Kowalewska: Jeżeli Konwencja RE zostanie ratyfikowana, wymusi zmianę konstytucyjnych wartości dotyczących rodziny i zaneguje wychowanie dzieci

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. sxc.hu
fot. sxc.hu

Trzeba mówi o tym, jak groźne mogą być konsekwencje ratyfikacji Konwencji Rady Europy przeciwko przemocy wobec kobiet

- uważa Ewa Kowalewska, przewodnicząca Forum Kobiet Polskich. Podkreśla, że oprócz zajmowania się kwestią przemocy, celem Konwencji jest "wymuszenie wprowadzenia ideologii gender", promowanie niestereotypowych ról seksualnych i ingerowanie w system wychowawczy.

Jeżeli ta konwencja zostanie przez Polskę ratyfikowana, wymusi zmianę naszych konstytucyjnych wartości dotyczących rodziny i w dużym stopniu zaneguje wychowanie dzieci

- alarmuje Kowalewska.


17 grudnia w imieniu polskiego rządu minister Agnieszka Rajewicz podpisała konwencję Rady Europy przeciwko przemocy wobec kobiet. Forum Kobiet Polskich publicznie się temu sprzeciwiało. Czy Konwencja nie będzie sprzyjała likwidacji przemocy wobec kobiet?
Istotą tej Konwencji nie jest przeciwdziałanie przemocy. Wykorzystuje ona jedynie nośne społecznie hasło, dotyczące przemocy wobec kobiet, przeciwko której oczywiście i my jesteśmy. Celem tej konwencji jest przede wszystkim wymuszenie wprowadzenia ideologii „gender”, która spowoduje radykalną zmianę naszej kultury w duchu ideologii skrajnie feministycznej. Konwencja definiuje płeć nie jako różnicę biologiczną pomiędzy mężczyzną i kobietą, ale jako wolny wybór zachowań społecznych. Taki zapis definicji płci, łącznie z usiłowaniem wymuszenia jej akceptacji ze wszystkimi tego następstwami, mamy po raz pierwszy w prawie międzynarodowym.

Zgodnie z założeniami tej konwencji „kultura, zwyczaj, religia, tradycja lub tzw. honor” (par. 12) są źródłem przemocy i dyskryminacji, którą należy zwalczać. Promuje się też tzw. niestereotypowe role seksualne. Bardzo niepokojącym sygnałem jest łączenie słusznej zasady przeciwdziałania przemocy z próbą ideologicznej ingerencji w system wychowawczy i wyznawane przez miliony rodziców w Polsce wartości. Na przykład według zapisów tej konwencji, państwa, które ją ratyfikują, mają obowiązek wprowadzenia w szkołach (na wszystkich poziomach edukacji, a więc również w zerówce!) program mówiący o tym, że związki homoseksualne czy zmiana płci są czymś zupełnie naturalnym. Podczas tych lekcji dziecko dowie się, że homoseksualizm czy transseksualizm to jedno z zachowań do wyboru. Protest rodziców będzie uznawany za objaw poważnej dyskryminacji, która ma podlegać karze.


Dlaczego rząd podjął taką decyzję, przecież ostatnio wiele mówi się o wspieraniu rodziny?
To pokazuje bezmiar hipokryzji. Z jednej strony mamy słuszne wydłużenie urlopów rodzicielskich, a jednocześnie pojawia się decyzja o podpisaniu konwencji, znacznie ważniejsza ze względu na następstwa, która zmierza do destrukcji małżeństwa i rodziny. Jeżeli ta konwencja zostanie przez Polskę ratyfikowana, wymusi zmianę naszych konstytucyjnych wartości dotyczących rodziny i w dużym stopniu zaneguje wychowanie dzieci. Ostrzegał przed tym dobitnie Minister Sprawiedliwości.

Podpisując tę konwencję rząd nie liczył się z opinią większości społeczeństwa, dając pierwszeństwo skrajnym feministkom. Proszę zwrócić uwagę, że w tej sprawie Premier dwukrotnie spotkał się z przedstawicielkami feministycznego stowarzyszenia Kongres Kobiet Polskich. Z organizacjami kobiecymi i prorodzinnymi, krytycznymi wobec Konwencji, nie chciał się spotkać.

Wróćmy do kwestii przemocy wobec kobiet. Czy w konwencji nie ma rozwiązań pozytywnych?
Są, ale one w polskim prawie już funkcjonują. W celu przeciwdziałania przemocy dwa lata temu głęboko zmieniono ustawę o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie. Rząd wielokrotnie zaręczał, że zmiany te są wystarczające. Wprowadzenie ich w życie kosztowało niemało. Obecnie w Polsce tym problemem zajmują się setki tysięcy ludzi: pracownicy socjalni, pedagodzy, kuratorzy, lekarze, przedstawiciele organizacji pozarządowych. Przepisy te zostały już przeregulowane i ponowne zmiany nie są nam potrzebne tym bardziej, że wprowadzenie tej konwencji musi pociągnąć za sobą kolejne znaczące koszty. Do tego należy dodać zgodę na stałą kontrolę zewnętrznego organu, który będzie ustalał standardy w kwestiach moralności i rodziny. Można się spodziewać, że w tym ponadnarodowym organie zasiądą skrajne feministki, które skutecznie oddziaływały na uchwalenie konwencji przez Radę Europy oraz podpisanie jej przez polski rząd. To doprowadzi do destrukcji naszego życia społecznego.


Czy po podpisaniu przez rząd Polska może się przeciwstawić tak kontrowersyjnym zapisom?
Tak, gdyż dopiero ratyfikacja konwencji czyni z niej obowiązujące prawo. Trzeba nie dopuścić do jej ratyfikowania przez Polski Parlament. Dotychczas nie uczynił tego żaden kraj należący do Unii Europejskiej! I trzeba tutaj podkreślić, że tę konwencję można przyjąć tylko w całości, Tym samym uwagi, złożone przez polski rząd w czasie jej podpisywania, w praktyce nie mają większego znaczenia.

Kiedy Polska wchodziła do Unii Europejskiej i trwały dyskusje na temat aborcji czy innych kwestii moralnych, zapewniano nas, że mamy pełne prawo, aby sprawy te rozwiązywać zgodnie z naszą tradycją, wiarą, kulturą. Ta konwencja to prawo zdecydowanie łamie.

Trzeba rozmawiać z parlamentarzystami i wykazywać, jak groźne mogą być jej następstwa. W Polsce aktywnie działają tysiące liderów organizacji prorodzinnych, które autentycznie pomagają rodzinom. Czas zacząć zadawać sobie sprawę, jak niebezpieczne dla rodzin jest przyjęcie ideologii „gender”.

 

KAI/mall

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych