Dawid Warszawski przeprosił na łamach "Wyborczej" profesora Zdzisława Krasnodębskiego. Niestety, tylko za pomyłkę

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Dawid Warszawski przeprosił na łamach "Gazety Wyborczej" profesora Zdzisława Krasnodębskiego, którego kilka dni temu zaatakował niezwykle brutalnie za słowa w rzeczywistości napisane przez anonimowego blogera.

Tekst przeprosin opublikowała dzisiejsza "GW" - na 6. stronie, małą czcionką:

Bardzo przepraszam pana profesora Zdzisława Krasnodębskiego za mylne przypisanie mu ("Gazeta Wyborcza", 2 lutego, artykuł "Moja Polska") poglądów blogera podpisujące się "Mikker". Opublikowany na portalu Salon24.pl tekst "Mikkera" "Donald >>Bismarck<< Tusk i polbolszewickie media" rozpoczyna się od cytatu podpisanego "Zdzisław Krasnodębski; pseudonim blogera podano mniejszą czcionką niż nazwisko autora otwierającego go cytatu, które z kolei umieszczono w miejscu, gdzie często umieszcza się nazwisko autora. Przepraszam więc profesora Krasnodębskiego za przypisanie mu poglądów przez niego niewyrażonych, jak również czytelników "Gazety", których wprowadziłem w błąd. Jeżeli ktoś cytował w internecie odnoszący się do prof. Krasnodębskiego fragment tekstu, to proszę, by teraz także przytoczył lub zlinkował niniejsze sprostowanie.

Dawid Warszawski

 

Przypomnijmy fragment tekstu, w którym Dawid Warszawski atakował prof. Krasnodębskiego:

W zamieszczonym na forum Salon24 komentarzu profesor (który zresztą uważa, że w filmie NG wystąpiłem jako „specjalista”), pokrótce i częściowo błędnie opisawszy moich rodziców, stwierdza: „Owocem tego związku jest wspomniany Konstanty, późniejszy dziennikarz »GW « zapewne bardzo bliski ideologicznie ideologii swego ojca. I jak tu nie czepiać się resortowych dzieci, kiedy są one swoją mentalnością nieprzytomnie uczepione stalinowskich korzeni swoich przodków?”.

Tu już nie ma wątpliwości: jestem jego zdaniem, z racji ojca, stalinowcem i zapewne sowieckim agentem; moje wybory są tu bez znaczenia. Tak uważa polski uczony, socjolog, członek PAN. Nie wiem, czy profesor Krasnodębski ma dzieci.

Jeśli tak, to pragnę im wyrazić moją sympatię i zapewnić, że - wbrew temu, co ich ojciec uważa na temat dziedziczenia postaw w rodzinie - mają one nie mniejszą niż inni szansę, by być przyzwoitymi ludźmi. Ich ojciec jednak się tej szansy zrzekł.

Profesor Krasnodębski potępił mnie, bo miałem niewłaściwego ojca; nie sądzę, żeby o ocenę takiej postawy można było się spierać. To jednak nie musi znaczyć, że informowanie o tym, kim byli rodzice osób uczestniczących w życiu publicznym, jest zawsze czymś złym. Tyczy się to zwłaszcza ludzi ubiegających się o publiczne, w tym przede wszystkim wybieralne, stanowiska. Rodzice wywierają w końcu jakiś wpływ na formowanie się osobowości każdego z nas - i każdy dorosły człowiek jest w stanie to na własnym przykładzie ocenić.

W takim stopniu, w jakim będzie on czy ona uważać, że jest tylko produktem ich zabiegów wychowawczych, a własne dokonane wybory są bez znaczenia, będzie do informacji o tym, kim byli rodzice kandydata, przywiązywał większą czy mniejszą wagę. Zarazem jednak takie publiczne debatowanie o rodzicach drastycznie narusza prywatność ich dzieci.

Jeżeli ktoś pragnie podjąć karierę polityczną, winien się z takim naruszeniem liczyć. Prywatność reszty z nas, jak sądzę, winna być jednak chroniona.

"Opozycjonista" i profesor Krasnodębski wśród rzeszy pozostałych lustratorów drzewa genealogicznego uważają jednak inaczej (...) .

Po tej publikacji prof. Krasnodębski nie wykluczył, że skorzysta z pomocy adwokata.

Podkreślmy: przeprosiny Dawida Warszawskiego dotyczą "mylnego przypisania [prof. Krasnodębskiemu] poglądów blogera podpisujące się >>Mikker<<". Komentator "Wyborczej" w swoich przeprosinach nawet słowem nie wspomina, że w artykule sięgnął po zdania bardzo brutalne, jak np. to o "zrzeczeniu się" przez prof. Krasnodębskiego "szansy" na bycie człowiekiem przyzwoitym. Za to Dawid Warszawski nie przeprosił - a powinien. Bo przecież to był cios poniżej pasa.

Podsumowując: przeprosił, ale niestety nawet w ćwierci nie tak mocno, jak uderzył.

Tak, mamy prawdziwy kryzys przyzwoitości. Elementarnej choćby.

CZYTAJ TAKŻE: Konstanty Gebert brutalnie atakuje prof. Zdzisława Krasnodębskiego na podstawie... nieprawdziwych cytatów! Czy przeprosi równie mocno jak uderzył?

Sil

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych