wPolityce.pl: "Nasz Dziennik" opisuje procedury związane z badaniem katastrofy lotniczej, jaka miała miejsce w Rosji 29 grudnia. Dzień po wypadku szczątki samolotu trafiły do hangaru, gdzie są badane. Odczytano natychmiast czarne skrzynki, zbadano lotnisko itd. Jak Pani ocenia procedury w tej sprawie?
Małgorzata Wassermann: Procedury i standardy działań związane z badaniem wszelkich katastrof, w tym samolotowych, zostały opracowane lata temu i są znane w każdym kraju, także w Rosji. Jednak z jakichś powodów w przypadku katastrofy smoleńskiej postanowiono złamać wszelkie procedury, obowiązujące przy śledztwach i w badaniu katastrof. To sprawiło, że musimy się temu postępowaniu przyglądać jeszcze uważniej. Mamy pełne prawo i obowiązek mówić o tym, że liczba zaniedbań jest tak duża, że wygląda to, jakby komuś zależało na tym, by rzeczywiste przyczyny tragedii zostały zatarte. Przecież procedury związane z badaniem przyczyn nie są stosowane bez powodu. Wszyscy uważają, że one są do czegoś potrzebne. Dziwnym zbiegiem okoliczności uznano, że w sprawie katastrofy smoleńskiej to nie jest konieczne. Trudno uwierzyć, że to są działania przypadkowe. Nie jest możliwe, by tyle osób z organów śledczych Rosji i Polski, z komisji technicznych, czy nawet funkcjonariuszy służb mundurowych prowadzących poszczególne działania nie wiedziało nagle, jak się w tej sprawie zachować. To wskazuje na tendencyjność i umyślność działań.
Dlaczego udało się w Polsce wmówić opinii publicznej, że wszystko wygląda dobrze, że w Smoleńsku nie doszło do złamania standardów?
Jedną z podstawowych zasad działań służb specjalnych, w szczególności rosyjskich, jest dezinformacja. Mamy więc bombardowanie nieprawdziwymi informacjami, mamy zalew pseudoekspertów. To ma spowodować efekt taki, że sprawy oczywiste zaczynają być wątpliwe, że my się zastanawiamy, czy powinno być tak czy inaczej. To są stare, wypróbowane metody.
Jak rozumieć w takim razie inicjatywę rządu, który popiera pomysł powstania komisji weryfikującej wszelkie hipotezy ws. Smoleńska? Mają ją stworzyć byli członkowie komisji Millera...
To jest właśnie sytuacja związana z opisaną przeze mnie dezinformacją. My wciąż mamy do czynienia z szerzeniem dezinformacji. Członkowie komisji na zamkniętym spotkaniu z rodzinami ofiar tragedii smoleńskiej na moje pytanie, jakie badania zostały przeprowadzone, w końcu przyznali, że przebadali kopię czarnej skrzynki. Ja wtedy zadałam kolejne pytanie: po co w takim razie na całym świecie wykonuje się skomplikowane procedury śledcze? Dlaczego wydobywa się z dna oceanów nawet małe szczątki samolotów? Pytałam, czy to wszystko jest zbędne, skoro wystarczy badanie kopii czarnej skrzynki. Jednak panowie nic nie odpowiedzieli. Wydaję mi się, że oni przede wszystkim powinni zająć się owocami własnej pracy. One są po prostu bardzo nierzetelne. Lepiej, aby oni już więcej katastrofą smoleńską się nie zajmowali.
Rozmawiał Stanisław Żaryn
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/147954-trzy-pytania-do-mec-wassermann-wyglada-jakby-komus-zalezalo-by-przyczyny-tragedii-zostaly-zatarte-trudno-uwierzyc-ze-to-sa-dzialania-przypadkowe
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.