Wystarczy pobieżna obserwacja głównych portali internetowych, by zauważyć, jaka tematyka najwięcej przyciąga kliknięć - seks i celebryci. Najlepiej jak są one łączone. Dlatego nie wątpię. że tegotygodniowe okładki gazet o megaseksaferze, w roli głównej z pięknymi modelkami, córką znanego muzyka na B., uosabiającej czarny charakter, zepsutymi arabskimi książętami i bezbrzeżnie nadzianymi rosyjskimi bogaczami, musiały się sprzedać rewelacyjnie. A jak coś się sprzedaje rewelacyjnie, a jeszcze do tego organa chcą się pochwalić jakie to są skuteczne w ściganiu mrożącego krew w żyłach zjawiska „walki żywym towarem” to nie ma co jątrzyć jakiś detali. Poza tym, trwa chwalenie państwa Tuska i wynoszenie na świeckie ołtarze sędziego Tulei, który przestrzegł społeczeństwo przed powrotem klubu Prezesa Samo Zło. A w takich sytuacjach władzę i organa ścigania się chwali i głupio nie dopytuje, bo jak mawiał nieśmiertelny Maksymilian Robespierre, kto pyta o szczegóły ten zdrajca.
Dlatego pytać i dociekać nie warto. Choćby o to, gdzie tkwi całe straszne jądro tej afery. Z tekstów wynika, że młode, żądne zysków, piękne kobiety były kojarzone z rozmaitymi żądnymi uciech nadzianymi pustakami. Oni chcieli, one chciały. Za samo towarzystwo dostawały kupę pieniędzy, ale duża część z nich decydowała się na krok dalej, za jeszcze większą kupę pieniędzy. Panie z panami kojarzyły jakieś inne panie, które gdzieś tam ocierały się o świat celebrycki. Być może popełniały przestępstwo, bo sutenerstwo w Polsce jest karane, a tu - jak to mawiają organa - zachodzi domniemanie.
Ciekawe? Bardzo. Niby nic nowego, historia stara jak świat, ale jest i sensacja, i seks jest i znany muzyk na B., więc klikamy i kupujemy. Dlatego nie warto zastanawiać się bardziej nad tą sprawą, ani w nią wczytywać. Bo jak się wczytać, to można zauważyć, że w przypadku tego procederu, wobec kilku pań ze „światka” kojarzących chętne młode kobiety z bogatymi, chętnymi panami, zastosowano środki godne poważnej mafii albo afery gospodarczej. Że w kraju, w którym niezawisłe sądy orzekły, że afery Rywina nie było, i hazardowej afery tym bardziej, gdzie skazani gangsterzy łażą po ulicach, bo więzienia są przepełnione, że w tym kraju, w aferze modelkowej jedną z bohaterek trzymano osiem miesięcy w areszcie, zanim wydobyto z niej przyznanie się i zeznania. Że stopień do jakiego wszyscy nawzajem, przynajmniej tak wynika z tekstów prasowych, tam na siebie sypią i opowiadają o tym co dobrowolnie z kim robili w kojach jachtów i pokojach luksusowych hoteli, może wskazywać, że zeznania wydobywano dość konkretnymi metodami. Że prokuraturze, w wielu innych sprawach niezbyt ruchliwej, tu bardzo, bardzo zależało. Bo przecież opisu jakiś szczególnie rażących zbrodni w tym wszystkim brak - wszyscy bohaterowie podkreślają, że robili co chcieli.
Tym bardziej, w kraju, w którym z domniemanego łapownika zrobiono bohatera narodowego, głupio pytać dlaczego akurat w tym przypadku tak się postarano. Głupio dociekać, czy ktoś ważny nie wisi gdzieś na końcu łańcuszka zdarzeń, albo jakie wpadki chciano przykryć tym triumfem organów. Czy tak właśnie było? Nie wiem i się nie dowiem. Bo nie warto się dopytywać. Poza tym wystarczy napisać, że piękne, młode Polki szły z arabskimi bogaczami, by ludzie kliknęli. Czego chcieć więcej?
Artykuł ukazał się na portalu SDP.PL. Polecamy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/149096-organa-i-organy-wystarczy-napisac-ze-piekne-mlode-polki-szly-z-arabskimi-bogaczami-by-ludzie-klikneli-czego-chciec-wiecej
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.