Co się stało 13 stycznia 2013 roku w Paryżu? "Teraz oczy Francuzów zwrócone są w kierunku Pałacu Elizejskiego" REPORTAŻ

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Jedna z uczestniczek marszu. Fot. PAP/EPA
Jedna z uczestniczek marszu. Fot. PAP/EPA

13 stycznia 2013 roku, ten dzień pozostanie na długo w pamięci  Francuzów. Nie tylko ze z powodu na  otwarte sklepy i trwające poświąteczne wyprzedaże. Ale po kolei…

Druga niedziela stycznia br. dla  wielu mieszkańców stolicy departamentu Var (Lazurowe Wybrzeże) rozpoczęła się jeszcze przed wschodem słońca.  O godzinie 7.20 wyrusza specjalnie wynajęty pociąg z Toulonu do Paryża w którym podróżować będzie ponad 1000 uczestników narodowej manifestacji w obronie małżeństwa i rodziny (łącznie do Paryża w tym dniu ma dotrzeć z całego kraju ponad 800 autokarów oraz 6 specjalnie wynajętych na tą okazję pociągów). O 6.50,  na dworcu kolejowym zebrała się już spora grupa ludzi. Niewyspani ale pogodni sprawdzamy na listach rozdział miejsc w poszczególnych wagonach.

Wielką niewiadomą stanowi pogoda w Paryżu. Na pewno będzie zimno (jak na tutejsze, południowe warunki) czyli w okolicach 5 stopni. Natomiast problemem może być deszcz, który ma, jak podają prognozy, nie ominąć tego dnia stolicy. Boimy się, że ewentualne opady mogą „zniechęcić” paryżan do udziału w tym ważnym wydarzeniu.  Podczas ponad 4-godzinnej jazdy pociągiem  mamy czas na przygotowanie transparentów zaś odpowiedzialni za sprawny przebieg manifestacji podają zasady jakie należy przestrzegać w czasie jej trwania. Przypominają, że w marszu może wziąć udział każdy, niezależnie od wyznawanej religii czy popieranej partii (miało to na celu odebranie przeciwnikom marszu argumentu, że 13 stycznia do Paryża przyjechali tylko oni –  „katolicy”).

Zwracają uwagę, że ma on charakter pokojowy, a głównym celem jest obrona małżeństwa republikańskiego (cywilnego). Dozwolone są jedynie te hasła na transparentach zatwierdzone przez organizatorów (ponad 20 wzorów dostępnych na stronie internetowej). Uczestnicy wznoszący inne hasła (polityczne czy partyjne, a także obrażające przedstawicieli władzy itp.) będą proszeni o ich usunięcie lub opuszczenie manifestacji.

Podróż upływa szybko i punktualnie o 11.52 jesteśmy w Paryżu. Na szczęście nie pada deszcz ale ciepłe ubrania się przydają. Ze względu na planowaną liczbę uczestników (kilkaset tysięcy) organizatorzy wyznaczyli trzy place w Paryżu jako miejsce rozpoczęcia demonstracji. To gdzie spotykają się uczestnicy marszu zależy od ich miejsca zamieszkania we Francji.  Mieszkańcy Prowansji- Lazurowego Wybrzeża oraz Lyonu  udają w kierunku wspomnianego Placu Włoskiego. Około 12.30 miejsce zbiórki jest wypełnione po brzegi. Co ciekawe, jest dużo młodzieży. Przyszło wiele rodzin z dziećmi. Służby porządkowe rozdają ulotki, dodatkowe afisze, chorągiewki  oraz baloniki dla najmłodszych. Z specjalnie zamontowanych głośników podawane są ogłoszenia. Za chwilę rozpoczniemy  pochód w kierunku Pól Marsowych (Wieża Eiffla).  Godzina 13.00 – ruszamy!

W czasie marszu panuje niezwykłe radosna atmosfera. Animatorzy, ze specjalnie przygotowanych platform samochodowych zachęcają do wspólnego śpiewu, a nawet tańca. Zwłaszcza że didżeje przygotowali na tę okazję zestaw muzyki rozrywkowej.  Uśmiechnięci, pozytywnie nastawieni wznosimy hasła: „Tata i mama, na ulicę wyszli, bronić małżeństwa, kocham was” ,  „Dla dobra dzieci i rodziców, trzeba bronić małżeństwa”, „Jeden tata, jedna mama, to podstawa” czy z humorem:  „Taubira (minister proponująca zmiany w prawie o małżeństwach) ty jesteś szalona. Rodzina przyszła protestować!” Porządku w czasie manifestacji pilnuje policja oraz ubrani na żółto wolontariusze.

Po czterech godzinach marszu jesteśmy przy Wieży Eiffla. Mamy świadomość że uczestniczymy w czymś pięknym i wzniosłym. Bez przemocy, bez obrażania kogokolwiek: katolicy, protestanci czy niewierzący, zwolennicy prawicy lub lewicy, żyjący w związkach małżeństwach, osoby stanu wolnego, w tym homoseksualiści sprzeciwiający się zmianie prawa o zawieraniu małżeństw, szliśmy razem by małżeństwa nadal było uznawane jako związek kobiety i mężczyzny (a jest ich wielu i dlatego pomimo usilnych starań organizacji gejowskich, popierających proponowane zmiany w prawie, teza iż  marsz jest homofobiczny, mijała się z prawdą).

Na Polach Marsowych przemawiają organizatorzy protestu m.in. Frigide Barjot ze stowarzyszenia obrony człowieczeństwa czy Xavier Bongibault jako przedstawiciel homoseksualistów sprzeciwiających się zmianie definicji małżeństwa, którzy wezwali prezydenta Francois Hollanda do umożliwienia społeczeństwu wypowiedzenia się,  debaty na temat proponowanych zmian w prawie. Cały czas, na miejsce spotkania przybywają kolejne grupy manifestantów. Gdyby nie pora roku, można by uznać że 13 stycznia w Paryżu zorganizowano wielki, rodzinny piknik. W każdym razie atmosferę można porównać do tej znanej z  Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.  O godzinie 18.00 zaczyna padać deszcz. Na szczęście zebranie powoli się kończy.

Na nas już czas. O 20.15 odjeżdża pociąg powrotny do Toulonu. W niedzielny wieczór dworzec lyoński wypełniony był uczestnikami marszu. Ostatnie pożegnania, szybko wypita kawa i wyruszamy w drogę powrotną.  W domach rodzinnych będziemy około pierwszej po północy. Już w pociągu ogłaszane są pierwsze statystyki z manifestacji. Wzięło w niej udział miedzy 340 tys. (wg danych policji) a 800 tys. (wg organizatorów) osób. Teraz oczy Francuzów zwrócone są w kierunku Pałacu Elizejskiego.

Ks. Michal Klakus, Toulon

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych