Sprawa ostrzeżeń związanych z możliwym zamachem na przywódcę kraju Unii Europejskich oraz brak reakcji na nie mogą stać się symbolem upadku służb specjalnych, jaki zafundowała nam władza i rząd Donalda Tuska. Słusznie pisał Piotr Bączek, że informacje ujawnione przez portal wPolityce.pl oznaczają, że służb polskich nie ma.
Jan Larecki, autor m.in. "Wielkiego Leksykonu Służb Specjalnych", zajmujący się służbami specjalnymi, w swoim leksykonie opisuje czym są służby specjalne. W definicji wskazuje na kilka elementów:
Służby specjalne:
Usytuowane w strukturze aparatu władzy państwowej organizacyjnie samodzielne lub wchodzące w skład innej jednostki państwowej (np. ministerialnej) instytucje uprawnione do prowadzenia różnych działań o charakterze tajnym, mających na celu:
- ochronę interesów narodowych, bezpieczeństwa państwa oraz instytucji politycznych przed różnymi zagrożeniami ze strony sił zewnętrznych i wewnętrznych, m.in. takich jak szpiegostwo, działania przeciw polityce zagranicznej, działania antypaństwowej opozycji, zamachy, terroryzm, sabotaż itp, ujawnianie i zwalczanie szczególnie groźnych przestępstw, zabezpieczenie tajemnic państwowych.
- zdobywanie, opracowywanie i dostarczanie naczelnym władzom państwowym wiarygodnych informacji o sytuacji politycznej, społecznej, gospodarczej i militarnej w innych krajach, regionach, czy miejscach, które świata pod kątem interesów i zagrożeń dla kraju własnego.
- prowadzenie operacji specjalnych przeciw różnym innym aktualnym i potencjalnym źródłom zagrożeń dla bezpieczeństwa państwa.
Larecki wymienia ważne cechy służb specjalnych: ochronę interesów państwa, zbieranie i zarządzanie informacją, unieszkodliwianie zagrożenia dla bezpieczeństwa kraju.
I wszystkie te trzy cechy polskie służby łamią.
Katastrofa smoleńska była dobitnym przykładem, że bezpieczeństwo państwa nie jest w centrum zainteresowania służb. Gdyby tak było w kwietniu 2010 roku do wylotu do Smoleńska by nie doszło, służby wymusiłyby albo profesjonalne działanie Kancelarii Premiera oraz Rosjan, albo wymusiłyby odwołanie wizyty zarówno premiera jak i prezydenta w Rosji. Gdyby w centrum działania służb była kwestia bezpieczeństwa państwa, zaraz po 10 kwietnia wszyscy szefowie służb zostaliby natychmiast zdymisjonowani i zastąpieni nowymi ludźmi. Ludźmi, którzy przeprowadziliby rzetelną weryfikację i naprawę działań służb.
Tego jednak nie było. Szefowie poszczególnych formacji nawet dostali nagrodę po śmierci 96 najważniejszych dla kraju osób. Tak w Polsce traktowane jest bezpieczeństwo, tak działają polskie służby i rząd.
Rząd Donalda Tuska doszedł do władzy m.in. na kłamliwej nagonce na swoich poprzedników. W latach rządów PiS Tusk stał w pierwszej linii frontu atakującego rząd za wykorzystywanie służb do celów politycznych. To Tusk apelował, by używać służb w sposób profesjonalny, to Paweł Graś porównywał polskie służby do Securitate. To ludzie Platformy powtarzali, że służby są siedliskiem patologii za rządów PiS.
Sprawa katastrofy smoleńskiej oraz opisywanej przez nas kwestii ostrzegania o zagrożeniu pokazuje, że służby w czasach Tuska nie istnieją, nie spełniają swojej podstawowej roli. Kwestia zabezpieczenia wizyty najważniejszej osoby w państwie w Rosji nie została potraktowana należycie i poważnie. Informacje na temat zagrożeń nie były rozsyłane zgodnie z ustawami o służbach. Formacje odpowiedzialne za ochronę państwa nie wykonały należycie swoje pracy, co miało swój wkład w doprowadzenie do tragedii smoleńskiej.
Służby w Polsce nie istnieją, ponieważ one oraz ludzie zarządzający nimi nie są w stanie reagować na sygnały, jakie służby zbierają. Sprawa smoleńska jest jedynie kolejnym sygnałem w tej sprawie.
Sprawa afery hazardowej, sprawa afery stoczniowej, sprawa Amber Gold, czy właśnie sprawa Smoleńska pokazują, że w samym centrum systemu zabezpieczeń państwa polskiego mamy fatalną nieskuteczność i niezborność działań władzy. Centrum tych patologii znajduje się w samym środku ośrodka władzy politycznej w Polsce. To w Kancelarii Premiera zbiegają się wspomniane sprawy, w których obserwowaliśmy sporą kompromitację służb oraz nadzorujących je agend rządowych.
Skoro służby w tych - tak istotnych sprawach - nie zadziałały lub też instytucje, które były alarmowane, nie działały, powstaje zasadnicze pytanie: po co dziś są w Polsce służby? Po co dziś rządzącym ABW, CBA, AW, SKW, SWW, BOR?
Niestety wiele wskazuje na to, że nic dobrego za ich działalnością nie stoi. W służbach tych zapewne działa wielu wartościowych funkcjonariuszy oddanych Polsce, ale jako organizacje nie są w stanie przebić się przez skorupę patologii władzy Tuska i rządu. Jeśli jednak nie o bezpieczeństwo państwa tu chodzi to o co?
Służby w każdym systemie i państwie są skutecznym narzędziem inwigilacji społeczeństwa i władzy. Za czasów Tuska ten obszar działań władzy i państwa rozrósł się ogromnie. Polacy są najczęściej inwigilowanym Narodem, demokracja jest stale ograniczana. Jak pisaliśmy na portalu wPolityce.pl kompetencje ABW stale próbuje się porzerzać itd. Wydaje się, że służbom postawiono więc nowe cele. Mają stać się narzędziem efektywnej inwigilacji społeczeństwa, by dawać znać władzy, co się wśród tzw. zwykłych Polaków dzieje. Jeśli do tego dodamy plotki związane z wykorzystywaniem służb do kontrolowania również polityków rządzących Polską, mamy pewien obraz zadaniowania służb na zupełnie inne cele niż pierwonie zakładano przy tworzeniu polityki bezpieczeństwa jakiekokolwiek kraju demokratycznego.
W nowym systemie premier Donald Tusk jawi się niczym satrapa korzystający z zasobów służb specjalnych w sposób ściśle podporządkowany własnym celom i ambicjom politycznym. Sprawa bezpieczeństwa narodowego nie jest tu istotna. Istotne jest to, czego Donald Tusk sobie zażyczy. A on sprawami państwa i interesami Narodu nie przejmuje się zbytnio.
Donald Tusk wielokrotnie w latach 2006-2007 apelował o uzdrowienie służb, a potem zapowiadał takie kroki już jako premier. I dziś widać, jakie to uzdrowienie przyniosło skutki. Śmierć 96 osób, strata wielkich pieniędzy przez państwo, złamanie karier patriotów, którzy służyli Polsce, rozłożenie na łopatki polskiego systemu bezpieczeństwa, zniszczenie służb specjalnych - to początek zestawienia skutków "uzdrowienia" przez Tuska służb. Strach pomyśleć, co jeszcze historia dopisze do tej listy. Tego, że dopisze możemy być pewni...
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/147531-w-centrum-systemu-bezpieczenstwa-panstwa-mamy-nieskutecznosc-i-niezbornosc-dzialan-wszystko-skupia-sie-na-scislym-otoczeniu-tuska