Informacje i fakty ujawniane przez portal wpolityce.pl – dotyczące reakcji rządowych instytucji na sygnały otrzymane przed 10 kwietnia 2010 r. w sprawie możliwego zamachu na samolot z przywódcą jednego z państw Unii Europejskiej – są kolejnymi dowodami na to, że Polska nie ma służb specjalnych.
W każdym normalnym państwie po ujawnieniu takich informacji nastąpiłaby fala dymisji w kierownictwach służb specjalnych, ale nie w III RP.
Na problem zignorowania przed 10 kwietnia przez polskie służby ostrzeżenia o możliwym porwaniu samolotu z kraju UE wskazywałem w lipcu 2012 r. podczas posiedzenia Zespołu Parlamentarnego ds. Tragedii Smoleńskiej.
http://vod.gazetapolska.pl/2147-sluzby-specjalne-zwalczaly-prezydenta-kaczynskiego
O zlekceważeniu przez polskie służby specjalne innych wydarzeń wskazujących na niestabilną w pobliskim sąsiedztwie pisałem w „Naszym Dzienniku”.
http://www.naszdziennik.pl/wp/5573,specsluzby-w-smolenskiej-mgle.html
Ujawniane obecnie przez portal wPolityce.pl informacje są zbieżne z moją ówczesną diagnozą, że tragiczne wydarzenia z 10 kwietnia 2010 r. udowodniły, iż system bezpieczeństwa RP nie zadziałał, tak jakby nie istniał.
Wskazuje na to m.in. opublikowana odpowiedź Służby Wywiadu Wojskowego:
Uprzejmie informuję, że m.in. Służba Wywiadu Wojskowego w kwietniu 2010 r. otrzymała ogólną informację od wiodącego podmiotu współtworzącego system antyterrorystyczny w Polsce o możliwości uprowadzenia samolotu z jednego z lotnisk państw Unii Europejskiej, celem weryfikacji. Informacja nie zawierała żadnych bliższych danych. (…) Nie odnosząc się do konkretnego przypadku, nadmienić należy, iż tryb i zasady przekazywania informacji najwyższym organom państwa, unormowany jest w art. 19 ustawy o SKW oraz SWW.
W ten sposób SWW potwierdziło jednoznacznie, że polskie państwo miało sygnały o możliwym zagrożeniu samolotu z jednego z państw Unii Europejskiej.
Również były szef Biura Ochrony Rządu płk Andrzej Pawlikowski wskazał na posiedzeniu sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka, że ostrzeżenie dotyczyło głowy państwa jednego z krajów członkowskich:
Mamy informacje, że przed lotem pana prezydenta do Katynia, przed tym 10 kwietnia 2010 roku, podobno służby specjalne otrzymały informację od służb zagranicznych, że ma być prawdopodobnie dokonany jakiś zamach na któregoś z przywódców, prezydentów krajów członkowskich Unii Europejskiej. Ja tylko chciałbym zapytać, czy prokuratura wzięła to pod uwagę i bada ten czynnik, czy zostały podjęte jakieś kroki ze strony służb w tym kierunku?
W rozmowie z portalem wPolityce.pl płk Pawlikowski wyjaśnił, że pierwsze sygnały o ostrzeżeniach wysyłanych do polskich służb dotarły do niego kilka miesięcy po tragedii smoleńskiej, jeszcze w 2010 roku:
Zgodnie z informacjami, jakie do mnie dotarły, nasze służby otrzymały sygnał od jednego z wywiadów działających na obszarze UE, że może dojść do uprowadzenia jednego z samolotów. Chodziło o samolot z głową państwa jednego z krajów Unii na pokładzie.
Takie informacje przekazała mu osoba trzecia, ale już wtedy pojawiały się w środowisku służb.
Z kolei omówione przez Stanisława Żaryna odpowiedzi Kancelarii Prezydenta RP i Kancelarii Prezesa Rady Ministrów wskazują, że te instytucje nie posiadają dokumentów potwierdzających fakt przekazania przez służby specjalne ostrzeżenia o mogącym wystąpić zagrożeniu.
Kancelaria Prezydenta RP w odpowiedzi na pytanie wPolityce.pl, czy otrzymała takie ostrzeżenia, wyjaśniła bowiem:
Uprzejmie informujemy, że w Kancelarii Prezydenta RP nie ma dokumentów, które mogłyby potwierdzić informacje, o które pan pyta.
Znacznie ciekawszej odpowiedzi udzieliła Kancelaria Premiera:
Informacje dotyczące zagrożeń dla samolotów krajów należących do NATO w okresie poprzedzającym katastrofę w Smoleńsku (od początku 2010 r.) nie wpłynęły do właściwej dla służb specjalnych komórki w KPRM.
Zwracam uwagę na fakt, że odpowiedź Kancelarii Premiera została dość zręcznie zredagowana, odnosi się bowiem tylko do braku wpłynięcia stosownego dokumentu w tej sprawie do ściśle określonej komórki Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, tzn. właściwej ds. służb specjalnych - najwyraźniej w tym wypadku chodzi o Kolegium ds. Służb Specjalnych – a nie zaś do urzędowej wiedzy przedstawicieli rządu (lub premiera) o tym ostrzeżeniu. Dlatego znając dotychczasową politykę informacyjną można sobie wyobrazić sytuację, że taką informację przekazano tylko ustnie bezpośrednio Prezesowi Rady Ministrów lub sekretarzowi Kolegium ds. Służb Specjalnych.
Zgodnie z art. 11 ustawy z dnia 24 maja 2002 r. o Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz Agencji Wywiadu przy Radzie Ministrów działa Kolegium do Spraw Służb Specjalnych Jest to organ opiniodawczo-doradczy w sprawach programowania, nadzorowania i koordynowania działalności ABW, AW, SKW, SWW oraz podejmowanych dla ochrony bezpieczeństwa państwa działań Policji, Straży Granicznej, Żandarmerii Wojskowej, Służby Więziennej, Biura Ochrony Rządu, Inspekcji Celnej, organów celnych, urzędów skarbowych, izb skarbowych, organów kontroli skarbowej, organów informacji finansowej oraz służb rozpoznania Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej.
W skład Kolegium wchodzą: przewodniczący (czyli Prezes Rady Ministrów), sekretarz Kolegium oraz członkowie: minister właściwy do spraw wewnętrznych, minister właściwy do spraw zagranicznych, Minister Obrony Narodowej, minister właściwy do spraw finansów publicznych, Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Ustawowym zadaniem sekretarza Kolegium jest organizacja prac Kolegium i w tym zakresie może występować do organów administracji rządowej o przedstawienie informacji niezbędnych w sprawach rozpatrywanych przez Kolegium.
W kwietniu 2010 r. sekretarzem Kolegium ds. Służb Specjalnych był minister Jacek Cichocki, który zresztą uczestniczył w pracach przygotowawczych przed uroczystościami w Katyniu. Osobiście brał udział on w kilku spotkaniach roboczych dotyczących tej wizyty. Zresztą pierwsze takie spotkanie zostało zorganizowane w Kancelarii Premiera – jak wynika z ujawnionych zeznań Dariusza Górczyńskiego z MSZ – z inicjatywy właśnie min. Cichockiego. Według Górczyńskiego: „Chodziło o organizację wszystkich prac rządowych związanych z obchodami”. Minister Cichocki otrzymywał również dokumenty na temat organizacji tej wizyty, np. szef Kancelarii Premiera Tomasz Arabski przekazał min. Cichockiemu notatkę prezydenckiego ministra Mariusza Handzlika na temat „rozgrywania przez Rosję udziału najwyższych władz państwowych RP”.
Dlatego zaskakuje obecna odpowiedź Kancelarii Premiera według której przed 10 kwietnia 2010 r. „do właściwej dla służb specjalnych komórki w KPRM” nie wpłynęły informacje dotyczące planów porwania samolotu z państwa Unii Europejskiej, chyba że odpowiedź KPRM jest kolejną próbą ukrycia prawdy.
Zwłaszcza, że sam min. Jacek Cichocki odnosił się już publicznie do tego faktu, po ujawnieniu tej informacji przez przewodniczącego „zespołu smoleńskiego” Antoniego Macierewicza. W audycji Rmf Fm z 28 października 2010 r. min. Cichocki wypowiadał się w tej sprawie, tak jakby dobrze znał jej kulisy.
W rozmowie z Konradem Piaseckim potwierdził on, że przed 10 kwietnia 2010 r. polskie specsłużby zanotowały ostrzeżenia o zagrożeniu dla samolotu Unii Europejskiej:
Konrad Piasecki: Panie ministrze, czy wizyta Lecha Kaczyńskiego w Smoleńsku miała podwyższony status zagrożenia?
Jacek Cichocki: O ile pamiętam, tam BOR ze względu na tą elastyczną analizę zagrożeń zwiększył liczbę swoich funkcjonariuszy.
Konrad Piasecki: Polski kontrwywiad odnotował wzmożoną aktywność służb rosyjskich - tak twierdzi Antoni Macierewicz i jego komisja. Rzeczywiście odnotowywał, rzeczywiście były sygnały, że tam się może coś wydarzyć? Albo w związku z tą wizytą może się coś dziać?
Jacek Cichocki: Ja nie jestem uprawniony, żeby teraz mówić o materiałach naszego kontrwywiadu, natomiast zarówno w przypadku wizyty premiera Putina, jak i prezydenta, były podejmowane adekwatne środki bezpieczeństwa, biorąc pod uwagę charakter tych wizyt.
Konrad Piasecki: W tej przestrzeni publicznej padają sformułowania, że ona miała średni stopień zagrożenia, bo obawiano się, że zostanie poddana wzmożonej inwigilacji służb rosyjskich. To są uprawnione twierdzenia?
Jacek Cichocki: Proszę mi wybaczyć, ale kiedy osoby z zewnątrz wyrażają różnego rodzaju poglądy, to są to ich poglądy. Jeżeli ja czy kontrwywiad mielibyśmy na ten temat mówić, to właściwie zdradzalibyśmy informacje niejawne.
Konrad Piasecki: A jakie były przesłanki, żeby podejrzewać, że może dojść do jakiegoś zamachu terrorystycznego na samolot państwa Unii Europejskiej? Bo były takie ostrzeżenia podobno też.
Jacek Cichocki: Ale mówimy o ostrzeżeniach z wiosny czy o ostrzeżeniach z jesieni?
Konrad Piasecki: O ostrzeżeniach z wiosny.
Jacek Cichocki: Nie chciałbym w ogóle wiązać tej sprawy z tragedią smoleńską.
Konrad Piasecki: Ale były takie ostrzeżenia?
Jacek Cichocki: Ale my mamy takie ostrzeżenia co pewien czas wysyłane w różny sposób. Ostatnio służby amerykańskie, nawet publicznie, takie ostrzeżenia sformułowały, także tutaj mówimy o zupełnie innych zagrożeniach niż... Ja uważam, że jak tak zaczniemy wszystko wrzucać do jednego worka, to dojdziemy do wniosków, które wszystkich nas zaskoczą.
W tym miejscu należy przypomnieć, że o sprawie informacji o możliwości porwania samolotu Unii Europejskiej po raz pierwszy mówił przewodniczący zespołu smoleńskiego Antoni Macierewicz.
W opublikowanej w 2011 r. „Białej księdze Tragedii Smoleńskiej” została umieszczona relacja jednego z żołnierzy pełniących dyżur w nocy z 9 na 10 kwietnia 2010 r.:
Z. W., żołnierz COP: W czasie służby w dniu 9 kwietnia 2010 r. w godzinach nocnych nie pamiętam dokładnie godziny, ale było to po godz. 22.00 otrzymałem od starszego dyżurnego zmiany Dyżurnej Służby Operacyjnej SZ ostrzeżenie o możliwości uprowadzenia statku powietrznego z lotnisk jednego z państw Unii Europejskiej. To ostrzeżenie, jako związane z zagadnieniem bezpieczeństwa w systemie obrony powietrznej przekazałem do dyżurujących ODN [Ośrodków Dowodzenia i Naprowadzania] i na lotnisko w Mińsku Mazowieckim, gdzie stała para dyżurna.
za: „Biała Księga Tragedii Smoleńskiej”, strona 119.
Powyższa relacja oznacza, że poszczególni funkcjonariusze i żołnierze potraktowali tę informację na tyle poważnie, iż przekazywali ją do kolejnych ogniw systemu bezpieczeństwa państwa, aż do lotniska, na którym stacjonowały dyżurne samoloty myśliwskie.
Również w cytowanej odpowiedzi Służby Wywiadu Wojskowego znajduje się taka sugestia:
Służba Wywiadu Wojskowego w kwietniu 2010 r. otrzymała ogólną informację od wiodącego podmiotu współtworzącego system antyterrorystyczny w Polsce o możliwości uprowadzenia samolotu z jednego z lotnisk państw Unii Europejskiej, celem weryfikacji.
SWW była zapewne jedynie kolejnym odbiorcą tego ostrzeżenia i powinna zajmować się nim zgodnie ze swoimi ustawowymi uprawnieniami, czyli głównie weryfikacją informacji poza granicami Polski.
Wiodącym podmiotem systemu antyterrorystycznego w Polsce jest Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, w ramach której funkcjonuje Centrum Antyterrorystyczne. Powstają więc logiczne pytania: jakie działania podjęło CAT ABW po uzyskaniu w kwietniu 2010 r. informacji o możliwym zagrożeniu dla samolotu z państwa Unii Europejskiej; czy CAT ABW uwzględniło tę informację podczas organizacji wizyty Prezydenta RP w Katyniu; czy CAT ABW przekazał to ostrzeżenie BOR; czy CAT ABW sporządziło „mapę potencjalnych zagrożeń” przed wizytą Prezydenta RP w Katyniu?
Na podstawie ujawnionych dokumentów można domyślać się jedynie, że CAT ABW po otrzymaniu, zapewne od zagranicznego partnera, ostrzeżenia o możliwym porwaniu samolotu rozesłało je do poszczególnych służb specjalnych RP. Takie działania było konsekwencją przepisów europejskich. Polskie władze są bowiem zobowiązane Dyrektywą Rady 2008/114/WE z dnia 8 grudnia 2008 r. do ochrony, oceny i poprawy zabezpieczeń europejskiej infrastruktury krytycznej. Jednym z sektorów europejskiej infrastruktury krytycznej jest właśnie transport lotniczy. Dlatego podjęcie przynajmniej minimalnych działań w zakresie przeciwdziałania uprowadzenia samolotu państwa UE wynikało z przepisów międzynarodowych. Przykładowo artykuł 5 wspomnianej dyrektywy określa plany ochrony infrastruktury krytycznej:
W ramach procedury związanej z planem ochrony infrastruktury („POI”) określa się składniki infrastruktury krytycznej należące do EIK (europejskiej infrastruktury krytycznej) oraz istniejące lub wdrażane rozwiązania służące ochronie tych składników. W załączniku II określono minimalny zakres elementów, które należy uwzględnić w procedurze związanej z POI dla EIK.
za: DYREKTYWA RADY 2008/114/WE z dnia 8 grudnia 2008 r. w sprawie rozpoznawania i wyznaczania europejskiej infrastruktury krytycznej oraz oceny potrzeb w zakresie poprawy jej ochrony
Jednak CAT ABW podejmując określone działania na gruncie krajowym – po uzyskaniu tej sygnalnej informacji, którą np. służby lotnicze RP uznały za istotną – powinno koordynować działania wszystkich organów RP w tym zakresie i uwzględniać bieżącą sytuację, która ma wpływ na bezpieczeństwo Polski. Każde państwo członkowskie UE ma własną ocenę zagrożeń. Dlatego też w tej konkretnej sytuacji powyższe ostrzeżenie inaczej powinno być postrzegane np. w państwie „X”, a inaczej w Polsce, tuż przed wylotem za granicę głowy państwa. Nie można bowiem zapominać, że ostrzeżenie o potencjalnym porwaniu samolotu z państwa UE, polskie instytucje otrzymały w określonym kontekście, przed wizytami polskich delegacji w Katyniu i lotem rządowego samolotu z Prezydentem RP do Smoleńska. Dlatego CAT ABW było zobowiązane do uwzględnienia tego potencjalnego zagrożenia w planie ochrony głowy państwa i polskiej delegacji.
Co więcej, obowiązkiem tej struktury było przekazanie ostrzeżenia do innych instytucji, w tym również do BOR. Taki wymóg wynika z art. 12 ustawy z dnia 16 marca 2001 r. o Biurze Ochrony Rządu, w myśl którego formacja ta „korzysta z pomocy i informacji uzyskanych” od innych służb.
Szczegółowo zadania te określa m.in. rozporządzenie Prezesa Rady Ministrów z dnia 4 marca 2008 r.:
§ 1. 1. Policja, Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Agencja Wywiadu, Straż Graniczna, Służba Kontrwywiadu Wojskowego, Służba Wywiadu Wojskowego, Żandarmeria Wojskowa przekazują Biuru Ochrony Rządu, z zastrzeżeniem ust. 2, informacje uzyskane w czasie wykonywania czynności służbowych, zwane dalej "informacjami", w zakresie niezbędnym do:
1) wykonywania zadań, o których mowa w art. 2 ust. 1 ustawy z dnia 16 marca 2001 r. o Biurze Ochrony Rządu;
2) porównania, czy posiadane informacje są kompletne i aktualne lub zgodne ze stanem faktycznym.
2. Podmioty, o których mowa w ust. 1, mogą odmówić przekazania informacji lub ograniczyć ich zakres, w przypadku gdy mogłoby to uniemożliwić realizację ich ustawowych zadań. Odmowa przekazania informacji lub ograniczenie ich zakresu wymaga pisemnego uzasadnienia.
za: Rozporządzenia Prezesa Rady Ministrów z dnia 4 marca 2008 r. w sprawie „zakresu, warunków i trybu przekazywania Biuru Ochrony Rządu informacji uzyskanych przez Policję, Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Agencję Wywiadu, Straż Graniczną, Służbę Kontrwywiadu Wojskowego, Służbę Wywiadu Wojskowego i Żandarmerię Wojskową” (Dz. U. z dnia 11 marca 2008 r.)
Z kolei premier po otrzymaniu powyższego ostrzeżenia powinien – z własnej inicjatywy lub na wniosek właściwego ministra bądź kierownika urzędu centralnego – wprowadzić odpowiedni stopień alarmowy. Szef rządu uzyskał takie uprawnienie mocą ustawy z dnia 26 kwietnia 2007 r. o zarządzaniu kryzysowym. Art. 23 tejże ustawy określał cztery stopnie alarmowe:
1) pierwszy stopień alarmowy – w przypadku uzyskania informacji o możliwości wystąpienia zdarzenia o charakterze terrorystycznym lub innego zdarzenia, których rodzaj i zakres jest trudny do przewidzenia;
2) drugi stopień alarmowy – w przypadku uzyskania informacji o możliwości wystąpienia zdarzenia o charakterze terrorystycznym lub innego zdarzenia, powodujących zagrożenie bezpieczeństwa Rzeczypospolitej Polskiej;
3) trzeci stopień alarmowy – w przypadku uzyskania informacji o osobach lub organizacjach przygotowujących działania terrorystyczne godzące w bezpieczeństwo Rzeczypospolitej Polskiej lub wystąpienia aktów terroru godzących w bezpieczeństwo innych państw albo w przypadku uzyskania informacji o możliwości wystąpienia innego zdarzenia godzącego w bezpieczeństwo Rzeczypospolitej Polskiej lub innych państw;
4) czwarty stopień alarmowy – w przypadku wystąpienia zdarzenia o charakterze terrorystycznym lub innego zdarzenia, powodujących zagrożenie bezpieczeństwa Rzeczypospolitej Polskiej lub innych państw.
za: Ustawa z dnia 26 kwietnia 2007 r. o zarządzaniu kryzysowym
Wprowadzenie w kwietniu 2010 r. nawet pierwszego stopnia alarmowego w sposób urzędowy wymusiłoby zastosowanie zwiększonych środków ochronnych podczas zagranicznej wizyty Prezydenta RP. Instytucje odpowiedzialne za bezpieczeństwo zostałyby zmuszone do zaostrzenia procedur zarządzania kryzysowego i podjęcia działań kontrolnych w tym okresie. Przypomnę tylko, że podczas niedawnych mistrzostw Euro 2012 premier Donald Tusk wprowadził w Polsce pierwszy stopień alarmowy (tzw. stan ALFA). Bezpośrednim powodem podwyższenia gotowości służb mundurowych było wykrycie na Bugu tratwy z materiałami wybuchowymi.
Dlatego tym ważniejszym jest odpowiedź na kolejne pytanie, dlaczego przed 10 kwietnia 2010 r. nie wprowadzono takich procedur?
Wszystkie te fakty skłaniają do smutnej konstatacji – Polska nie posiada służb specjalnych. Istnieją wprawdzie instytucje, które nazywane są służbami specjalnymi, ale ich praca nie zwiększa bezpieczeństwa państwa, społeczeństwa, a nawet – jak dowodzi 10 kwietnia 2010 r. – rządzących elit. Instytucje nazywane służbami specjalnymi posiadają nowoczesną infrastrukturę techniczną, posiadają środki finansowe, posiadają odpowiednie uprawnienia i uzyskują nowe przepisy prawne, ale te wszystkie narzędzia wykorzystują jedynie w wybranych sytuacjach, często z niezrozumiałych dla ogółu przyczyn. Niewątpliwie wielu funkcjonariuszy, żołnierzy należycie wypełnia obowiązki i ofiarnie pracuje, ale ich pojedynczy wysiłek nie przekłada się na ogólny poziom bezpieczeństwa całego państwa. Konsekwencją takiej sytuacji jest całkowite zdegenerowanie systemu bezpieczeństwa RP.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/147495-sygnal-o-zagrozeniu-przed-10042010-r-sluzby-specjalne-wiedzialy-ale-nie-zareagowaly-czyli-polska-nie-ma-specsluzb