Al-Kaida działa w Afryce z rozwiniętymi sztandarami. W 2012 roku zaczęła po raz pierwszy przejmować władzę nad państwem, korzystając ze słabości Mali – skrzyżowania dróg cywilizacyjnych, jak Afganistan w Azji.
W Afganistanie była sojusznikiem rządzących talibów, w Mali stała się talibami. Z peryferii nacierała zbrojnie ku stolicy, granicom sąsiednich państw i wybrzeżu Atlantyku. Narzucała skrajną wersję szariatu – islamskiego prawa drobiazgowych nakazów i zakazów we wszystkich dziedzinach życia.
Żołnierze afrykańskiej Al-Kaidy obcinali głowy i ręce ludziom na publicznych placach, gwałcili i bili pałkami kobiety za nie zakrywanie twarzy, wcielali siłą dzieci do wojska, zabraniali okazywania wiary chrześcijańskiej i innych poza islamem, i burzyli zabytki Timbuktu wpisane na Listę Dziedzictwa Światowego UNESCO – nawet muzułmańskie, ale „bluźniercze” dla sekciarzy. Byli bezkarni i niepowstrzymani. Aż na niebie pojawiły się samoloty wojskowe Republiki Francuskiej.
Francuskie siły lotnicze i specjalne serią ataków wczoraj i dziś odwróciły bieg wojny, zmuszając Al-Kaidę do ucieczki z centralnej części Mali. W ciągu godzin zdziałały to, czego organizacje międzynarodowe nie były zdolne zrobić miesiącami. Ta wojna może być długa i niszcząca, ale Al-Kaida straciła inicjatywę strategiczną i szansę zwycięstwa. Podobny był zwrot podczas Arabskiej Wiosny w Libii, gdy kolumna pancerna reżimu śpieszyła w stylu blitzkriegu zmasakrować główny ośrodek powstańców w Bengazi. Francuskie lotnictwo zmieniło dumę Kadafiego w płonący złom. Francuzi byli w Libii pierwsi z NATO, uderzając zaraz po tym, gdy Rada Bezpieczeństwa ONZ przegłosowała upoważnienie do interwencji. Później byłoby za późno.
Francja rozumie, że siła zbrojna to jeden z koniecznych instrumentów polityki w świecie.
W sprawie Mali zgłosiła się do ONZ Unia Europejska. Gdy zawierano Traktat Lizboński, 80 procent obywateli UE chciało budować supermocarstwo na wzór USA. Afryka byłaby testem wiarygodności. Rada Bezpieczeństwo z powodów kulturowych zdecydowała, że siły międzynarodowe w Mali otrzymają afrykańskie dowództwo, ale słabość organizacji regionalnych Afryki czyniła z UE jedyną nadzieję. Po czym okazało się, że unijna potęga wojskowa pod kierunkiem baronessy Ashton jest zdolna przygotować 200 żołnierzy wsparcia w dwa miesiące. Za późno i za mało. W dziedzinie bezpieczeństwa międzynarodowego – włącznie z zagrożeniami dla Europy z Afryki i Azji – Unia Europejska to miraż zwodzący na pustynię. Francja o tym wie, więc uderzyła w porozumieniu z uznawanymi międzynarodowo władzami Mali, na podstawie naturalnego prawa do zbiorowej samoobrony. Czy wie Polska?
Polskie MSZ oświadczyło, że do działań Francji odnosi się „ze zrozumieniem”. To nie wystarczy. Francuscy żołnierze walczą i giną w Afryce za bezpieczeństwo Europy. Polska powinna wyrazić uznanie, poparcie i solidarność.
A potem zainwestować więcej w polskie siły zbrojne. Na globalnym boisku jest się albo graczem jak Francja, albo piłką.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/148538-sila-francji-fikcja-ue-wnioski-dla-polski-francja-rozumie-ze-sila-zbrojna-to-jeden-z-koniecznych-instrumentow-polityki-w-swiecie