Od kiedy zaczął się kryzys, nie mamy do czynienia z gospodarką wolnorynkową, liberalną, tylko z narodowymi systemami gospodarczymi. Niestety, odnoszę wrażenie, że polski rząd kompletnie tego nie rozumie. Dlatego strajk generalny na Śląsku wydaje się nieunikniony
- ocenia Dominik Kolorz, szef śląsko-dąbrowskiej "Solidarności".
Kolorz, krytycznie oceniając dialog, jaki prowadzi ze związkowcami strona rządowa, zapowiada, że strajk generalny "wydaje się przesądzony":
Jesteśmy już po referendach w kilku istotnych branżach, m.in. zbrojeniówce, przemyśle stalowym, prawie całym hutnictwie (czekamy tylko na Hutę Katowice), u kolejarzy. Od 10 stycznia trwają referenda w górnictwie, energetyce i ciepłownictwie. Potem zostanie nam branża motoryzacyjna. Tak jak zapowiadaliśmy, końcówka lutego to wielce prawdopodobny termin przeprowadzenia generalnego strajku solidarnościowego
- mówi Kolorz.
I wyjaśnia przyczyny takiej decyzji:
Jeżeli ktoś myśli, że kondycja jego zakładu jest przyzwoita, bo nie zwalniają i dali jeszcze jakieś podwyżki, to się myli, bo wszystko zaczyna się sypać. Zaczęło się od Fiata, za chwilę źle zacznie się dziać w firmach kooperujących, potem fala zwolnień zaleje najprawdopodobniej stalownie, w końcu huty, energetykę itd. Aż brak zamówień odczuje przysłowiowy szewc.
- ocenia szef "S".
Jakim zaniedbaniom, zdaniem Kolorza, winny jest rząd?
Wyprzedaż polskich firm to jedyne, fatalne działanie, jakie ten rząd podejmuje. Podam przykład: większość polskiej energetyki sprzedaje się niby prywatnym podmiotom. Ale potem okazuje się, że to nie są prywatne firmy, tylko przedsiębiorstwa pod kontrolą innych państw
- mówi Kolorz.
Całość rozmowy dostępna jest na stronach Tygodnika Solidarność.
lw
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/148613-strajk-generalny-na-slasku-przesadzony-szef-tamtejszej-solidarnosci-jezeli-zaczniemy-tracic-tysiace-miejsc-pracy-region-moze-stac-sie-skansenem-biedy