Bomba w Sejmie – państwo znów zdało egzamin? Ewa Kopacz zarządziła audyt wewnętrzny po prowokacji dziennikarskiej

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP / Paweł Supernak
Fot. PAP / Paweł Supernak

Będzie audyt wewnętrzny po wtorkowej prowokacji dziennikarskiej, która ujawniła luki w bezpieczeństwie parlamentu - poinformowała doradczyni marszałek Sejmu Iwona Sulik po spotkaniu Ewy Kopacz z przedstawicielami Straży Marszałkowskiej.

Komendant Straży Mieczysław Kuras mówił wcześniej dziennikarzom po spotkaniu, że niewątpliwie po prowokacji zostaną wyciągnięte konsekwencje.

W wyemitowanym w TVP programie "Po prostu", pokazano jak w ramach prowokacji dziennikarskiej, przez nikogo niezatrzymywany wszedł do Sejmu człowiek bez przepustki, z torbą, w której miał substancje, z których można stworzyć ładunek wybuchowy. Wszedł bocznym wejściem do Domu Poselskiego, a następnie na galerię sali posiedzeń Sejmu, później na konferencję szefa SLD Leszka Millera i na teren strzeżonego poselskiego garażu.

Oburzające, rzeczywiście wstrząsające, ale też pokazujące z jaką łatwością można się tam dostać

- komentowała marszałek Sejmu Ewa Kopacz, której dziennikarz pokazał nagranie.

Po jej spotkaniu z przedstawicielami Straży Marszałkowskiej, jej doradczyni powiedziała, że

w kontekście ostatnich wydarzeń będzie przeprowadzony audyt wewnętrzny, który odpowie na wszystkie pytania, jakie w związku z tą sprawą się pojawiają i na podstawie tego raportu, audytu, dokumentu dokładnie ujawniającego wszystko, będą podejmowane decyzje.

Zaznaczyła, że będzie to audyt badający tę konkretnie sprawę i wskazujący na to, czy "istnieją jakieś słabe punkty, czy też nie".

Pytana była też o wcześniejszą wypowiedź komendanta Straży Marszałkowskiej Mieczysława Kurasa. Na pytanie, czy ktoś coś zaniedbał w tej sprawie stwierdził on, że "gdyby tak nie było, to pewnie nie byłoby całego tego nagrania i całej tej sytuacji". Dopytywany, czy ktoś poniesie konsekwencje, powiedział dziennikarzom:

Niewątpliwie.

Kuras zaznaczył, że wnioski z sytuacji zostały wyciągnięte. Nie chciał jednak powiedzieć, czy konsekwencje poniesie pracownik Biura Ochrony Rządu czy Straży Marszałkowskiej.

Proszę o następne pytanie

- odparł. Sulik, pytana o słowa Kurasa, powiedziała, że "dobrze, jeśli podejmuje się decyzje w oparciu o dokumenty, które jasno wskazują: kto, co, dlaczego i jak". Zaznaczyła, że w sprawie nie zapadły żadne decyzje personalne; jak mówiła, wszystko musi zostać najpierw zbadane.

Dopytywana, czy po audycie można się liczyć z konkretnymi konsekwencjami, odparła:

Wszystko zależy od tego, co będzie w tym dokumencie.

Dziennikarze pytali w środę komendanta Straży Marszałkowskiej także o to, czy zaostrzone zostaną procedury wpuszczania do budynku Sejmu. Kuras odparł, że procedury są dobre i funkcjonują.

Jak zwykle w takich przypadkach zawodzą ludzie.

Ciężko pracujemy na to, by poprawić swą opinię, która - nie ukrywam - troszkę została zszargana. To wszystko. Trzeba ciężko pracować. (...) Jak najlepiej będziemy się starać wykonywać swe obowiązki

- dodał.

Ee tam, opinia troszkę zszargana, procedury dobrze funkcjonują, bomby są wnoszone, a samoloty z VIP-ami, bez jakiejkolwiek wiedzy szefa BOR spadają.

Trochę się dziwimy temu alarmowi w Sejmie - po Smoleńsku gen. Marian Janicki dostał awans. Panu Kurasowi też się należy! Skoro nic nie wybuchło, można ze spokojem powiedzieć, że państwo zdało egzamin.

A swoją drogą, zabawnie wygląda ten "sukces" ABW z zatrzymaniem Brunona K. Wczoraj okazało się, że wystarczy jeden człowiek, kilka kliknięć, dwa tygodnie, szybkie zakupy i tragedia wisi na włosku.

znp, PAP

 

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych