Tomasz Poręba: "Nie można mieć złudzeń, że jest to budżet przede wszystkim w interesie najbogatszych państw wspólnoty"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. EPA/PAP
fot. EPA/PAP

Mówienie, że premier Tusk odniósł sukces podczas szczytu unijnego w Brukseli jest daleko idącą nadinterpretacją i nadużyciem - mówi w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" Tomasz Poręba, poseł Prawa i Sprawiedliwości do Parlamentu Europejskiego.

Po pierwsze, w wymiarze realnym - wbrew temu, co głosi Donald Tusk i jego otoczenie - biorąc pod uwagę siłę nabywczą pieniądza, inflację, jest to budżet mniejszy niż poprzedni na lata 2007-2013. Po drugie, z funduszu spójności przyznano Polsce 72 mld euro, a więc minimalną kwotę, jaka się nam należy. Warto też pamiętać, że 20 proc. całości środków na lata 2014-2020 ma zostać przeznaczone na walkę ze zmianami klimatycznymi, w tym także na przejście na gospodarkę niskowęglową, co może oznaczać poważne niebezpieczeństwo dla polskiej gospodarki.

Ponadto przypomnijmy, że polski rolnik w perspektywie unijnej na lata 2014-2020 będzie miał mniej o jeden miliard euro rocznie na rozwój obszarów wiejskich. W konsekwencji polityka ustępstw premiera Tuska i jego rządu sprawiła, że o 7 mld euro zmniejszono środki dla Polski w ramach Wspólnej Polityki Rolnej.

Poseł Poręba zauważa, że pieniądze, które powinny trafić do polskiego rolnika dostali inni, bogatsi członkowie wspólnoty.

"Prezenty" w rolnictwie dostali np. Włosi – 1,5 mld euro. Poważne pieniądze dostały się także Francji, która nie dość, że jest największym beneficjentem (47 mld euro na dopłaty i 8,8 mld euro na rozwój obszarów wiejskich), to dostała 2 mld ekstra na Wspólną Politykę Rolną. Tym bardziej jest to niezrozumiałe w sytuacji, kiedy rolnik francuski ma do jednego hektara dopłatę w wysokości ok. 350 euro, a polski rolnik jedynie 190 euro. (...)

To najlepiej pokazuje obłudę tłumaczenia, że Polska pod przywództwem Donalda Tuska osiągnęła negocjacyjny sukces w Brukseli. To kpina.

Poręba podkreśla, że "mówienie, że Polska jest największym beneficjentem środków unijnych jest niczym innym, jak robieniem Polakom wody mózgu przez rząd premiera Tuska".

Owszem, chociażby z racji tego, że jesteśmy największym krajem spośród beneficjentów otrzymujemy proporcjonalnie najwięcej środków. Warto jednak spojrzeć na to, kto jest za nami: Włochy, Niemcy czy niewielka Belgia na piątym miejscu. Krótko mówiąc, w pierwszej dziesiątce znajdują się głównie kraje tzw. starej UE i nie można mieć złudzeń, że jest to budżet przede wszystkim w interesie najbogatszych państw wspólnoty

- podsumowuje europoseł PiS.

źródło: naszdziennik.pl/Wuj

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych