Wybory w Czechach: co przyniesie zmiana? "Dwie kadencje Klausa oznaczały najlepszą z możliwych propolskich polityk"

Prezydent Czech Vaclav Klaus z żoną Liwią, PAP/EPA
Prezydent Czech Vaclav Klaus z żoną Liwią, PAP/EPA

Piątek, godzina 13.00 tym razem stał się w Czechach nie tylko tradycyjnym początkiem  weekendu, ale także pierwszej tury pierwszych powszechnych w dziejach kraju wyborów prezydenta. Wyborów, które warto śledzić z uwagą, także nad Wisłą.

Chociażby dlatego, że poprzedzająca wybory kampania mocno odbiegała od tego, do czego przyzwyczaiły nas w Polsce w ostatnich latach standardy naszej mediokracji. Średnia wieku głównych kandydatów rywalizujących o funkcję głowy czeskiego państwa lokuje ich bowiem  w paśmie uważanym za tzw. jesień wieku, i to liczoną już według nowych standardów emerytalnych Tuska. W czasie „igrzysk demokracji” - debat telewizyjnych kandydaci nie tylko się wzajemnie nie obrażali, ale nawet sobie nie przerywali, za to byli często niewyobrażalnie maglowani przez dziennikarzy i ekspertów pytaniami, które stawiały ich nieomal w sytuacji aplikujących o pracę. Tyle tylko, że szczególnego rodzaju pracę, stąd i treść pytań: ile sędziów liczy Trybunał Konstytucyjny? Ile ustaw było przyjętych w ostatnim roku przez czeski parlament i czy zdaniem kandydata dużo to czy mało, itd. Odwrotnie, żadnych pytań w rodzaju: co Pan myśli o swoim poprzedniku? Pański konkurent w wyborach X powiedziało o Panu..., jak Pan to skomentuje?

To oczywiście tylko ciekawostka, w tej chwili najważniejsze wydaje się to, co zwycięstwo któregoś z dwóch głównych (sondażowych) faworytów wyborów oznaczać będzie dla Polski i szerzej czy wężej pojętej sytuacji międzynarodowej w ogóle.

Po pierwsze warto zdać sobie sprawę, że o ile Vaclav Havel był nad Wełtawą postacią nr 1 przed i (krótko) bezpośrednio po 1989 roku, drugi z czeskich Vaclavów – Klaus, jest po prostu głównym architektem Republiki Czeskiej takiej, jak ją znamy. Podobnie jak Balcerowicz, to on bowiem był realizatorem wszystkich głównych reform prorynkowych. To Klaus, odrzucając forsowane przez Havla myślenie w kategoriach ruchów społecznych i tworząc pierwszą z prawdziwego zdarzenia partię polityczną okresu transformacji - ODS, stał się ojcem systemu wielopartyjnego w tym kraju. Podobnie, jak przez swoją doktrynę „aksamitnego rozwodu” stał się ojcem założycielem Republiki Czeskiej. Z tego punktu widzenia koniec prezydentury Klausa, odejście na emeryturę polityka nr 1 ostatniego dwudziestolecia w Czechach, oznacza tak naprawdę całkowicie nową sytuację, a kto wie - może i nowy rozdział w historii tego państwa.

Co jego odejście oznaczać będzie w wymiarze międzynarodowym, to oczywiście będzie zależeć od tego, kto go zastąpi na Hradczanach. Z punktu widzenia Brukseli wydawałoby się co prawda, że ktokolwiek by to nie był, i tak będzie to przynajmniej miła odmiana jeśli nie przełom po twardym eurorealiście Klausie. To oczywiście jest prawda. Choć warto zauważyć, że przynajmniej sondażowi faworyci tych wyborów, to jest byli premierzy Milosz Zeman i Jan Fischer (którzy gromadzą 20-30% poparcia) są nie tylko dobrze wykształconymi profesorami, ale tzw. twardo po ziemi stąpającymi ekonomistami. W epoce paktów fiskalnych i kreatywnej księgowości strefy Euro, mogą okazać się wcale nie tak przyjemnymi w brukselskich dyskusjach partnerami, do tego dysponującymi silniejszym – bo pochodzącym z powszechnych wyborów mandatem. Co podwójnie nie jest bez znaczenia w sytuacji, kiedy Czesi należą od lat  do najbardziej eurosceptycznych narodów UE.

Oczywiście sytuacja ta nie nastanie, kiedy zwycięzcą wyborów okazałby się któryś z trzech co prawda nie faworyzowanych kandydatów, zachowujących jednak przynajmniej szanse do przejścia do drugiej tury, czyli dysponujących w sondażach zdecydowanie niższym, ale jednak dwucyfrowym poparciem, jak na przykład obecny minister spraw zagranicznych Schwarzenberg. Dość typowy przedstawiciel brukselskiego mainstreamowego myślenia (po polsku: „płynięcia z głównym nurtem”), który w ostatnich tygodniach stał się prawdziwym faworytem czeskiej prasy drukowanej. Dodajmy, choć może to tylko przypadek: w ok. 75% znajdującej się w rękach kapitału niemieckiego.

Trzymając się dalej dwóch faworytów wyborów: Zemana i Fischera, warto zauważyć inne panujące między nimi, choć w ogólnej perspektywie w sumie zaskakująco małe różnice. Obaj w duchu czeskiego panslawizmu mówią o Moskwie i Putinie. Zeman dodatkowo ma w swoim sztabie wyborczym wielu byłych komunistów-młodzieżowców z lat osiemdziesiątych, dziś zresztą zwykle wziętych biznesmenów. Z drugiej strony, to właśnie Zeman na początku lat dziewięćdziesiątych z przedwojennej, małej, reaktywowanej po 1989 roku czeskiej partii socjaldemokratycznej wykreował – i to w opozycji do komunistów – najsilniejszą partię czeskiej lewicy, co nie udało się nikomu po naszej stronie żelaznej kurtyny, gdzie funkcję tę przejmowały po 1989 partie postkomunistyczne.

W podobnym duchu różnic - nie różnic niosą się poglądy obu głównych kandydatów, jeśli chodzi o Bliski Wschód i Izrael. Ważne, ponieważ Czechy należą już do bardzo nielicznych w UE otwarcie proizraelskich krajów, co po trosze wyważa dominujące tendencje propalestyńskie. Jan Fischer jest wierzącym Źydem, i z dumą o tym otwarcie mówi. Jednocześnie zajmuje jednak bardziej propokojowe stanowisko w kwestiach bliskowschodnich niż Zeman, którego poglądy najogólniej rzecz biorąc są zbieżne z jastrzębiami z Jerozolimy (potrzeba pilnego przeprowadzenia ataku na instalacje jądrowe w Iranie, itp.)

A jeśli chodzi o nowego prezydenta Czech i samą Polskę? Chciałoby się powiedzieć: „to se nevrati”. Dwie kadencje Klausa jako prezydenta oznaczały tę najlepszą z możliwych propolskich polityk. Dowodem niech będą przepasane kirem biało-czerwone  flagi nad Hradczanami w kwietniu 2010. Pierwszy tego rodzaju przypadek w historii, kiedy miejsce tradycyjnie zarezerwowane dla barw Republiki Czeskiej, gdzie nie wolno powiesić nawet flagi UE, zostało na znak żałoby narodowej oddane Polakom.




Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych