Sąd jak baranek i rozdarta sosna. Najwyraźniej przestraszył się politycznej niepoprawności własnego wyroku i w motywach chciał stępić jego ostrze

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP/Tomasz Gzell
Fot. PAP/Tomasz Gzell

Sąd najwyraźniej przestraszył się politycznej niepoprawności własnego wyroku i w motywach chciał stępić jego ostrze.

Lekarz, ordynator wyciągający ręce po pieniądze od ludzi walczących o życie w obliczu śmiertelnej choroby, godzien jest najwyższego potępienia. To jest żerowanie na ludzkim nieszczęściu i aluzje do pozbawienia życia są jak najbardziej uzasadnione, bo w każdym takim przypadku rodzi się pytanie – ilu ludzi umarło, bo nie stać ich było na łapówki dla jaśnie pana ordynatora?

Sąd warszawski, skazując doktora ordynatora G. na karę w zawieszeniu za udowodnione mu łapówki na kwotę 17 tysięcy złotych, okazał się łagodny jak baranek. Bloger Mieszczuch7 słusznie zestawił wyrok na doktora G. z wyrokiem na piłkarskiego „Fryzjera”. Tam był wyrok 3,5 roku bezwzględnego pozbawienia wolności, tu rok w zawieszeniu. A przecież Fryzjer brał pieniądze za ustawianie meczów, gdzie przy całym szacunku dla sportu chodziło wszak o zabawę - a tu chodziło o ludzkie życie, którego ratunek trzeba było kupować za pieniądze. Co z tymi, który nie było stać na wykupienie tego ratunku?

Sąd okazał się też jak rozdarta sosna. Z jednej strony skazał doktora G., ale z drugiej strony jakby sam się z tym skazaniem nie zgadzał, bo doktor G, podobnie jak niegdyś posłanka Sawicka, został niesłusznie złapany. Sąd porównał ściganie doktora G. do metod stalinowskich, z lat 40-tych i 50-tych.

To dlaczego sąd skazał na podstawie dowodów ze „stalinowskiego” śledztwa? I co się działo z panem doktorem – torturowano go, szpilki mu wbijano za paznokcie?

Myślę, że sąd przestraszył się własnego wyroku i uzasadnieniem chciał nieco stępić ostrze jego politycznej niepoprawności.

A ja dziękuję CBA i dziękuję prokuraturze, bo to ich rzetelna praca doprowadziła do ujawnienia i ukarania sprawcy groźnych przestępstw. Nawet jeśli wyrok jest zdumiewająco łagodny, to i tak niech będzie on przestroga dla tych, którzy chcą żerować na ludzkiej biedzie i nieszczęściu.

Mimo zastrzeżeń dziękuję też panu sędziemu Tuleya, że mimo presji jednak wydał niepoprawny politycznie wyrok.W nawiązaniu zaś do dyskusji, czy wolno funkcjonariusza publicznego obdarować prezentem na znak wdzięczności, mam pytanie - czy można teraz panu sędziemu wręczyć czekoladki albo koniak, w podziękowaniu za jego znojny trud? Jest już przecież po wyroku...

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych