Znowu nie posprzątałem starych gazet. Zresztą ze sprzątaniem biurka mam w ogóle problem. Ale czasem bywa z tego jakaś korzyść. Już trzeci dzień przyglądam się leżącej na samej górze stosu prasowego ostatniej weekendowej "Gazecie Wyborczej". I rozbieram, automatycznie, redaktorskim nawykiem, na części pierwsze. Wygląda to tak:
Najważniejszy jest sędzia Tuleya. Redakcja nakręca emocje przy których redaktor Jastrzębowski okazuje się amatorem.
Celem jest nie tylko Tuleya. Chodzi o to by zamknąć usta sędziom
- grzmi Bodgan Wróblewski. Mamy się bać. Wiadomo kogo.
Przyczynę strachu precyzuje Jerzy Stuhr, który obok wyznaje iż nie znosi Polski w gorączce. Czy w ogóle znosi Polskę? Nie wiem. Ciężko mu z tym, zwłaszcza, że obok czytam iż "młodzi skręcają w prawo". Dlaczego? Odpowiedź poniżej w kolejnej zajawce: jak twierdzi Bauman "boimy się wolności, marzymy o wspólnocie". Przepraszam, ale jacy my?
Prawdziwie ważne wiadomości zaczynają się jeszcze niżej. Głównym problemem Polski, obok nieszczęsnego sędziego Tuleyi, jest "prośba o dobrą śmierć". Były minister zdrowia Marek Balicki, zwykle ciepły, troskliwy człowiek, tym razem zatroskał się o możliwość dokonania samobójstwa w przypadku ciężkiej choroby. Nie chcę przesadzać, ale może pocieszeniem jakimś jest informacja, że przy tej służbie zdrowia ciężka choroba często oznacza niestety coraz częściej śmierć.
Jeszcze tylko promocja homozwiązków i jesteśmy w lewym dolnym rogu GW. Bardziej nie da się chyba ukryć pewnej wiadomości, która w tym żywym organizmie pierwszej strony zmieścić się musi, choć nie powinna w ogóle zaistnieć. Bo nie może być prawdziwa! Przy tak dobrych rządach? Przy takim nieustającym rozwoju? A jednak! Czytamy:
GOSPODARKA TRZESZCZY
Produkcja w 2012 r. spadła o 10,6 proc.! Budowlana aż o jedną czwartą! To jeden z najgłębszych spadków w historii.
Tak sobie w dole stroniczki weekendowego dziennika lemingów dogorywa mit o zielonej wyspie. Gospodarka nie wali się, nie sypie, nie wpada w recesję. Nie, ona "trzeszczy". Długo musieli nad tym myśleć. Ach, gdyby to za rządów PiS. Można by się tematem pobawić, postraszyć, zatroskać i stwierdzić np., że "PiS zabija gospodarkę". Albo powiedzieć, że oto rachunek za rządy PiS. A tak - nic. Trzeszczy, Tak sobie sama nasza gospodarka trzeszczy! Zobaczmy jeszcze raz - mistrzowska ręka to skreśliła:
Jak widać niektórym redaktorom wydaje się chyba, że z togi sędziego Tuleyi da się zrobić kiełbasę, a z jego łańcucha pieniądze na wypłaty.
I tylko młodych lemingów żal. Wiem, że jestem w tym żalu może odosobniony, ale cena za pięć lat takiej zabawy, tej hucpiarskiej niepowagi, będzie dla nich i ich dzieci, podobnie jak dla nas i naszych dzieci, bardzo słona.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/149265-niektorym-redaktorom-wydaje-sie-chyba-ze-z-togi-sedziego-tuleyi-da-sie-zrobic-kielbase-a-z-jego-lancucha-pieniadze-na-wyplaty
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.