Brytyjczycy tworzą koalicję dla przebudowy Europy. Dołączymy?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP/EPA
Fot. PAP/EPA

Unia Europejska urządza swoim obywatelom wzrost bezrobocia, spadek produkcji i zastój modernizacji – dowodem twarde liczby, jak 26 milionów ludzi daremnie szukających pracy, wśród nich 6 milionów młodych – chociaż świat pokonał kryzys i idzie naprzód. Czy pół miliarda Europejczyków z 27 krajów Unii musi żyć w najbardziej ospałym i pesymistycznym regionie globu – nie licząc ubogiej części Afryki – chociaż mają dziedzictwo cywilizacyjne, wykształcenie i kreatywność w światowej czołówce? Dynamicznych ludzi i państwa Unia dziś wciąga w grzęzawisko. Marnowanie europejskiego potencjału to rekord absurdu godny księgi Guinnessa. Byłby śmieszny, gdyby nie był straszny. Ale upadek motywuje do wysiłku naprawy. Brytyjczycy tworzą koalicję dla przebudowy Europy. Dołączymy?

Od defensywy do ofensywy przeszedł właśnie premier David Cameron. Ogłosił, że Wielka Brytania nie tylko chce – co zapowiadała wcześniej – renegocjować warunki swojego członkostwa w Unii Europejskiej dla zachowania tożsamości kulturowej, samodzielności politycznej i więzi z resztą świata, lecz także i przede wszystkim proponuje stworzenie szerokiej koalicji państw dla przebudowy Unii dla wszystkich. Zbiorowe renegocjacje zaczęłyby się oficjalnie w 2015 roku. Dopiero gdyby nie udał się projekt zbiorowy, Brytyjczycy renegocjowaliby własne warunki pozostania, i dopiero gdyby i to zostało odrzucone, przeprowadziliby narodowe referendum o wyjściu z UE, najpóźniej w roku 2017. Zaczęło się wielkie odliczanie.

Cameron proponuje, aby odnowiona Unia Europejska stała się elastyczna i różnorodna. Aby duże części władzy w wielu dziedzinach wróciły z Brukseli, Strasburga i innych siedzib eurokraci do stolic narodowych – nie tylko Londynu. Oraz aby główną formą integracji był wolny handel i wspólny rynek, nie wspólne polityki, waluta i finanse, ani nie ujednolicenie kulturowe. Zostałyby zawarte nowe traktaty.

Kontrprojekt brytyjski, bliski przede wszystkim tradycyjnemu od czasów imperialnych i Adama Smitha priorytetowi Brytyjczyków dla wolnego handlu, nie jest gotowy do przyjęcia dla wszystkich w UE. Unia według Camerona mogłaby służyć bardziej narodowym interesom brytyjskim, niż reszty państw – ale Londyn musi być otwarty na dialog i kompromisy. Ambitny wysiłek naprawy systemu gospodarczego i politycznego Unii Europejskiej jest absolutną koniecznością. Odważni jak zwykle Brytyjczycy już zaczęli. A odważni Polacy?

Cały tekst Grzegorza Kostrzewy-Zorbasa o problemach trawiących UE już w najbliższym w tygodniku "W Sieci", który ukaże się w kioskach 28.01.2013 r.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych