"Nie ulegnę homodyktatowi". Prof. Zawadzki o fatalnej sytuacji etycznej na polskich uczelniach

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Tak homoterroryści ozdobili drzwi gabinetu profesora.
Tak homoterroryści ozdobili drzwi gabinetu profesora.

Profesor Stefan Zawadzki, brutalnie zaatakowany przez studentów, o czym portal wPolityce.pl napisał w czwartek, zapowiedział, że nie ulegnie homoszantażowi. Taką deklarację złożył w wywiadzie dla „Naszego Dziennika”.

Cała sytuacja i agresywność zachowań sprawiają przykrość, ale to zdarzenie przyjmuję ze stoickim spokojem z bardzo prostego powodu – w podpisanym przeze mnie oświadczeniu w obronie pani prof. Pawłowicz nie ma nic, co można uznać za obraźliwe. Trzeba złej woli, by doszukać się takiej intencji sygnatariuszy oświadczenia. Nagonkę na mnie wiążę nie tylko z faktem, że jestem wiceprzewodniczącym AKO (Akademickiego Klubu Obywatelskiego im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego - przyp. red.) i sygnatariuszem oświadczenia

- mówi prof. Zawadzki.

Z wywiadu kierownika Zakładu Historii Starożytnego Wschodu Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu wyziera fatalna sytuacja moralna i etyczna na polskich uczelniach, nie tylko w kontekście sprawy walki o swoje przywileje homoterrorystów. Jako przykład upadku zasad prof. Zawadzki podaje naciski na niego i innych, aby nie przyjmować na studia doktoranckie Pawła Zyzaka, który podpadł władzy i jej otoczeniu napisaniem pracy magisterkiej, a potem książki biograficznej na temat Lecha Wałęsy.

Próbowano wywrzeć na mnie i na komisję, której przewodziłem jako kierownik studium doktoranckiego, nacisk, by utrącić tego kandydata, bo nie podobały się wyniki jego badań zawarte w opublikowanej wcześniej książce o byłym prezydencie Lechu Wałęsie. Nie robiło to na mnie większego wrażenia. Dziś z czystym sumieniem mogę stwierdzić, iż braliśmy pod uwagę wyłącznie jakość projektu oraz to, że nikt nie wykazał, iż w swojej pracy magisterskiej pan Zyzak nie dochował norm obowiązujących badacza, którego celem musi być tylko jedno: dociekliwe poszukiwanie prawdy

- opowiada prof. Zawadzki.

Na drugim biegunie tych samych klimatów panujących od kilku lat na polskich uczelniach jest brak jakiejkolwiek reakcji władz UAM, w tym rektora prof. dr. hab. Bronisława Marciniaka, na wyczyny młodzieży szykanującej profesora.

Z żalem stwierdzam, że jestem tym mocno rozczarowany. (...)Spodziewałem się, że wobec takich chuligańskich ekscesów pan rektor wyda stosowne oświadczenie lub zareaguje w inny stosowny wobec mnie i młodzieży sposób

- mówi prof. Zawadzki.

Prof. Zawadzki napisał list do władz UAM, w którym przypomniał, że ma prawo do poczucia bezpieczeństwa, którego go pozbawiono.

Nie mam też żadnej pewności, czy tego typu postawa nie wygeneruje takiej sytuacji, jaka miała miejsce w Łodzi

– mówi naukowiec.

Jak przypomina nastrój upadku obyczajów na polskich uniwersytetów napędzają połajanki, jakie rzucają w kierunku "nieprawomyślnych" profesorów uniwersyteckich przedstawiciele władzy.

Gratuluję pani minister eleganckiego języka w znanej już mowie miłości. Przemawia przez nią rozum w czystej postaci: „Panowie profesorowie, zamknijcie się: Pani poseł orzekła, koniec dyskusji!”

- odniósł się prof. Zawadzki do wypowiedzi minister Agnieszki Kozłowska-Rajewicz, pełnomocniczki ds. równego traktowania kobiet, która oświadczenie AKO w obronie poseł Pawłowicz nazwała "stekiem bzdur" i dodała... „od dawna wiadomo, że ewolucja nie ma żadnego celu, a gatunki – zadań”.

Slaw/ "Nasz Dziennik"

CZYTAJ TAKŻE: NASZ WYWIAD. Prof. Mikołajczak: To ewidentna próba zastraszania nas. Nie można pozwolić, by z orientacji seksualnej robić sposób na organizację życia społecznego

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych