Głupawe rozmowy o pieniądzach Kulczyka. Ludzie, puknijcie się… Chcecie podzielić los prezesa Modrzejewskiego?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Wikipedia
Fot. Wikipedia

Niektórym, to już naprawdę ocieplenie klimatu zaszkodziło. Zaczynają raptem dziwić się comiesięcznym wpłatom Jana Kulczyka na konto Aleksandra Kwaśniewskiego. Takie tam, zwykłe pięćdziesiąt tysięcy złotówek. Też mi kwota. Polski miliarder pewnie nawet nie zauważa jej ubytku. Ocieplenie wdarło się również w okolice opanowane przez byłego prezydenta, bo i tam też drukują te głupie i niewnoszące żadnego pozytywu do politycznego życia ploty.

Niektóre prostaki, to nawet wypisują, że jest to rodzaj serdecznego podziękowania Kulczyka za skuteczną interwencję, przepędzającą ze stanowiska prezesa Orlenu niejakiego Modrzejewskiego. Za dwa tygodnie minie właśnie dziesięć lat od chwili, gdy z teatralną pompą zatrzymano tego nieodpowiedzialnego człowieka. Jak on sobie wyobrażał rządzenie tak wielkim koncernem? Nie szanując woli pana Jana, którą potrafili uszanować i premier i prezydent? Desperat, ignorant czy kandydat na samobójcę?

Kulczykowi, a także Kwaśniewskiemu i Millerowi szło o dobro państwa, a taki Modrzejewski o czyje dobro był zatroskany? Państwowej firmy? O nie, kochani Czytelnicy, to nie to samo. Żaden z Was nie nadaje się szefa spółki należącej do Skarbu Państwa. Podstawowych kwalifikacji nie posiadacie. Najważniejsze państwo, to państwo Kulczykowie, Kwaśniewscy, Millerowie, do których dołączyło w ciągu ostatnich lat państwo Tuskowie, Drzewieccy, Chlebowscy, a słyszę, że także państwo Cichoccy, których dorastające latorośle dowożone są do szkoły samochodem BOR-u.

Ludzie, nie wariujcie! Jeśli Jan Kulczyk uznał, że 50 tysiączków Aleksandrowi Kwaśniewskiemu się należy, to znaczy, że taki jest stan rzeczy, który często realizuje się stanem konta. I basta. Pan były prezydent się nie odzywa, bo i o czym tu gadać. Jak się coś powie, to i skłamać można w tym gadulstwie. Przypominam więc zapominalskim, że nawet podczas sławnej dyskusji o wykształceniu pana byłego prezydenta, to Danuta Waniek opowiedziała nam, że widziała na własne oczy magisterski dyplom swego szefa, on sam zaś twierdził, że dyplom ma, ale jednak nigdy się nie upierał, że go widział. Precyzja, to precyzja.

Namawiam zatem do zakończenia tych głupawych rozmów. Społeczność potrzebuje, szczególnie teraz, mobilizującej troski o wspólne dobro, a nie rozrabiackich myśli. Dobro państwa - dobrem najwyższym. Kto nie rozumie, jakiego państwa, ten kiep.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych