Łukasza Warzechy podsumowanie tygodnia: nagonka tygodnia, afera tygodnia i przymierze tygodnia

fot. wPolityce.pl
fot. wPolityce.pl

Nagonka tygodnia

Gdy krytykowano sędziego Tuleyę za przedstawione przez niego uzasadnienie wyroku w sprawie dr. G., „Gazeta Wyborcza” zagrzmiała tytułem na pierwszej stronie: „Bezprecedensowa nagonka na sędziego”. Cóż, czasem mamy do czynienia z nagonką, a czasem ze słusznym oburzeniem, które nagonką w żadnym wypadku nie jest.

Nie jest na przykład nagonką, w rozumieniu ekipy z Czerskiej, zmasowana krytyka posłanki PiS Krystyny Pawłowicz. Na swoim profilu na Facebooku Monika Olejnik poradziła, aby poszukać dla pani poseł męża, co jest przecież niezwykle dowcipne i zabawne. Zakładam, że gdybym uruchomił na swoim profilu inicjatywę „Szukam męża dla poseł Grodzkiej”, „Wyborcza” oraz redaktor Olejnik także doceniliby moje poczucie humoru. No, z tym że dla poseł Grodzkiej (dawniej pana Bęgowskiego) mogłoby być jednak trochę trudniej znaleźć adoratora niż dla pani poseł Pawłowicz.

I kolejne porównanie. Posłanka PiS mówiła o związkach partnerskich w słowach ostrych, a na jednym ze spotkań stwierdziła, że pani Grodzka (dawniej pan Bęgowski) ma twarz boksera. W związku z tym wszystkie postępowe kręgi zapieniły się ze złości, oburzyli się studenci pani profesor Pawłowicz (którzy, jak wiadomo, na co dzień są wzorem ogłady i kultury), zaś pracownicy naukowi w pełnym emocji liście zażądali usunięcia pani Pawłowicz z uczelni, publicznego połamania jej kołem, poćwiartowania, a następnie obsadzenia jej głowy na pice i zatknięcia tejże przed główną siedzibą Ruchu Palikota.

A teraz przypomnijmy sobie Stefana „von” Niesiołowskiego. „Won stąd!”, „ćwoki”, „durnie”, „pisowska hołota” – to standardowy repertuar tego „posła”. Czekam zatem na list pracowników naukowych, w których wyrażą odpowiednie oburzenie faktem obecności „von” Niesiołowskiego w Sejmie.

Afera tygodnia

Pod przykrywką niezwykle istotnych i ważkich kwestii, o których mowa była wyżej, Komisja Europejska straciła cierpliwość i wstrzymała część pieniędzy, przeznaczonych na budowę dróg. Urzędnicy uznali widocznie, że nie będą nadstawiać głowy, skoro nawet media w Polsce piszą o skandalu, a prokurator przedstawił oskarżenie jedenastu osobom, zaangażowanym w prace nad budową dróg. W końcu odpowiadają za kasę, którą przekazują krajom członkowskim.

Tym samym powstał problem natury piarowskiej. Jak to bowiem jest z tą Komisją Europejską? Albo jest oświeconym organem najbardziej oświeconej organizacji w historii ludzkości, czyli Unii Europejskiej, albo siedzą tam jakieś tępe, pisowskie politruki, które nie rozumieją skomplikowanych procesów, mających miejsce w naszym „dzikim kraju”, jak to określił Miro.

Wyrok tygodnia

Sąd w swojej niezmierzonej mądrości orzekł, że musimy przeprosić premierowicza Michała za tytuł, w którym „Fakt” pytał, czy może mu grozić aż 10 lat więzienia w związku z aferą Amber Gold. Romek – ten od pisania pozwów ministrowi Sikorskiemu – tryumfuje. Pewnie dostanie jakiegoś cukierka w nagrodę.

Jako że wierzę w niezłomność, prawomyślność i niezawisłość polskich sędziów, nie mam wątpliwości, iż żadnego znaczenia nie miało w tej sprawie, że powód był synem szefa rządu. Sędzia z pewnością nie wziął tego pod uwagę.

Odnotowałem też, że w uzasadnieniu wyroku znalazła się moja ulubiona fraza, powtarzana przy okazji właściwie wszystkich tego typu wyroków. Sąd mianowicie potępił naszą gazetę za to, że jej celem było przyciągnięcie czytelników i pobudzenie ciekawości.

Tak, to w mediach zaiste straszliwa zbrodnia: chcieć przyciągnąć odbiorców i rozbudzić ich ciekawość. To powinno być surowo karane, a wzorcem do naśladowania powinien zostać „Tygodnik Powszechny”, który unika pobudzania ciekawości odbiorców po mistrzowsku.

Przymierze tygodnia

PJN wchodzi formalnie w alians z PSL. Ogłoszono to, prezentując zarazem nowe logo projektu „Centrum dla Polaków”. Logo jest, by tak rzec, odpowiednio swojskie, a nawet wiejskie. Trudno powiedzieć, kto komu ma w tym układzie pomóc. Czy chodzi o to, aby przekonać wyborców, że PSL nie prowadzi już charakterystycznej dla siebie polityki prorodzinnej, skoro dołączyło do niego szlachetne PJN? Czy może odwrotnie – rzecz w tym, aby tradycyjni wyborcy PSL uznali PJN-ówców za swoich (czyli takich, którzy rozumieją, że kuzyn szwagra męża Kryśki musi przecież mieć jakąś robotę) i odpalili im parę głosów? Tak czy owak, liderom PJN warto przypomnieć, że wiarygodność jest w polityce walutą rzadką i  nie warto jej trwonić.

[felieton ukazał się w dzienniku "Fakt"]

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych