Mecenas Bartosz Kownacki w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” komentuje reakcję Macieja Laska i „Gazety Wyborczej” na postanowienie prokuratury, która przyznała, że nie ma żadnych dowodów na obecność gen. Andrzeja Błasika w kokpicie Tupolewa, który rozbił się w Smoleńsku. Informację o tym „GW” opublikowała dopiero kilka dni później. Maciej Lasek komentując decyzje śledczych w „GW” mówi, że „w zasadzie” treść postanowienia jest zgodna z tym, co komisja Millera opisała w raporcie.
Na takie stawianie sprawy nie zgadza się jednak mec. Kownacki. W „ND” wyjaśnia:
Stanowisko prokuratury na temat generała Andrzeja Błasika nie jest zgodne z raportem komisji Jerzego Millera. W raporcie tym mamy sformułowanie, że obecność generała Błasika w kokpicie samolotu Tu-154M w krytycznej fazie lotu była elementem presji pośredniej. To jest zasadnicza różnica: czy ktoś jest, czy go nie ma. Prokuratura jasno stwierdziła, że nie ma jakiegokolwiek dowodu, który by wskazywał na obecność generała w kabinie pilotów. Stąd możemy – nie spekulując – przyjąć w sposób obiektywny, że w świetle naszej dzisiejszej wiedzy generała Błasika tam nie było. Dlatego w żaden sposób nie można powiedzieć, że stanowiska prokuratury i komisji Millera są zbieżne.
Pełnomocnik części rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej wskazuje, że „komentarz pana Laska pokazuje, że członkowie komisji Millera próbują wycofać się tylnymi drzwiami z nadużyć i nadinterpretacji, których się dopuścili, tuszując swoje błędy”.
Kownacki relacjonuje również spotkanie z ekspertami komisji Millera w siedzibie „GW”. Zadał tam pytanie, na jakiej podstawie uznano, że gen. Błasik był obecny w kokpicie Tu-154M.
Odpowiedź komisji była nijaka, praktycznie jej nie było. Za to próbowano mnie egzaminować ze znajomości raportu i zapisu stenogramu. Po czym usłyszałem coś kuriozalnego, że te nagrania były nieczytelne i nie dało się rozpoznać wszystkich głosów. Fakt nieczytelności nagrania nie uzasadnia jednak przecież, żeby komuś można było przypisać dany głos. Komisja nie była w stanie wskazać, kto personalnie rozpoznał głos generała Błasika, broniono się tylko i wyłącznie kontekstem sytuacyjnym
- wyjaśnia mecenas.
Dodaje, że sprawa gen. Błasika stawia pod znakiem zapytania całą pracę komisji Millera:
Skoro eksperci z komisji Millera nie byli w stanie uzasadnić tego bardzo prostego zapisu z czarnej skrzynki i de facto rozpoznali go w sposób niewłaściwy, to co z pozostałymi zapisami z czarnej skrzynki (sami powiedzieli, że było ich kilkadziesiąt tysięcy), czy również były odczytywane na podstawie kontekstu sytuacyjnego, czy może techniki badania były nieco inne?
Kownacki wskazuje, że w czasie spotkania w redakcji „GW” „nie było żadnego dowodu, żadnej opinii czy okoliczności, która by mnie przekonała do raportu komisji Jerzego Millera”.
Cała rozmowa w „Naszym Dzienniku”.
KL
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/150040-kownacki-nie-bylo-zadnego-dowodu-opinii-czy-okolicznosci-ktora-by-mnie-przekonala-do-raportu-millera
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.