10 godzin dyskusji. Czeski rząd przetrwał. Powodem burzliwej debaty przepisy o amnestii

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Petr Neczas. Fot. Wikipedia
Petr Neczas. Fot. Wikipedia

Centroprawicowy rząd Petra Neczasa przetrwał głosowanie w parlamencie nad wnioskiem o wotum nieufności, złożonym przez lewicę w reakcji na podpisanie się przez premiera pod kontrowersyjną amnestią, ogłoszoną przez prezydenta Vaclava Klausa.

Burzliwa debata parlamentarna trwała 10 godzin. Za odwołaniem rządu głosowało w 200-osobowej Izbie Poselskiej 92 deputowanych. Gabinet Petra Neczasa poparło 97 posłów, a 11 nie wzięło udziału w głosowaniu. Była to piąta nieudana próba obalenia rządu Neczasa.

"Moralnym hazardem" nazwał amnestię Bohuslav Sobotka, lider Czeskiej Partii Socjaldemokratycznej (CzSSD). Wiceprzewodniczący Izby Poselskiej, socjaldemokrata Lubomir Zaoralek oskarżył rząd o to, że "popierając kontrowersyjną amnestię, naruszył podstawy demokracji i państwa prawa".

Protestując przeciwko amnestii, opuścił salę obrad lider koalicyjnego ugrupowania TOP 09 Karel Schwarzenberg, jeden z dwóch kandydatów w drugiej turze wyborów prezydenckich.

Nie wiedziałem o szczegółach i zakresie amnestii. Ona jest rzeczywiście nieszczęściem

- oświadczył lider TOP 09, zarzucając premierowi, że nie poinformował go o decyzji prezydenta. Opozycja uznała tę wypowiedź za "symboliczny gest propagandowy przed drugą turą wyborów".

Neczas bronił się, argumentując, że zgodnie z konstytucją musiał amnestię podpisać. Poparł go były minister sprawiedliwości Pavel Blażek.

Premier nie ma wyjścia. Musi podpisać amnestię ogłoszoną przez prezydenta, chociaż może się z nią nie zgadzać

- powiedział. W poniedziałek grupa czeskich senatorów zaskarżyła do Trybunału Konstytucyjnego wybrane elementy amnestii, dotyczące osób, wobec których postępowanie toczy się co najmniej 8 lat i którym grozi kara pozbawienia wolności do lat dziesięciu.

Senatorzy podkreślili, że ta grupa to przede wszystkim oszuści finansowi, uwikłani w największe skandale finansowe ostatnich lat, którzy narazili na milionowe straty kilkaset tysięcy Czechów.

Udzielenie amnestii tym ludziom prowadzi do braku zadośćuczynienia finansowego poszkodowanym

- wskazała senator Alena Dernerova, inicjatorka zaskarżenia amnestii.

Przewodniczący Sądu Konstytucyjnego Pavel Rychetsky nie był jednak pewien, czy rozstrzyganie o skutkach prezydenckiej amnestii należy do kompetencji Sądu. Jego zdaniem nie jest jasne, czy senatorowie mają prawo podważać decyzję prezydenta.

W tej kwestii w czeskim prawodawstwie nie ma precedensu

- oświadczył Rychetsky. Przyznał zarazem, że uważa, iż amnestia była przygotowana w sposób dyletancki.

Senatorowie żądali, żeby Vaclav Klaus wyjaśnił im powody ogłoszenia amnestii, ale prezydent odmówił wystąpienia w Senacie. Sekretarz prezydenta Ladislav Jakl oznajmił, że Klaus zdawał sobie sprawę z zakresu amnestii, chociaż nie mógł wiedzieć, jakich osób będzie dotyczyć.

Prezydent ogłosił częściową amnestię w przemówieniu noworocznym z okazji 20. rocznicy powstania niezależnego państwa. Obejmuje ona osoby, wobec których przed 1 stycznia 2013 orzeczono karę do roku pozbawienia wolności, i skazane na karę pozbawienia wolności do 10 lat, które ukończą w tym roku 75 lat. Amnestią objęto także osoby, wobec których postępowanie trwa już co najmniej 8 lat, a którym grozi do 10 lat pozbawienia wolności.

Amnestia objęła m.in. pięciu menedżerów Union Bank, który zbankrutował w 2003 roku, nie wypłacając oszczędności 130 tysiącom klientów. Z amnestii skorzystali również menedżerowie funduszu inwestycyjnego Trend, uwikłani w jedną z największych afer korupcyjnych w historii kraju, których proces ciągnie się od 16 lat.

PAP, mtp

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych