Wałęsa najważniejszy bój o współczesną Polskę stoczył w latach 90. Wybrał swój prywatny interes, zamiast dobra kraju

Fot. PAP/Jakub Kamiński
Fot. PAP/Jakub Kamiński

Lech Wałęsa w czasie pracy nad realizacją uchwały lustracyjnej z 1992 roku był świadomy problemów związanych z jego agenturalną przeszłością oraz współpracą z SB. Mówił o tym były szef MSW Antoni Macierewicz na posiedzeniu połączonych zespołów parlamentarnych - ds. obrony demokratycznego państwa prawa oraz ds. obrony wolności słowa. Posłowie wysłuchali w środę historii procesów, jakie Lech Wałęsa wytacza Krzysztofowi Wyszkowskiemu.

Lech Wałęsa jako prezydent RP był informowany wielokrotnie o tym, że będzie objęty procedurą lustracji. Przeprowadziliśmy przynajmniej trzy rozmowy na temat lustracji. W ramach tych rozmów uprzedzałem Lecha Wałęsę, że ten problem jest bezdyskusyjny. Do jego propozycji oddałem opracowanie rozwiązania jego problemu. To, że on był, było oczywiste. Oddawałem Lechowi Wałęsie możliwość uprzedzającego działania. Wiedziałem, że jego publiczna deklaracja spowoduje rozwiązanie problemu

- mówił Macierewicz.

Z jego słów wynika, że Lech Wałęsa stanął przed decyzją, czy wybrać ujawnienie swoich związków z SB czy też rozpocząć działanie zmierzające do ponownego utajnienia tych związków. Wybrał jak wiadomo drogę łatwiejszą dla siebie. Zmontował szybko koalicję przeciwko rządowi Jana Olszewskiego i rozpoczął jawną i tajną walkę o utrzymanie w tajemnicy swojej przeszłości. W wyniku tego prowadził działania zmierzające do brakowania dokumentacji, dogadywał się z postkomunistami, utrzymywał w mocy umowy okrągłostołowe i działał tak, by prawda o polskiej historii nie wyszła na jaw.

Wydaje się, że na początku lat 90. Wałęsa miał do stoczenia najważniejszą dla siebie bitwę w walce o wolną Polskę. Bitwę, w której stawką był on sam, jego ambicje i prestiż. I wtedy stchórzył, wybrał kłamstwo i życie wbrew polskim interesom. Dokonał zbrodni na odradzającej się Polsce. Jasna i silna deklaracja Wałęsy, mówiąca, że był on TW, wyjaśniająca okoliczności jego współpracy, być może dla Wałęsy byłaby ciosem, być może oznaczałaby konieczność odejścia z urzędu - choć wcale nie jest to pewne. Jednak w sposób oczywisty byłaby to bardzo mocna deklaracja popierająca proces uzdrowienia Polski i dalszego prowadzenia lustracji.

Wałęsa jednak nie zdecydował się na to, nie zdecydował się na kontrolowane zdetonowanie bomby, jaką były tajne związki ludzi publicznych ze środowiskiem służb specjalnych państwa totalitarnego. Łamiąc procedurę lustracji zgodzono się, by te tajne związki przenieść na grunt III RP. Zniweczono tym samym szansę na budowę demokratycznej i bezpiecznej rzeczywistości. Otwarto ją na szantaże i manipulacje stosowane przez tych, którzy mają wiedzę o związkach SB i ludzi publicznych.

Mechanizmy widoczne w tej sprawie wyjaśniał w rozmowie ze Stefczyk.info Piotr Naimski, były szef UOP:

Pozostające w ukryciu związki osób uczestniczących w życiu publicznym z komunistyczną służbą bezpieczeństwa mogły i mogą w sposób oczywisty stanowić materiał do szantażu i wpływania na te osoby. Taką możliwość mają ludzie, instytucje lub nawet państwa, które dokumentację przejęły, zawłaszczyły czy skopiowały. Z tego punktu widzenia lustracja była od początku istotnym elementem bezpieczeństwa rodzącego się państwa polskiego.

Obecny na środowym posiedzeniu Piotr Woyciechowski, jeden z urzędników realizujących uchwałę lustracyjną wyjaśniał, na jakiej zasadzie brak lustracji może skutkować obcą ingerencją w polską politykę. Przywołał pewien dokument:

Chodzi o notatkę przygotowaną przez Miodowicza (posła PO, Konstantego Miodowicza - red.). To była notatka przygotowana na podstawie źródła w ambasadzie Rosji w Polsce. Tam znalazło się stwierdzenie, że dokumentacja na temat Wałęsy jest w dużej mierze składowana poza granicami kraju. Ich badanie grafologiczne miałoby pokazać prawdziwość tych dokumentów. Do dziś ta sprawa nie została wyjaśniona.

Słowa Woyciechowskiego wskazują na niezmiernie istotne dla bezpieczeństwa państwa zjawisko: materiały "hakowe" dotyczące najważniejszych osób w Polsce, również działających obecnie, mogą być w dyspozycji krajów trzecich oraz innych silnych grup interesu także za granicą. To jest pokłosie decyzji i działań Wałęsy. I te owoce działań są wciąż obecne i wciąż niszczą polskie państwo.

Nie jest prawdą, że sprawa zniszczenia lustracji w Polsce jest już historią. Ona działa do dziś i niszczy wolność kolejnych pokoleń polityków i urzędników. Wciąż nowi ludzie dają się uwiązać i uwikłać w związku z brakiem lustracji. Są przecież nowe pokolenia, nowe osoby zaangażowane w tuszowanie prawdy o ludziach służb działających w kraju. I one znów stają się podatne na naciski, znów mogą być szantażowane z racji przyzwolenia na kłamstwo publiczne oraz niszczenie podstaw bezpieczeństwa państwa.

Taka sytuacja dotyczy np. obecnego posła PO Konstantego Miodowicza. Piotr Naimski w czasie posiedzenia ws. Wyszkowskiego mówił:

Gdy okazało się, że wykonanie uchwały lustracji w czerwcu 1992 może skutkować zmianą na stanowisku szefa MSW i UOP, powołałem specjalną komisję, składającą się z 6 osób. Wśród nich był m.in. Konstanty Miodowicz. Ta komisja miała przejrzeć i sporządzić protokół z natury. Ona miała zbadać dokumenty, dotyczące przeszłości Lecha Wałęsy i jego związków z SB.

Te słowa oznaczają, że poseł Miodowicz przynajmniej od lat 90. ma wiedzę o agenturalnej przeszłości Lecha Wałęsy. Powziął ją jako urzędnik państwowy, w czasie wykonywania obowiązków służbowych. I do dziś z pełną świadomością bierze udział w przemyśle zaciemniania sprawy przeszłości Wałęsy oraz realiów jakie panują w Polsce. To również otwiera pole do nacisków na obecnego posła PO. Skoro bowiem wiedział a milczy może zostać skompromitowany (ciekawe, czy ta sprawa może być wykorzystana w debacie o zmianach w służbach, które wywołały krytykę Miodowicza).

Jak wielu ludzi jest w podobnej sytuacji, co Miodowicz? Ile osób przez ostatnie ponad 20 lat powzięło wiedzę o realiach, w jakich żyjemy, o tym, co dzieje się pod płaszczykiem przekazów medialnych? Jak wiele osób uznało, że woli własne interesy, koniunkturalnie uznało, że lepiej milczeć niż działać na rzecz naświetlenia patologii Polski i próbować uzdrowić kraj? Takich można liczyć w tysiące. Mamy tysiące zniewolonych umysłowo ludzi, którzy poddali się dyktatowi milczenia i włączyli się - choćby milczącym przyzwoleniem - w wytwarzanie sztucznie wykreowanej rzeczywistości.

Jednym z ojców założycieli tej rzeczywistości, patronem i mentorem był, jest i będzie do końca swych dni Lech Wałęsa. On uznał, że woli Polskę oplecioną tajnymi związkami, ogarniętą patologiami, ale bezpieczną i wygodną dla siebie. Zamiast dobra wspólnego wybrał własną wygodę. Takiego wyboru nie można nazwać patriotycznym. Taką osobę trudno nazwać patriotą...

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.