywiście, długo ta sprawa trwa. Pewnie Pana Prezydenta kusi, żeby skomentować jak to jest ze stanem wymiaru sprawiedliwości w naszym państwie?

Wie pan, widać wyraźnie, że sąd wykonał dyspozycję prokuratury, a nie zatrzymał się nad tym co ja mówiłem. To jest przykre dla człowieka.

Tyle lat z zarzutami, to chyba długi okres…

Bardzo długi. Najstarsi sędziowie, u których się radziłem, czy mam kandydować na prezydenta czy nie mówili mi w 2002 roku: człowieku to nie tak szybko, to trzy lata potrwa. (śmiech)

To był 2002 rok, dziś mamy 2013 r.?

Niesamowita sprawa.

Sprawa, nie była chyba trudna, przypomnijmy chodziło o udzielenie jednego dużego kredytu?

W tej sprawie jest oskarżonych 17 osób z kilku firm i dwóch banków. Czas postępowania organów wymiaru sprawiedliwości w tej sprawie był rekordowy. Dobrze, że wiara w moją uczciwość była jeszcze większa.

- odpowiada prezydent.

Dlaczego zdecydowałem się przybliżyć Państwu tę sprawę? Ponieważ warto zadać kilka pytań dotyczących systemu działania w partii i systemu sądownictwa w Polsce:

Czy czas trwania sprawy to czysty przypadek, połączony z nieudolnością Polskiego wymiaru sprawiedliwości?

Czy może władze partii interweniowały, bo na pewno o sprawie widziały. Nikt nie decyduje się wystawiać w wyborach na prezydenta miasta wojewódzkiego człowieka, bez dogłębnej wiedzy o nim. Jeżeli interweniowały, to może dlatego działania sądu trwa tak długo? Można spokojnie przeczekać wszystkie kadencje prezydenta, aby na koniec, będącemu już na emeryturze, byłemu politykowi partii wlepić 1,5 roku wiezienia w zawieszeniu i po sprawie. Wilk syty i owca cała.

Czy może partia miała całkowici w nosie to co się dzieje? Gdyby Zembaczyński był bardziej wpływowym politykiem, może jego sprawa zostałaby umorzona, jak wiele innych podobnych, tylko tych bardziej znanych, bliższych premierowi ludzi.

Być może chodzi o jeszcze kogoś innego? W sprawę jest zamieszany ktoś, kto zna kogoś i dlatego wydanie wyroku odwleka się w nieskończoność.

Jedno jest pewne: jaki jest poziom sprawowania władzy przez człowieka, który przez 10 lat na głowie ma ciążący proces? Odpowiedź jest prosta- mizerny.

Jednak pozwala na to system, umożliwiający kandydowanie w wyborach osób posiadających zarzuty i sprawy w trakcie postępowania administracyjnego. Powinno się zaostrzyć przepisy, aby do podobnych sytuacji więcej nie dochodziło. Politycy, zarówno ci sejmowi, jak i ci lokalni, powinni być czyści jak łza. Prześwietlani dobrymi skanerami, bowiem zarządzają naszymi pieniędzmi, naszą drobną przyszłością. Człowiek, który myśli o innych sprawach, żyje pod napięciem i stresem, nie mogąc dobrze wykonywać swoich obowiązków, szkodzi nie tylko sobie, ale głównie wyborcom i podatnikom.

Widać to doskonale na przykładzie prezydenta Zembaczyńskiego, który w ostatnich latach wyraźnie podupadł na zdrowiu, a miasto na długi czas jakby zatrzymało się w rozwoju.

Kto jemu odda stracony czas, a nam stracone możliwości i perspektywy?

 

 

Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych