Polscy rybacy gnębieni przez rząd: płacą ogromne kary, bo … łowią za dużo. Ryba psuje się od głowy ministra rolnictwa

Karna polityka ministra rolnictwa doprowadza polskich rybaków na skraj bankructwa. Urzędnicy wymierzają drakońskie kary za przekroczenie limitów połowowych. Procederu nie potrafią przerwać ani rząd, ani wymiar sprawiedliwości

– alarmuje „Nasz Dziennik”.

Jak podaje gazeta, opłaty za rzekome przekroczenia z 2007 r. wynoszą nawet po 100 tys. zł. Zdesperowani rybacy próbowali zwrócić uwagę na to jak są traktowani przez rząd na niedawnym posiedzeniu sejmowej komisji sprawiedliwości. „ND” cytuje m.in. dramatyczną wypowiedź Rafaela Budzisza z Jastarni, właściciela kutra od 20 lat.

Sprawiedliwość w Polsce to fikcja! Miałem w 2007 r. wszelkie zezwolenia i limit połowowy, ale nie mogłem go wykorzystać. Nasze inspektoraty zabroniły mi odłowów, a dzisiaj jeszcze jestem karany finansowo. Niech mi pan powie, panie ministrze, dlaczego?! To paranoja!

–  zwrócił się do wiceministra rolnictwa Kazimierza Plocke.

Dziennik przytacza również znamienną relację Jerzego Wysoczańskiego, byłego prezesa Związku Rybaków Polskich:

Kiedy w 2007 r. Komisja Europejska wprowadziła zakaz połowu dorsza, zwróciliśmy się do ministra, co robić, skoro nie wyczerpaliśmy limitów. Świętej pamięci wicepremier Przemysław Gosiewski odpowiedział: >Idźcie w morze, rząd bierze odpowiedzialność na siebie<. I tę odpowiedź zaniosłem kolegom. A teraz co, gdzie jest kontynuacja władzy?

Jak podkreśla „ND”, rząd PiS wywiązał się z obietnicy danej rybakom i natychmiast zaskarżył do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości rozporządzenie Komisji Europejskiej.

Niestety, wkrótce po objęciu władzy przez koalicję PO – PSL nowy rząd wycofał skargę z ETS. Na podstawie tego niesprawiedliwego dla polskich rybaków rozporządzenia nowy minister rolnictwa wydał własne, w którym ustalił drakońskie kary dla rybaków za przekroczenie limitów i inne przewinienia

– zaznacza dziennik.

Jeśli ryba, a właściwie całe polskie rybołówstwo, psuje się od głowy, to jest nią głowa ministra rolnictwa. A cały rząd odpowiada za to, że nasi rybacy, zamiast korzystać na wejściu Polski do Unii Europejskiej, znaleźli się na skraju bankructwa.

JKUB/”ND”