Kiedy w długim i ciekawym wywiadzie jaki przeprowadzaliśmy z profesor Jadwigą Staniszkis dla najnowszego tygodnika "w Sieci" ceniona socjolog powiedziała, że to właśnie Hanna Gronkiewicz-Waltz może zastąpić Donalda Tuska, lekko się żachnąłem. Może zbyt dużo poruszam się po Warszawie, tak samochodem jak i pieszo, by w tym labiryncie beznadziejnie, bałaganiarsko i na całe lata rozkopanych ulic i chodników dostrzec w pani prezydent stolicy nadzieję na dobrą zmianę.
Ale z perspektywy politologicznej teza pani profesor ma sens. Wychodzi ona z założenia, że wybierając nowego lidera Platforma kierowała będzie się logiką zachowania układu, stabilizacji i uniknięcia rozłamu. Wybór padnie więc na kogoś z drugiego raczej szeregu, nie uwikłanego w spory, akceptowalnego dla wszystkich frakcji. A byłą prezes NBP zaakceptować mogliby i ludzie Schetyny, i prawe skrzydło (bo pomimo wieloletniego wspierania skrajnie lewicowej "Krytyki Politycznej" uchodzi za konserwatystkę...) i lewica, bo jest kobietą (i dlatego właśnie, że "Krytykę" wspierała).
Jest to więc wizja możliwa do zaakceptowania. Pytanie bliższe ciału brzmi jednak nie kto zastąpi Tuska, ale czy taka wymiana jest w ogóle możliwa? Wszak morze słów wypisano nad jego potęgą, tak w państwie jak w partii. Jest faktem, że stworzył strukturę partii władzy, dla której państwo to własność i która jest przez cały aparat administracyjny postrzegana jako jedyny punkt widzenia. Od kilku lat dobro PO i Tuska to podstawowe kryterium działania. Nic innego, nawet fundamentalne kwestie, nie mają znaczenia jeśli z tym interesem się zderzają.
Tak, to wielka siła. Ale też przypominam sobie zdanie jednego z najważniejszych polityków PO, który powiedział kiedyś w rozmowie ze mną, że nam się wydaje iż ich potęga jest stalowa, a w jego ocenie, z wewnętrznej perspektywy, jest żeliwna. Bardzo krucha. To - dowodził - struktura nieodporna na prawdziwe wstrząsy. I dodawał: nie ma w ludziach Platformy gotowości do przeczekania choćby trochę słabszego okresu. Podobne sygnały docierają z różnych stron PO.
Wniosek jest więc taki: wystarczy trochę gorsza koniunktura, utrata lub ryzyko utraty części wpływów i posad, by aparat wyrzucił Tuska jak zużyte opakowanie po pudrze telewizyjnym. I nikomu powieka nie drgnie.
Coś w tym jest. Wielu zakochanych w stanowiskach, pieniądzach, wpływach ludzi PiS nie wytrzymało po Smoleńsku wizji kilkuletniej opozycyjności, a to przecież formacja bardzo ideowa. Jakaż będzie więc skala buntu w PO gdy chudsze lata nadejdą? Ilu wtedy podejmie działania zmierzające do zachowania władzy, a to będzie oznaczało poszukiwania nowego lidera? Próg rewolty w partii władzy jest niski. Nie trzeba by się działaczom pogorszyło. Wystarczy tylko taka perspektywa.
I już ją widzą. Opowiadał niedawno na naszym portalu Krzysztof Zaremba, były szczeciński senator, dawny polityk PO od kilku ładnych lat już w PiS, że działacze Platformy w Szczecinie pochowali się po kątach. Widzą jak rząd rozwala resztki stoczni, jak wszystko się zapada, jak reagują na to ludzie. I czują, że grunt usuwa się im pod nogami. A co robią w tych norkach gdzie siedzą? To co zawsze robią pochowani politycy - knują przeciw Tuskowi. Podobnie pewnie jest w innych miejscach. Wszyscy ci ludzie oglądają tak jak my infantylną pogadankę noworoczną Bronisława Komorowskiego, widzą zachwyconego sobą lidera nawołującego do radosnego optymizmu, obserwują polityków PO niezdolnych do wykrzesania jednego konkretu i zastanawiają się jak długo to jeszcze w tej formuje pojedzie?
Warto o tym pamiętać kiedy patrzymy na pewność siebie i potęgę Tuska. Warto dostrzegać zmiany - panu premierowi nie chce się już nawet wyjść z łóżka by udzielić wywiadu. Dwa zdania rzucone na portalu społecznościowym zaprzyjaźnionej telewizji wystarczają by aparat propagandowy rozwinął je w dwudniową akcję promocyjną władzy.
Mamy więc pychę władzy, mamy jej lenistwo i mamy kryzys za rogiem, który niestety boleśnie uderzy w Polaków. To mieszanka, która może od razu nie wybuchnie, ale może się szybko zapalić. Wymiana lidera nie jest więc w PO tak niemożliwa jak to wydaje się na pierwszy rzut oka. To w końcu partia ludzi połączonych nie tyle jakąś spójną wizją Polski, ale przede wszystkim głodnych sukcesu osobistego.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/147783-wymiana-lidera-po-nie-jest-tak-niemozliwa-jak-to-sie-na-pierwszy-rzut-oka-wydaje-to-partia-potezna-ale-z-kruchego-zeliwa
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.