CZTERY PYTANIA do red. Grzybowskiej o media. „Mamy utrwalony specyficzny system medialnego propagandowego zamordyzmu”

Rys. Andrzej Krauze
Rys. Andrzej Krauze

wPolityce.pl: W jednym z ostatnich tekstów w "GPC" pisze Pani o zjawisku, nazywanym przemysłem przykrywkowym. Dlaczego media unikają trudnych tematów, nagłaśniając jednocześnie błahostki?

Krystyna Grzybowska: Obserwujemy w III RP zjawisko stare jak świat. Jest ono wpisane w bardzo utrwalony system specyficznego medialnego propagandowego zamordyzmu. Chodzi o to, żeby uwypuklać wydarzenia, które w jakiś sposób stawiają nas wyżej lub na równi z innymi krajami. Nagłaśnia się głupstwa, które nie mają większego znaczenia, żeby Polacy czuli się zadowoleni z siebie i życia, które muszą wieść. Ja to pamiętam jeszcze z czasów PRL. To są wentyle propagandowe, które polegają na emitowaniu czy publikowaniu wiadomości, które zajmują czas, uwagę i miejsce w programach. W ten sposób można cały dzień transmitować padający śnieg. Obecnie w telewizji bez przerwy podają, że pada śnieg i, że jest zima. Jak wiadomo, zimą zawsze jest zima, ale to jest nagle sensacją, która przymyka oczy widzów na ważne wydarzenia i wiadomości.

 

Jakie na przykład?

Choćby na fatalną sytuację gospodarczą. Mamy kolosalne problemy gospodarcze. Jednak informacje o tym idą bocznymi kanałami, są właściwie nie nagłaśniane w mediach. A GUS podał ostatnio dane o dużym spadku produkcji, grozi nam wzrost bezrobocia. To są sprawy groźne dla społeczeństwa, dla każdego obywatela. Jednak podawanie takich informacji pokaże, że władza jest słaba, albo że słabnie. I w związku z tym w kółko w programach telewizyjnych będą ludzie opowiadać o radarach, że władza jest niedobra, ponieważ ustawia je nie tam, gdzie powinna. Jednak te radary i tak będą stały. To jest oczywiste, że władza z nich nie zrezygnuje. Powtarzanie, że rządzący chcą jedynie na tym zarobić pieniądze, nie robi na nikim wrażenia. Podobnie było z nagłaśnianiem sprawy sędziego Tulei.

 

To działa?

Ludzie nie są głupi, są coraz mądrzejsi. Coraz więcej osób, szczególnie młodych, coraz lepiej widzi fałsz. Oni widzą, że mamy do czynienia z tworzeniem wentyli udających krytykę władzy, a de facto ją umacniających, legalizujących. Te mechanizmy już nie działają tak skutecznie, jednak będą powtarzane. To jest znane z PRL. Ja wtedy pracowałam w gazecie i wiem, jak to wtedy działało. Jak było trzeba, to się puszczało jakieś informacje, choćby, że przystanki są wadliwe.

 

Dlaczego obecne rządy są bardzo odmiennie pokazywane niż rządy PiS?

To znów jest kontynuacja systemu komunistycznego. Poprzednicy sprzed wojny w czasie PRL to był wyzysk, antysemityzm i inne patologie. Na tym polega ogłupianie społeczeństwa. Porównywanie sytuacji obecnej z przedwojenną rzeczywistością jest bezsensowne, nikt tego nie pamięta, dla młodych nic to nie znaczy, bo jej nikt o historii nie uczy. Jednak z rządami PiS-u wciąż można obecną władzę porównywać. W związku z tym, żeby ci wypadli lepiej, to tamci muszą wypaść gorzej. To jest jak z facetem, który się rozwodzi i ma nową żonę. Wtedy też sobie tłumaczy, że tamta go nie rozumiała, że była kiepska, nie umiała sprzątać, gotować itd. A ta nowa żona – znakomita, piękna, młoda itd. To są bardzo prymitywne metody oddziaływania na społeczeństwo, które jest odwrócone od polityki, które polityki nie rozumie. Jak mówiła prof. Staniszkis ludzie stawiają na przetrwanie, można nimi manipulować dopóki nie przestraszą się na tyle, że się wściekną.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych