O sytuacji w "Rzeczpospolitej". List redaktora naczelnego dziennika Bogusława Chraboty do redakcji portalu "wPolityce.pl"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Bogusław Chrabota. Fot. wPolityce.pl
Bogusław Chrabota. Fot. wPolityce.pl

Od dawna nie spieram się, ani nie polemizuję z autorami anonimowymi, ale tym razem – specjalnie dla czytelników szanowanego przeze mnie portalu wPolityce.pl – czynię wyjątek.

Otóż osoba podpisująca się jako „rop” opublikowała notkę szumnie zatytułowaną:  "Rzeczpospolita" pogrążona w chaosie, z nowym naczelnym, który obstawia prezydenta Komorowskiego. Nasz raport o stanie niegdyś ważnej gazety. Nie drążąc specjalnie kwestii co może sugerować zaimek dzierżawczy „nasz” (czyżby chodziło o redakcję portalu?), muszę się odnieść do szeregu nieprawd, które upowszechnia anonimowy „rop”. Szczególnie przykre, że „raport” składa się niemal wyłącznie z nieprawd; ale po kolei.

Po pierwsze: anonimowy autor już w tytule sugeruje, że rzekomo kogoś „obstawiam”. Tym kimś jest według „rop” prezydent Bronisław Komorowski, do którego nowy naczelny, czyli autor tych słów „zaraz po nominacji zaczął się dobijać (…) z prośbą o audiencję.” Pomijając to, że niespecjalnie rozumiem, co znaczy żargonowe sformułowanie „obstawiać”, wyjaśniam, że istotnie 17 grudnia nagrywałem umawiany przeze mnie od początku listopada świąteczny wywiad z prezydentem Komorowskim. Było to moje jedyne spotkanie z nim spotkanie w ostatnim czasie. Zarówno termin uzgodnień, jak i samego nagrania miał miejsce przed nominacją. Wywiad emitowała moja macierzysta stacja Polsat News, co jest zresztą łatwe do sprawdzenia.

Po drugie - wbrew temu, co pisze „rop” nie brałem udziału w konkursie. Przyjąłem po prostu złożoną mi propozycję, o czym informowano w kilku przynajmniej komunikatach prasowych.

Po trzecie – „rop” utrzymuje, że w Polsacie, gdzie pracowałem „od ponad 20 lat” traciłem stopniowo na znaczeniu, a ostatnio pozbawiono mnie „nawet, i tak w dużej mierze tytularnej, funkcji szefa tamtejszej publicystyki”. Trudno mi osobiście oceniać swoje „znaczenie” dla Polsatu, ale niezaprzeczalnym faktem jest, że szefem publicystyki byłem do dnia odejścia, mimo likwidacji strukturalnej odrębności działu. W istocie sam do tego przyłożyłem rękę po to, by mieć więcej czasu na dziennikarstwo. Między innymi na kierowanie redakcjami „Państwa w państwie”, „Interwencji”, czy produkcję raportów specjalnych. To i tak dużo pracy, jeśli ją połączyć z dużą aktywnością antenową.  „Rop” jest zapewne nuworyszem w zawodzie i nie jest w stanie sobie wyobrazić, że ktoś po dwudziestu latach może czuć się zmęczony zarządzaniem i dobrowolnie decyduje się na powrót „do korzeni”. Tak było w moim przypadku.

Po czwarte – „rop” sugeruje, że naczelnych jest dwóch. Przeciwnie, redaktor naczelny jest jeden i to on prowadzi kolegia i gazetę.

Po piąte – pani redaktor Eliza Olczyk (w przeciwieństwie do Kamili Baranowskiej i Jarosława Strużyka) nie złożyła wymówienia. Bardzo wysoko oceniam jej dziennikarstwo i mam nadzieję, że odnajdzie swoje miejsce w odbudowywanym zespole. Po szóste – nie prowadzę (przynajmniej nic o tym nie wiem) żadnej wojny z Andrzejem Talagą, ani nikim innym, a jedynym, co mnie interesuje, jest odbudowana wybitnego tytułu, jakim jest „Rzeczpospolita”. Prawdą jest natomiast, że Grzegorz Hajdarowicz jest moim kolegą ze studiów na UJ, czym się szczycę. Miałem wielu wybitnych kolegów, z którymi do dziś utrzymuję znajomość. To zarówno Andrzej Nowak, jak i Robert Tekieli, Paweł Wroński jak i Cezary Michalski, Adam Pawłowicz i Krzysztof Koehler, Tadeusz Święchowicz i wielu, wielu innych… Ot takie dobre pokolenie było. I jedna refleksja na koniec: jedyne co podziwiam w notatce „rop” to wyjątkowy refleks autora.

Oto raport opublikowano w trzecim dniu mojego urzędowania na Prostej. Nawet średnio przytomny komentator rozumie, że uczciwie oceniać – intencje, talent, zamiary (nie mówiąc już o efektach) można dopiero w nieco dłuższej perspektywie. Chyba, że chce się opluć i nakłamać. W tym „rop” jest całkiem sprawny. Dlatego zresztą nie odkrywa swego nazwiska. Szkoda, że wszystko to dzieje się na całkiem niezłym portalu, który na dodatek chwali się na winiecie, że prezentuje „uczciwy punkt widzenia”. A może nie tak uczciwy jak by chciał? A może „rop” ma na tyle odwagi, by się publicznie przedstawić i stanąć do otwartej konfrontacji. Serdecznie zachęcam.

Bogusław Chrabota

 

***

Od redakcji: Informacja do której odnosi się list redaktora Chraboty została opublikowana jako nasz redakcyjny raport.

CZYTAJ: "Rzeczpospolita" pogrążona w chaosie, z nowym naczelnym, który obstawia prezydenta Komorowskiego. Nasz raport o stanie niegdyś ważnej gazety

We wspomnianym tekście nie ma jednak jakiś potwornych zarzutów - co sugeruje redaktor naczelny "Rz". Jest to po prostu zebranie informacji naszych reporterów. Nie było naszą intencją obrażanie kogokolwiek. Dzięki listowi red. Chraboty niektóre sytuacje zostały wyjaśnione. Inne przyjmujemy ze zdziwieniem, jak deklarację iż nie brał udziału w konkursie. Wydawca dziennika publicznie ten konkurs zapowiadał. Czy więc wycofał się z pomysłu już po cichu?

Zawsze twierdziliśmy, że tak poważna gazeta jaką była "Rzeczpospolita" to w pewnym sensie dobro narodowe, publiczne. Nasi czytelnicy wiedzą, że zawsze z troską informowaliśmy  o kolejnych zawirowaniach po przejęciu przez nowego właściciela. Niestety, po półtora roku widać, że większość obaw się potwierdziła.

Czy nominacja red. Bogusława Chraboty odwróci tę tendencję? Oby tak było. Na pewno nowemu szefowi należy się pewien kredyt zaufania. Cieszy też jasne postawienie sprawy, że to on sprawuje wyłączny nadzór nad redakcją. Sytuację będziemy jednak obserwowali.

mk

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych