Walonki - tradycyjne obuwie z filcu noszone od wieków w Rosji, na Białorusi, czy na Ukrainie - przeżywają dziś drugą młodość

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Produkcja walonek w Śmiłowiczach. Fot. PAP/EPA
Produkcja walonek w Śmiłowiczach. Fot. PAP/EPA

Fabryka w Śmiłowiczach na Białorusi z roku na rok produkuje ich coraz więcej, trafiając w gusta coraz szerszej klienteli.

Na Białorusi walonki z kaloszami są powszechnie noszone na wsiach przez starszych ludzi, a także przez osoby pracujące na dworze - rybaków, myśliwych, kolejarzy itp. Ale w wersji designerskiej - z haftami czy doszytymi ozdobami - często można je zobaczyć także w Mińsku na nogach młodych dziewczyn.

Rocznie produkujemy co najmniej 150-170 tys. par - mówi PAP dyrektor fabryki walonek w Śmiłowiczach Wasil Saban.

Mniej więcej 25-30 proc. produkcji tafia na rynek białoruski, a cała reszta na eksport. O ile wcześniej 70 proc. walonek sprzedawaliśmy do Rosji, to teraz dostarczamy tam tylko 30 proc. Reszta idzie do państw bałtyckich, a stamtąd do Szwecji czy Norwegii. Dużo walonek zamawia też Ukraina.

Zanim surowiec w postaci owczej wełny przeobrazi się w obuwie, trzeba wykonać 36 różnych czynności. Niektóre z nich są wspomagane maszynowo, ale na wszystkich etapach kluczowe znaczenie ma praca ręczna.

Najpierw wełna jest czesana na specjalnych bębnach. Uzyskanym w ten sposób długim workom nadaje się następnie ręcznie kształt buta. W tej fazie są one olbrzymie - mają ponad metr długości. Później - gdy zostaną poddane dalszej obróbce: moczeniu i praniu, a potem suszeniu - skurczą się mniej więcej o jedną czwartą.

Końcowy etap produkcji to nałożenie walonek na specjalne formy, a następnie wysuszenie w piecu. Powstaje w ten sposób but o grubości około 3-4 mm. Cholewy są potem równo podcinane, dokleja się podeszwy i naszywa aplikacje.

Dyrektor fabryki zapewnia, że jego produkt jest ekologiczny.

O ile wcześniej farbowano walonki na różne kolory, to teraz tego nie robimy - wszystkie są białe, czarne, albo szare. Kupujemy wełnę odpowiedniego koloru w Uzbekistanie, Tadżykistanie i Turkmenistanie

- mówi Saban.

Wprawdzie na Białorusi jest jedno doświadczone gospodarstwo hodowli owiec w Baranowiczach w obwodzie brzeskim, ale mają tam tylko 6 tys. owiec.

Jedna owca może dać rocznie najwyżej 3-4 kg wełny, jeśli strzyc ją dwa razy do roku, a nam potrzeba co najmniej 500 ton. Na jedną parę walonek zużywamy około 2 kg

- podkreśla dyrektor.

Istniejący od 1928 r. zakład zmienił w ciągu lat asortyment. O ile wcześniej produkował głównie tradycyjne modele z kaloszami, to teraz przechodzi na "towary użytku masowego" - dla każdego, w tym mieszkańców miast.

Fabryka wytwarza obecnie około 30 modeli walonek na różnych podeszwach: gumowych, poliuretanowych i silikonowych. Dla dzieci są też dostępne walonki w przezroczystych kaloszach.

Opracowujemy teraz nowy model

- mówi Saban.

Próbujemy stworzyć walonki na szpilkach. Były wprawdzie próby projektowania filcowych butów na obcasie, ale robiono je w ten sposób, że wojłok krojono jak skórę, a potem zszywano. Ale to już nie walonek. Bo jego sedno leży w tym, że jest cały, nie ma w żadnym miejscu szwu. Dzięki temu jest ciepły.

Dyrektor mówi, że popyt na walonki nie spada, a wręcz przeciwnie - w Śmiłowiczach ich produkcja rośnie co roku o 10-15 proc.

Dlaczego? Z powodu globalnego ochłodzenia!

- żartuje. Przekonuje jednak także, że stały się po prostu modne.

Jak podkreśla, w byłym ZSRR działało 28 fabryk walonek, m.in. w republikach bałtyckich i na Ukrainie, ale pozamykano je w latach 90. Teraz zostały tylko trzy, w tym jedna na Białorusi, właśnie w Śmiłowiczach.

Wszyscy myśleli, że Amerykanie nas obują w ciepłe, wygodne buty. A potem zrozumieli, że nie wymyślono jeszcze niczego lepszego od walonek - cieplejszego, a jednocześnie zdrowszego dla organizmu. W walonkach można wytrzymać 35-stopniowy mróz. Jak polarnicy jeżdżą na biegun północny, to ratują ich tylko walonki

- mówi.

Ceny walonek produkowanych w Śmiłowiczach wahają się od 306 tys. do miliona rubli białoruskich (110-360 zł). Najdroższy model nazywa się "Paryżanka".

Do Polski fabryka eksportuje niewiele.

W zeszłym roku sprzedaliśmy około 1000-2000 walonek", ale "zawsze możemy stworzyć model +Warszawianka+!

- podkreśla.

Ze Śmiłowicz Małgorzata Wyrzykowska (PAP)

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych