Nagrody to pestka, chodzi o autorytet parlamentu. Właśnie rozmieniany jest na drobne
- pisze na internetowym portalu "Gościa Niedzielnego" Piotr Legutko.
I odnosząc się do przyznanych nagród dla Prezydium Sejmu ich efektami (wycofanie poparcia dla wicemarszałek Nowickiej), zastanawia się nad powagą polskiego parlamentu, podając konkretne przykłady posłów zasiadających we władzach sejmowych.
Trudno inaczej nazwać kierowanie bardzo ważną sejmową komisją edukacji przez Artura Bramorę, posła, który własną edukację skończył na Prywatnym Policealnym Studium Optycznym. 15 lat temu. Czy Palikot nie ma w swoim klubie nikogo, kto nie ośmieszałby w ten sposób polskiego parlamentu? Pewnie ma, ale w tym szaleństwie jest metoda. Bogu dzięki, że polskie prawo nie pozwala wstawiać na listę partyjną koni
- kpi Legutko.
I zastanawia się, czy to problem jedynie Ruchu Palikota:
Premier i lider największego ugrupowania też lubi pokazać, że może wszystko i wszędzie. Na przykład zrobić Stefana Niesiołowskiego szefem sejmowej komisji obrony. Albo Julię Piterę postawić na czele komisji zajmującej się cyfryzacją kraju, a Grzegorza Schetynę posadzić w fotelu szefa komisji spraw zagranicznych. Dlaczego tak? A dlaczego nie?
- ironizuje dziennikarz.
I puentuje już zupełnie poważnie:
Ważne stanowiska państwowe, które w teorii powinny być zarezerwowane dla ludzi o wielkim dorobku w danej dziedzinie są dziś jedynie polem gier prowadzonych przez partyjnych liderów, którzy w nosie mają autorytet Sejmu RP
- kończy Legutko.
Całość felietonu pt. "Komu fotel, komu?" na stronach gosc.pl.
lw
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/149572-legutko-na-goscpl-autorytet-parlamentu-rozmieniany-jest-na-drobne-bogu-dzieki-ze-polskie-prawo-nie-pozwala-wstawiac-na-liste-partyjna-koni