Lewica nawet nie udaje, że chce nas zmęczyć. Dlatego każdy opór ma sens, każda wygrana jest cenna. I dlatego Gowina należy bronić

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP/Leszek Szymański
Fot. PAP/Leszek Szymański

Wzruszyła mnie dziś pani Julia Pitera, która w radiu RMF FM tak atakowała Jarosława Gowina:

Ja czasami odnoszę wrażenie, że pan minister Gowin często kieruje się takim własnym egoizmem. I myślę, że on tego tak nie odbierał, nawet tego nie przeanalizował, po prostu tak zadziałał...

Chciał zaistnieć?

Tak, myślę, że tak.

I wszystko jasne - sławy się zachciało próżnemu filozofowi z Krakowa, to nie poparł tak zwanych związków partnerskich. Tylko jeden drobny szczegół - sławę w mediach daje dziś popieranie tych związków. Uroczy są zresztą ci twardziele z lewicy, którzy mając po swojej stronie całą potęgę medialną, biznesową i polityczną, wciąż muszą się przedstawiać jako ofiary.

Tym większe należą się słowa uznania Gowinowi i pozostałym posłom skrzydła konserwatywnego Platformy. Wiele gorzkich słów padło w przeszłości, także na tym portalu, także w tygodniku "w Sieci", wobec tej grupy. Jej chwiejna często postawa wobec spraw podstawowych, jej zadziwiająca obojętność wobec upokorzenia smoleńskiego, popieranie zadłużania kraju i wyprzedaży wszystkiego by konsumować więcej  - to nie były dobre momenty.

Ale to przecież nie oznacza, że tej karty, którą teraz zapisują, nie należy widzieć. Podobnie jak możliwych kalkulacji politycznych, gierek wewnątrzpartyjnych itp. Można też stawiać pytanie czy aby nie buntują się teraz pod sztandarami ideowymi bo widzą nadchodzące bankructwo ekonomiczne? Możliwe. Ale mniej ważne.

W sumie bowiem odważnie powiedzieli nie czemuś, co nie tylko jest złe same w sobie, ale co oznacza wejście na ścieżkę z której nie ma zejścia.

Środowiska lewicowo-liberalne promujące homoseksualizm wyznają bowiem zasadę ruchomego horyzontu. Nigdy mniejszości nie są wystarczająco uprawnione, nigdy nie są zaspokojone w swoich roszczeniach. Chcą więcej i więcej. Gdzieś pod koniec jest adopcja dzieci i eksperyment na bezbronnych maluszkach, potem żądanie "sakralizacji" związków homo przez "ślub kościelny", wreszcie wejście do szkół z propagandą. A dalej? Można sobie wyobrazić.

Jeśli ktoś ma złudzenia, że chodzi tu tylko o prawa majątkowe, niech przeczyta sobie poniższy fragment z "relacji" w "Gazecie Wyborczej" zatytułowanej zgodnie z zasadą wyszydzania polemistów "Posłowie od moralnej wyższości. Sejm gejowi nie przepuści" (tak oto pycha i agresja przypisywana jest tym, którzy nie godzą się na skrajny, narzucany siłą  projekt przebudowy społeczeństwa):

Dzień wcześniej w Sejmie odbyło się spotkanie z ikoną ruchu LGBT w Szwecji Barbarą Westerholm. Przyczyniła się m.in. do usunięcia w 1979 r. homoseksualizmu z listy chorób psychicznych i do uchwalenia w 1994 r. ustawy o związkach partnerskich, a w 2009 r. - o małżeństwach jednopłciowych. - To była wieloletnia, trudna batalia. Padały argumenty takie jak u was: że prawa dla osób LGBT to atak na tradycyjną rodzinę i że za chwilę będzie legalizacja wielożeństwa. Trzeba mieć cierpliwość. A przeciwnik bywa bardziej zmęczony, niż nam się wydaje - mówiła.

Jak widać, lewica nawet nie udaje, że chce nas zmęczyć i zamęczyć swoją ofensywą, chce pokonać medialną presją. By - jak to krzyczeli demonstranci w Berlinie do Polaków - nasze dzieci były takie jak oni.

Otóż - nie będą. I w Polsce, pomimo tej całej presji, możliwe, że nigdy. Także dzięki grupie Gowina. Bo to jest trochę wyścig z czasem. Koszty rewolty społecznej na Zachodzie są już coraz bardziej widoczne, społeczeństwa starzeją się, słabną, widać też jakie dramaty powodują tak zwane rodziny homoseksualne.

CZYTAJ: Co grozi dzieciom wychowanym przez homoseksualistów? Miażdżący raport amerykańskiego socjologa

oraz: Kolejne badania uderzają w gejowską propagandę i pokazują, że dzieci potrzebują normalnej rodziny

A także: Badania potwierdziły negatywny wpływ wychowania dzieci przez homo-pary

Tusk też to wie, ale on od dawna nie bierze pod uwagę kategorii dobro/zło. Sondaże, biznes, kariera. Przykre, ale tylko ten język rozumie. Dlatego tak się wściekł na Gowina. Konserwatyści w PO mieli bowiem prawo zagłosować przeciw, ale po cichu, kładąc natychmiast uszy po sobie. Zagrali jednak odważnie, Gowin pokazał charakter. Zyskał - nie zapominajmy, że wraz z PiS, SP i PSL - trochę czasu dla nas wszystkich na obronę podstawowych wartości społecznych cywilizacji Zachodu.

Każdy rok ma znaczenie, każdy opór ma sens. Tym razem strona konserwatywna, ludzie normalni, wygrali. Cieszmy się, a nie narzekajmy, że konserwatyści w PO mają także wady. Owszem, ale tym razem należą im się brawa za odwagę. Dzięki takim małym zwycięstwom tę walkę naprawdę możemy wygrać. Nic nie jest tu przesądzone, nic nie musi nastąpić, wszystko zależy od nas.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych