Krowy będą się źrebili, kobyły cielili, owieczki prosili, chłop z chłopem spać będzie, baba z babą, wilki latać będą, bociany pływać, słońce wzejdzie na zachodzie, a zajdzie na wschodzie, oszukaństwo, złodziejstwo, kurestwo...
- gdyby dzisiaj Edward Redliński pisał swą książkę, pewnie miałby na karku cały ruch kochających inaczej i ich multimedialnych rzeczników, a dziad Franciszek Pieczka z filmowej „Konopielki”, jeśli ta scena w ogóle nie zostałaby wyrżnięta, mógłby zapomnieć o dodatku do emerytury w wilkowyjskim „Ranczu”. Dziś heteroseksualiści mają się wstydzić, że są hetero… Dyskusja nad rodzinnymi przywilejami dla onego z onym czy oną z oną tonie w oparach absurdu. Pierwszą parą w mediach są pederasta Robert Biedroń i tranzi Anna Grodzka. Biedni, bo - jak się okazuje - prześladowani, przez homofobów…
Co to znaczy, przekonała się na własnej skórze była już pełnomocniczka rządu do spraw równego traktowania Elżbieta Radziszewska z PO, która stwierdziła swego czasu, że „szkoła katolicka może odmówić zatrudnienia lesbijce”. I się zaczęło, że niedzisiejsza, nietolerancyjna, zaraza po prostu, którą trzeba jak najszybciej wypchnąć z rządowego gabinetu. Co gorsza, odważyła się napomknąć w dyskusji telewizyjnej, że jej adwersarz, kochanek, czy - jak kto woli - nieformalny mąż posła Roberta Biedronia, niejaki Krzysztof Śmiszek jest gejem. No, jak mogła! Posłowie SLD, słynący z tolerancji jeszcze z lat członkostwa w PZPR, natychmiast zażądali dymisji Radziszewskiej, a Śmiszek huknął w „Gazecie Wyborczej”: „Jak się nie ma merytorycznych argumentów, to wali się pałką: pan jest pedałem! Pani minister daje do zrozumienia, że gej czy lesbijka nie mają nic do gadania. To czysta homofobia”.
Czysta, to może jest, ale demagogia w wydaniu homoseksualistów i ich kauzyperdów. Dla porządku, Radziszewska nie powiedziała: „pan jest pedałem” - to licentia poetica Śmiszka. Nadmieniła, że należy on „do społeczności osób homoseksualnych”, co jest prawdą. Nie było i nie ma powodu, aby gejowski działacz, który sam pcha się na afisz miał pozostać homo-niewiadomą. Chyba, że nikt inny, tylko on sam uważa swą orientację za coś nienaturalnego, za zboczenie, które wolałby ukryć. Rzeczniczka Radziszewska, która de facto nie odmawiała gejom i lesbijkom prawa głosu i nie traktowała ich jak zboczeńców, w wybujałej i roszczeniowej wyobraźni byłaby… wylana z roboty w całej UE.
W rozpętanej wówczas awanturze nie było komu powiedzieć, że tolerancja ma swoje granice. To nie geje będą decydować o doborze kadry w szkole katolickiej, ani przez żadnego innego pracodawcę. „Tęczowy”, jak mawia się w sejmowych kuluarach, Ryszard Kalisz z SLD też nie byłby przyjęty do baletu moskiewskiego, choć tego akurat żałuję. „Jezioro łabędzie” w jego wykonaniu… - przynajmniej byłoby śmiesznie. Po drugie, rodzice mają prawo wyboru, komu oddają dzieci pod opiekę. Co więcej, posłanka Krystyna Pawłowicz, której niewybredne żarty podczas partyjnego spotkania w terenie z sejmowej koleżanki Grodzkiej uważam za niedopuszczalne, ma rację, mówiąc, że homo-pary to związki jałowe i nieproduktywne. Do uzyskania potomstwa potrzeba kobiety i mężczyzny, czego nie zmieni żadna ustawa. Chyba, że z góry założymy przyznanie jednopłciowym związkom prawa do adopcji dzieci, względnie ich produkcji in vitro, przy użyciu spermy od anonimowych dawców i z wykorzystaniem macic wynajętych kobiet. Jeśli nikt nie postawi sprawy jasno, wkrótce za obronę wartości i znaczenia słowa „rodzina” będziemy musieli przepraszać, jak rzeczniczka Radziszewska, która przed dziennikarzami posypała sobie głowę popiołem i wyznała ze skruchą: „Żałuję tych słów i przepraszam go za to…”, znaczy geja Śmiszka.
Za co, za parę słów prawdy? A propos, bardzo to symptomatyczne, że poseł Biedroń ma dziś więcej do powiedzenia o rzekomo skandalicznej nietolerancji Pawłowicz & Co. w Sejmie, niż o jego fizycznej napaści na stróża porządku publicznego. Nie po raz pierwszy udaje mu się skupiać na sobie uwagę mediów w kraju i za granicą, że wspomnę akcję zorganizowaną w trakcie wizyty śp. Lecha Kaczyńskiego w Berlinie, gdy polscy geje demonstrowali pod polską ambasadą na Lassenstrasse z transparentem… „Nie wysyłajcie nas do gazu!” i urządzili taką burdę w auli uniwersyteckiej, że aby prezydent mógł wygłosić przemówienie niezbędna była interwencja policji.
Żeby było jasne, nie ma nic przeciw urzędowej rejestracji związków partnerskich, w tym homoseksualnych, włącznie z nałożeniem odpowiedzialności formalno-prawnej za sprzeniewierzenie się tym związkom. Stosowne przepisy muszą jednak implikować wyraźne zróżnicowanie odnośnie do rodzin i małżeństw heteroseksualnych. Jak do tej pory, nie słyszałem takich postulatów z ust posła Biedronia, a jedynie żądanie równych praw. „Gdy ustaje tolerancja dla tolerancji, nastaje tolerancja przemocy”, pisał twórca etyki niezależnej Tadeusz Kotarbiński. Buńczuczne zapowiedzi ponownej walki w Sejmie o uznanie jednopłciowych par za rodziny, to gwałt dokonywany na społeczeństwie, przez mniejszości seksualne właśnie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/150193-jezioro-labedzie-posla-biedronia-zadanie-uznania-jednoplciowych-par-za-rodziny-to-gwalt-dokonywany-na-spoleczenstwie
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.