Dlaczego Terlikowski dał się upokorzyć?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. tvn24 / wPolityce
fot. tvn24 / wPolityce

W jednym z ostatnich programów publicystycznych Moniki Olejnik „Kropka nad i” w Telewizji TVN 24 wystąpili profesor Ireneusz Krzemiński i doktor Tomasz Terlikowski. Pierwszy z nich siedział z prowadzącą program dziennikarką w studiu, drugi znajdował się - jak to często bywa w tym i w podobnych programach, jeżeli któryś z gości nie może dojechać do siedziby stacji - gdzieś na zewnątrz, w bliżej nieokreślonym miejscu.

Okazało się jednak - co ujawnił „Fakt” - że toczący ze swym adwersarzem (dzielnie wspomaganym przez Olejnik) ostry spór o słowa Jerzego Owsiaka na temat eutanazji redaktor naczelny „Frondy” przebywał… na korytarzu budynku TVN, ponieważ prof. Krzemiński odmówił przebywania z nim w jednym pomieszczeniu.

Jeśli było rzeczywiście tak, jak opisał to „Fakt”, to nie sposób zadać pytań wszystkim uczestnikom owej rozmowy.

Monice Olejnik: dlaczego zapraszając dwóch gości uległa presji jednego z nich, poniżając drugiego i sprzeniewierzając się dziennikarskiej zasadzie równego traktowania rozmówców?

Ireneuszowi Krzemińskiemu: jakim prawem domagał się, aby jego interlokutor został wyrzucony za drzwi?

Tomaszowi Terlikowskiemu: dlaczego w tej sytuacji nie odmówił występu w „Kropce nad i” lub przynajmniej nie powiedział w pierwszym zdaniu swojego wystąpienia jak został potraktowany i dlaczego mimo to zdecydował się wziąć udział w programie?

Przed kamerami telewizyjnymi wielokrotnie zasiadają ludzie o skrajnie różnych poglądach, nierzadko szczerze nie lubiący się. Jeśli jednak ktoś przyjmuje zaproszenie do programu, wiedząc z kim się w nim spotka, to jakiekolwiek wywieranie presji na dziennikarza, aby wyrzucił jego wroga za drzwi  jest niedopuszczalne, a przede wszystkim nie powinno być nigdy skuteczne.

Olejnik złamała podstawowe reguły etyczne uprawianego przez nią zawodu, prof. Krzemiński zachował się jak rozhisteryzowany bufon i arogant, a dr Terlikowski nie wykorzystał okazji, aby bezzwłocznie ujawnić haniebne metody zastosowane wobec niego przez dziennikarkę i uczonego adwersarza.

Muszę przyznać, że to właśnie redaktor naczelny „Frondy” wprawił mnie w największe zdumienie, bo powszechnie znane są jego zdecydowane poglądy i bezkompromisowość w ich głoszeniu. Publicystyczny lew zachował się w tej sytuacji jak bezwolny baranek, którego obrażono, a on nie miał odwagi publicznie przyznać się do tego.

Jeszcze przed chwilą zaglądałem na stronę prowadzonego przezeń portalu i nie znalazłem tam żadnego odniesienia się do opisanej przez „Fakt” sytuacji, chociaż pierwszy wpis redaktora naczelnego poświęcony rzeczonemu programowi ukazał się już kilkadziesiąt minut po jego zakończeniu (14 stycznia o godzinie 22.01).

Nie podejrzewam Terlikowskiego o to, aby dał się tak upokorzyć za cenę dalszych zaproszeń do TVN 24, w której występuje bardzo często, dzielnie broniąc swoich tez i skutecznie stawiając czoła poważnym przeciwnikom ideowym. A nawet jeśli przeżył chwilę słabości (jako chrześcijanin doskonale wie, że może się to przydarzyć każdemu człowiekowi), to teraz, kiedy bulwersująca sprawa ujrzała już światło dzienne, powinien wreszcie zabrać głos i szczerze opowiedzieć, jakie motywy kierowały nim, kiedy zgadzał się na korytarzowe upokorzenie. Jego dalsze milczenie będzie dla mnie całkowicie niezrozumiałe.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych