Gdyby w Polsce 10 kwietnia 2010 r. doszło do zamachu stanu, prezydent dowiedziałby się o tym dopiero po wylądowaniu w Smoleńsku, bo funkcjonariusze BOR nie znali numeru telefonu, który był na pokładzie
- ujawnił dziennikarzom "Faktu" mec. Piotr Pszczółkowski, który w śledztwie smoleńskim reprezentuje rodzinę prezydenta Kaczyńskiego.
Jak czytamy na łamach dziennika, informacja ta miała ujrzeć światło dzienne przy okazji posiedzenia sądu, który nakazał prokuraturze wznowić umorzone jesienią śledztwo w sprawie zaniedbań Biura Ochrony Rządu oraz ówczesnego ministra Jerzego Millera. O sprawie wznowienia śledztwa pisaliśmy na wPolityce.pl.
CZYTAJ WIĘCEJ: Jerzy Miller znów pod lupą prokuratury. Sąd uchylił decyzję o umorzeniu śledztwa ws. niewłaściwego nadzoru nad BOR
To nie pierwsza - delikatnie mówiąc - dziwna informacja na temat pracy Biura Ochrony Rządu w kontekście ochrony prezydenta Kaczyńskiego. O szeregu zaniedbań funkcjonariuszy BOR wielokrotnie pisaliśmy na naszym portalu. Przypomnijmy, że po katastrofie smoleńskiej gen. Janicki nie tylko nie stracił swojego stanowiska, ale z rąk prezydenta Komorowskiego otrzymał awans na generała dywizji.
maf, "Fakt"
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/147426-fakt-odslania-kolejne-kompromitujace-bor-wiesci-oficerowie-nie-znali-nawet-numeru-telefonu-do-prezydenta-kaczynskiego
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.