Poseł Ruchu Palikota - oprawcą zwierząt? Do prokuratury trafiły nagrania dokumentujące makabryczne sceny z jego fermy

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. youtube
fot. youtube

Andrzej Piątak z Ruchu Palikota, partii, która rzekomo opowiada się za obroną praw zwierząt czerpie milionowe zyski z fermy norek, na której dochodzi do makabrycznych scen. Zwierzęta trzymane są w ciasnych, nie spełniających żadnych norm – klatkach. Z powodu nadmiernego zagęszczenia gryzą się wzajemnie i okaleczają. Obrażania pozostają nieleczone. Wokół panuje brud, a szczątki padłych zwierząt walają się dookoła. Sprawa trafiła do prokuratury.

Jak podaje portal Wirtualna Polska ferma Andrzeja Piątaka znajduje się w okolicach Nowogardu w województwie zachodniopomorskim. Poseł hoduje na niej około 50 tys. zwierząt. Jego działalność od lat spotyka się z protestami lokalnych grup zajmujących się ochroną zwierząt. Jak sam deklaruje, ferma przynosi mu roczny dochód w wysokości 1 mln złotych.

Stowarzyszenie Otwarte Klatki, walczące o wprowadzenie zakazu hodowli zwierząt futerkowych w Polsce, nagrało i opublikowało film pokazujący w jakich warunkach trzymane są zwierzęta. Widać, że są w fatalnym stanie stanie zdrowia, że mają rozległe otwarte rany na ciele, głównie w obrębie głowy, że klatki są przepełnione. Na jednym z ujęć widać także obciętą głowę norki znajdującą się pomiędzy dwoma klatkami. Film pokazuje także zwłoki zwierząt znajdujące się tuż za ogrodzeniem.

Nagranie stało się podstawą do skierowania zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa do prokuratury. Złożyły je Fundacja Viva! i Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt.

Zawiadomienie dotyczy "przepełnienia klatek, przetrzymywania zwierząt w niewłaściwych warunkach, stosowania okrutnych metod w chowie i hodowli, wywoływania u zwierząt zranień i okaleczeń oraz nie leczeniu zwierząt chorych, przy zastosowaniu szczególnie dotkliwych i długotrwałych metod zadawania cierpienia”

Tymczasem poseł Piątak nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że formułowane wobec niego oskarżenia są bzdurne, "ponieważ każdy hodowca zarabia na sprzedaży jak najlepszej jakościowo skóry". Logiczne jest więc, jak przekonuje, że nie ma żadnego interesu w męczeniu zwierząt. W naszym interesie jest zapewnić im jak najlepsze warunki i dbać o nie - tłumaczy.

Argumenty brzmią rozsądnie - jednak opublikowane nagrania – nie pozostawiają wątpliwośći:

Można je obejrzeć poniżej (uwaga niektóre zdjęcia są naprawdę drastyczne).

 

 

W Polsce znajduje się ponad 600 ferm hodujących zwierzęta na futro.

Ciekawe co po ujawnieniu tej sprawy zrobi teraz Janusz Palikot i Robert Biedroń, którzy tak głośno protestowali przeciwko promowanemu przez PSL ubojowi rytualnemu. Okazuje się jednak, że łatwiej dostrzec źdźbło w oku bliźniego, niż belkę we własnym. Nawet jeśli ta jest wielkości całej, przynoszącej krociowe zyski – fermy hodowlanej. Niestety po raz kolejny piękne hasła głoszone na użytek publiczny – rozmijają się z praktyką, gdy rzecz idzie o duże pieniądze. A los zwierząt w gruncie rzeczy niewiele kogo obchodzi.

ansa/Wirtualna Polska

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych